Sobota, 23 listopada 2024

imieniny: Adeli, Klemensa, Orestesa

RSS

Głodnych nakarmić

09.07.2003 00:00
Jeżeli jesteś głody, przyjdź do kuchni, która znajduje się przy salkach katechetycznych - tutaj nikt nie odmówi ci talerza zupy.
Na jednym z okien budynku katechetycznego wisi kartka: „Kuchnia charytatywna. Wydawanie posiłków od 12.00...”. Jednak pierwsza osoba na miejscu zjawia się już o godz. 11.00, a kolejna parę minut później. Gdy na zegarze wybiła 11.20 - to przed drzwiami była już kilkunastoosobowa kolejka. Choć wszyscy zapewniali, że nie martwią się o to, że dla nich zabraknie, to jednak przezornie woleli przyjść wcześniej. Na szczęście na posiłek nie muszą długo czekać. Około 11.30 kucharka otworzyła drzwi i zaczęła wydawać zupę. Kilka osób zdecydowało się zjeść obiad na miejscu. Jest salka, gdzie mogliby zjeść obiad przy stole, ale tak naprawdę niewiele osób się na to decyduje. Jedzą gdzie popadnie, na schodach, w korytarzu, a większość przynosi słoje i zabierają obiady do domów - mówi ks. proboszcz Józef Fronczek. Obok jest ubikacja i kilku mężczyzn jadło obiad na parapecie właśnie w toalecie. Warunki nie są dla nich zbyt istotne, liczy się to, że mają ciepłą zupę i kawałek chleba. Dla wielu z nich jest to jedyny posiłek w ciągu całego dnia. Po talerz zupy może tutaj przyjść praktycznie każdy, kto jest głodny. Można zgłosić się w oddziale Akcji Katolickiej lub w kancelarii parafialnej. Nigdy nie odmówiono jednak i osobie, która przyszła prosto do kuchni prosząc o coś do jedzenia. Jeżeli już ktoś tu przyjdzie, to znaczy, że jest głodny, więc my dajemy mu jeść - mówi kucharka, która od poniedziałku do soboty gotuje około 120 - 150 porcji zupy. W Biblii napisano - głodnych nakarmić - i my realizujemy ten nakaz - mówi ks. J. Fronczek.

Ludzie do tej „jadłodajni” przychodzą z różnych powodów: Mam 21-letnią córkę, która jest inwalidką. Miała wypadek samochodowy i teraz jeździ na wózku. Dostaje rentę, ale to za mało, by wszystko opłacić i jeszcze się wyżywić, dlatego przychodzę tutaj ze słoikiem - mówi starsza kobieta, która cierpliwie czeka w kolejce. Kilka miesięcy temu dowiedzieliśmy się o tej kuchni i zaczęliśmy tu przychodzić. My tzn. ja, mój mąż, mamy jeszcze jedną córkę. Wcześniej dawaliśmy sobie radę sami, a teraz jedzenie bierzemy stąd, a za te pieniądze, co mamy, to możemy sobie wziąć coś na raty - mówi inna kobieta. Za kilka minut pod drzwi na rowerze przyjeżdża mężczyzna, który także trzyma pojemnik na zupę. W domu jest nas sześcioro, wszyscy chcą jeść, a renta mała. Już od czterech miesięcy tu jeżdżę po jedzenie i nigdy mi nie zabrakło - mówi mężczyzna. A ja kiedyś przychodziłem tu z żoną, ale już nie żyje. Mam żałobę, nic nie robię. Mieszkam w domku na działce. Może w przyszłym roku coś będę uprawiał. Jakby tej kuchni nie było, to nie miałbym co jeść i byłbym już tam gdzie żona - mówi mężczyzna, który jak sam się określił - nie jest pijany, tylko wczorajszy. Zdarza się, że przychodzi tu wielu pijanych, ale oni też chcą jeść - mówi kucharka. Słyszałem już takie zarzuty, że karmimy pijaków i nierobów, ale nie przejmuję się tym, co mówią, tylko wypełniam nakaz boży - dodaje ksiądz proboszcz. Ważne jest też to, że ci ludzie nie są zawistni, tylko jeden drugiemu mówi, że jest taka kuchnia, gdzie można za darmo dostać talerz zupy. Może rzeczywiście jest tak, że są ludzie, którzy wykorzystują tę możliwość, by zjeść za darmo, ale na pewno jest też wielu ludzi, którzy, gdyby nie ta kuchnia, to przymieraliby głodem. Wszyscy, którzy czekali w kolejce po zupę, mówili o kuchni w samych superlatywach, że jest bardzo potrzebna, a jedzenie czyste i dobre. Czemu w niedziele nie gotują dla nas zupy? W ten dzień mamy być głodni? - to jedyny zarzut jaki usłyszałam.

Kuchnia rozpoczęła działalność w 2000 r. Powstała z inicjatywy proboszcza Józefa Fronczka, a opiekę sprawowała nad nią parafia. Od 2003 r. patronat nad dożywianiem objęła Akcja Katolicka. Akcję tę możemy prowadzić dzięki pomocy dobrych ludzi. Z piekarni pana Czyża dostajemy pieczywo, otrzymujemy także dary z rzeźni Jantar i z kopalni - dodaje ksiądz proboszcz.

Osoby ubogie mogą skorzystać również z innej formy pomocy, jaką są bony żywnościowe. Za nie w wyznaczonych sklepach można pobrać żywność, a rachunki zostają później uregulowane przez księdza. Na pomoc mogą liczyć także ubogie rodziny wielodzietne. Z pieniędzy parafii, dla dzieci z takich rodzin, są opłacane obiady w szkołach. Obecnie parafia opłaca 38 takich posiłków.

Akcja Katolicka stara się także pomóc tym osobom, które chcą znaleźć pracę. W czwartki o godz. 18.00 w salkach katechetycznych odbywa się spotkanie dla osób bezrobotnych. Inicjatorami zorganizowania tego „klubu pomocy” byli: Małgorzata Bargieł, Czesław Mojżesz i Elżbieta Idziaczyk. My przede wszystkim staramy się pomóc tym ludziom odnaleźć się w tej nieciekawej sytuacji - mówi E. Idziaczyk. Na spotkania średnio przychodzi około 12 - 17 osób. Jedni chodzą tydzień po tygodniu, a inni znajdują pracę i rezygnują. Klub ten nie zajmuje się szukaniem wakatów, choć na bieżąco są przynoszone listy ofert z Urzędu Pracy. Tam bezrobotni otrzymają natomiast wsparcie psychiczne oraz nauczą się samodzielnie poszukiwać pracy. Jednym z punktów programu było już pisanie życiorysów, listów motywacyjnych, a także określanie własnych zainteresowań i zawodów, do których ma się predyspozycje. Tutaj otrzymałam przede wszystkim wsparcie psychiczne oraz nadzieję, że kiedyś tę pracę znajdę. Osoby, które tu przychodzą dzielą się doświadczeniami i informacjami. Może akurat ktoś usłyszy, że jest gdzieś praca, którą mogłabym wykonywać - mówi pani Donata, stała bywalczyni spotkań. Ja przede wszystkim nauczyłam się tutaj cierpliwości i wytrwałości. Teraz potrafię już napisać CV, list motywacyjny i w dobrym świetle przedstawić się pracodawcy - dodaje pani Maria.

Akcja Katolicka w różny sposób stara się pomóc potrzebującym. Najważniejsze jest to, że potrzebujący otrzymują tę pomoc za darmo, bo są jeszcze ludzie, którzy bezinteresownie jej udzielają.

(ps)
  • Numer: 28 (180)
  • Data wydania: 09.07.03