Wtorek, 21 maja 2024

imieniny: Kryspina, Wiktora, Jana

RSS

Policja w Urzędzie

02.04.2003 00:00
Gospodarność Zarządu Miasta, którego burmistrzem był Zbigniew Seemann, a zastępcą Leon Tatura, była już kontrolowana przez Regionalną Izbę Obrachunkową, później przez sąd, a teraz przygląda się jej policyjna Sekcja d/s Przestępstw Gospodarczych.
Na ostatniej sesji Rady Miasta, Paweł Cieślik, zastępca burmistrza, poinformował radnych, że w Urzędzie Miasta trwa kontrola, którą prowadzi policyjna Sekcja d/s Przestępstw Gos-podarczych. Nadzór nad sprawą pełni Prokuratura Rejonowa w Wodzisławiu Śl. Przeglądane i zabezpieczane są dokumenty z lat 90-tych. Przyczyną rozpoczęcia śledztwa był anonim, który w połowie lutego dotarł na policję. Ponownie znalazły się w nim oskarżenia dotyczące działalności poprzedniego Zarządu Miasta. Ja tego anonimu nie czytałem, ta sprawa nie dotyczy bezpośrednio mnie, ale całego zarządu. Na sesji odczytano list, w którym były sformułowane pewne zarzuty, ja, chociaż złożyłem pisemny wniosek o udostępnienie mi tego dokumentu, nadal go nie otrzymałem. To jest łamanie prawa, gdyż każdy mieszkaniec ma dostęp do informacji, które są w posiadaniu Urzędu Miasta. Urząd powinien je niezwłocznie wydać, jeżeli nie wymaga to specjalnych przygotowań. Ja nie chciałem nawet ksera tego listu odczytanego na sesji, bo to kosztuje 30 gr, chciałem go tylko zobaczyć, mógłbym go sobie przecież przepisać - mówi Z. Seemann. O całej sprawie nie wiem nic więcej oprócz tego, czego dowiedziałem się od dziennikarzy, którzy ze mną rozmawiali, z gazet oraz z wystąpienia wiceburmistrza na sesji Rady Miasta.

Wiele kontrowersji wzbudza nie tylko fakt ponownej kontroli tego, co już kilkakrotnie sprawdzono, ale sposób, w jaki poinformowano o tym policję, czyli list anonimowy. Komuś się nie podoba, że w mieście mamy za dużo spokoju. Osoba, która napisała ten list nie ma cywilnej odwagi, by się ujawnić - mówi Leon Tatura, który wtedy pełnił funkcję zastępcy burmistrza. Anonimu ja także nie widziałem, czytałem tylko artykuły w prasie i z tego wynika, że chodzi o to samo, co zarzucano nam wcześniej i co sąd już rozpatrzył. Wcześniejszy wyrok nakazuje mi wpłacić do Urzędu Miasta kwotę 9 tys. zł, które przyznano mi za delegacje. Ja postanowiłem się nie odwoływać, zapłacę to, poprosiłem tylko burmistrza, aby rozłożył mi to na raty.

Uważam, że ten anonim napisała osoba, która ma bardzo dobry dostęp do materiałów, większy niż radni. Myślę, że ta osoba ma wiele na swoim sumieniu. To musi być osoba chora psychicznie, bo tylko taka osoba z uporem maniaka może wracać do rzeczy, które są już wyjaśnione przez organy kontrolne RIO i przez sąd. Ja dotychczas nie przegrałem żadnej sprawy, a zarzuty dotyczyły m. in. ryczałtu samochodowego, korzystania z prywatnego samochodu do celów służbowych i wszystkie zostały oddalone. Jestem przekonany, że i teraz tak będzie. Dowiedziałem się, że ten anonim dotarł nawet do Komendy Wojewódzkiej Policji. To nie jest pierwszy anonim i myślę, że chodzi o odsunięcie mnie od życia publicznego - dodaje Z. Seemann.

Możliwe jednak, że nieprawidłowości się potwierdzą. Jak podkreśla Ernestyn Bazgier z Komendy Powiatowej Policji, funkcjonariusze sekcji ds. walki z przestępczością gospodarczą zakończyli już kontrolę dokumentów i nie wyklucza się, że niebawem konkretnym osobom zostaną przedstawione zarzuty.

W jednym z artykułów prasowych napisano „Obecne władze miasta mówią, że ich poprzednicy już się nie wykręcą”. To zdanie bardzo zbulwersowało Leona Taturę, który na sesji pytał zastępców burmistrza (Alfreda Sikorę, burmistrza miasta nie było na sesji), z czego to on ma się wykręcać, bo on sam nie wie. Henryk Niesporek, twierdzi, że on niczego takiego nie powiedział, to zdanie napisała sama redaktorka. Warto pamiętać, że anonim nie zarzuca niczego pojedynczym osobom, ale zarządowi, w którym byli także Henryk Niesporek i Alfred Sikora. O tym, jakie zarzuty komu postawić zadecyduje sąd, jeżeli któreś będą skierowane przeciwko mnie, to będę się bronił. Nie czuję się jednak winny, robię inwentaryzację swojej pamięci i nie przypominam sobie, abym zrobił coś złego - mówi H. Nies-porek. Ja miałem znikomy wpływ na rządzenie, np. zarząd nic nie wiedział na temat umowy o dzierżawie terenu przy ul. Raciborskiej, gdzie później powstało wysypisko śmieci. W latach 1992 - 94 członkiem Zarządu był także Alfred Sikora, nie chciał on jednak udzielać informacji, gdy postępowanie jest dopiero w toku. Konkretnych zarzutów na razie nikomu nie przedstawiono.

(bmp)
  • Numer: 14 (166)
  • Data wydania: 02.04.03