Rodzinny spadek
W domu państwa Holeszów urządzono rodzinną galerię. W trzech pokojach ulokowano obrazy trzech artystów. To nie koniec, obecnie kolejny malarz zaczyna domagać się pokoju dla swoich prac.
W Miejskiej Bibliotece na os. XXX-lecia została otwarta wystawa malarska rodziny Holeszów, pochodzącej ze Świerklan. Ich najcenniejszym rodzinnym spadkiem jest - talent.
Pierwszym familijnym artystą był Ludwik Holesz. Urodził się w 1921 r. Z zawodu był górnikiem, a z zamiłowania malarzem - samoukiem. L. Holesz zaczął malować będąc jeszcze dzieckiem. Pierwszy prawdziwy obraz na płótnie namalował w wieku 16 lat. Praca przedstawiała uroczy leśny zakątek i została namalowana farbami olejnymi na kawałku matczynego prześcieradła. Ten obraz do dziś można oglądać w jego galerii. Gdy pracował w kopalni na malowanie nie było czasu, ale gdy żona kupiła obraz u wędrownego sprzedawcy, a był to zwykły kicz, nie wytrzymał i postanowił odkryć swój talent. Pasja malarska na dobre rozwinęła się, gdy pracował pod ziemią jako górnik i odkrył piękno prehistorii, zastygłą w czarnych bryłach węgla. Poprzez swoje obrazy dzieli on się z innymi własną prehistoryczną wizją świata. Jego obrazy przedstawiają zarówno niezwykle kolorowe wyobrażenia na temat życia, które już odeszło, jak i mroczne, pełne upiornych stworów wizje przyszłości.
Pierwszą wystawę prac L. Holesza zorganizowano w 1968 r. w Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie, potem prace te prezentowano jeszcze ponad 70 razy m. in.: w Krakowie, Warszawie, Radomiu, Rybniku, a także w 27 krajach Europy i w Ameryce. Obrazy nagrodzono złotym medalem na międzynarodowej wystawie w 1976 r. w Londynie. Prace tego artysty znajdują się m.in. w prywatnych zbiorach królowej Anglii i księcia Walii. Dla kanclerza Kohla artysta wyrzeźbił w graficie podobiznę niemieckiego poety, Josefa Eichendorffa. Szkoła Podstawowa w Świerklanach nosi imię L. Holesza.
Twórczością artystyczną zajęła się także jego żona. Zaczęła malować po trosze z wrodzonej sobie oszczędności. Żal jej było resztek farb, które pozostawiał mąż. Nigdy nie myślała o tym, by być konkurencją dla męża, nie malowała poważnych prac. Interesowało ją wszystko, co było bliskie człowiekowi. Z malarstwa zrezygnowała bardzo szybko. Poszukiwała nadal czegoś oryginalnego dla siebie. Wszystko zaczęło się przypadkowo, gdy znajoma podarowała jej resztki kolorowych włóczek. Agnieszka Holesz zaczęła najpierw haftować na sztywniku, a potem na płótnie. Pierwszy obraz powstał w 1983 r., przedstawia on Krakowiankę. Tematem jej obrazów jest przede wszystkim dawne, ciężkie życie na wsi, to motywy czerpane z młodzieńczych wspomnień. Na obrazach odnaleźć można takie zwyczaje jak: przygotowanie do Wigilii, wiejskie wesele, prace w polu, dojenie krowy, ubijanie masła, a także wiosenne krajobrazy. Ulubionym tematem artystki jest pranie na tarce, czyli na śląskiej „rompli”. A. Holesz jest jedyną z rodzinnego grona artystów, która nie sprzedała żadnej ze swoich pracy, gdyż uważa, że w każdym dziele jest kawałek jej serca.
Talent odziedziczyła też córka państwa Holeszów, Weronika Holesz - Kurzydym. Od dziecka lubiła rysować, ale zawsze chciała rysować inaczej niż inni. Jej płótna to alegoryczne traktaty o cywilizacyjnych zagrożeniach. Sygnalizują one koszmarne wizje zagłady ludzkości i unicestwienie wszelkiego życia na ziemi. Za pomocą swych obrazów kieruje ona przesłanie do wszystkich ludzi: „Bądźcie dobrzy dla świata i dla siebie. Uratujcie to, co mamy najcenniejszego”.
Najmłodszym artystą w rodzinie jest Karol Kurzydym, wnuk L. Holesza, syn Weroniki. Jego twórczość jest bardzo barwna i zgeometryzowana jak u kubistów. Malowanie go bawi, ale jak przystało na współczesnego nastolatka interesuje się także grafiką komputerową.
Prace wszystkich tych artystów na co dzień można oglądać w Galerii Sztuki, którą w 1986 r. założyli we własnym domu. Jest ona urządzona w stylu górniczym. Korytarz przypomina kopalniany chodnik obudowany drewnem i oświetlony górniczymi lampkami. Łączy on trzy pokoje wystawowe, w których ulokowano prace poszczególnych artystów rodzinnych. Każdy z nich postrzega świat inaczej, inne dostrzega problemy, dlatego też ich prace różnią się między sobą.
(bmp)
Pierwszym familijnym artystą był Ludwik Holesz. Urodził się w 1921 r. Z zawodu był górnikiem, a z zamiłowania malarzem - samoukiem. L. Holesz zaczął malować będąc jeszcze dzieckiem. Pierwszy prawdziwy obraz na płótnie namalował w wieku 16 lat. Praca przedstawiała uroczy leśny zakątek i została namalowana farbami olejnymi na kawałku matczynego prześcieradła. Ten obraz do dziś można oglądać w jego galerii. Gdy pracował w kopalni na malowanie nie było czasu, ale gdy żona kupiła obraz u wędrownego sprzedawcy, a był to zwykły kicz, nie wytrzymał i postanowił odkryć swój talent. Pasja malarska na dobre rozwinęła się, gdy pracował pod ziemią jako górnik i odkrył piękno prehistorii, zastygłą w czarnych bryłach węgla. Poprzez swoje obrazy dzieli on się z innymi własną prehistoryczną wizją świata. Jego obrazy przedstawiają zarówno niezwykle kolorowe wyobrażenia na temat życia, które już odeszło, jak i mroczne, pełne upiornych stworów wizje przyszłości.
Pierwszą wystawę prac L. Holesza zorganizowano w 1968 r. w Akademii Górniczo - Hutniczej w Krakowie, potem prace te prezentowano jeszcze ponad 70 razy m. in.: w Krakowie, Warszawie, Radomiu, Rybniku, a także w 27 krajach Europy i w Ameryce. Obrazy nagrodzono złotym medalem na międzynarodowej wystawie w 1976 r. w Londynie. Prace tego artysty znajdują się m.in. w prywatnych zbiorach królowej Anglii i księcia Walii. Dla kanclerza Kohla artysta wyrzeźbił w graficie podobiznę niemieckiego poety, Josefa Eichendorffa. Szkoła Podstawowa w Świerklanach nosi imię L. Holesza.
Twórczością artystyczną zajęła się także jego żona. Zaczęła malować po trosze z wrodzonej sobie oszczędności. Żal jej było resztek farb, które pozostawiał mąż. Nigdy nie myślała o tym, by być konkurencją dla męża, nie malowała poważnych prac. Interesowało ją wszystko, co było bliskie człowiekowi. Z malarstwa zrezygnowała bardzo szybko. Poszukiwała nadal czegoś oryginalnego dla siebie. Wszystko zaczęło się przypadkowo, gdy znajoma podarowała jej resztki kolorowych włóczek. Agnieszka Holesz zaczęła najpierw haftować na sztywniku, a potem na płótnie. Pierwszy obraz powstał w 1983 r., przedstawia on Krakowiankę. Tematem jej obrazów jest przede wszystkim dawne, ciężkie życie na wsi, to motywy czerpane z młodzieńczych wspomnień. Na obrazach odnaleźć można takie zwyczaje jak: przygotowanie do Wigilii, wiejskie wesele, prace w polu, dojenie krowy, ubijanie masła, a także wiosenne krajobrazy. Ulubionym tematem artystki jest pranie na tarce, czyli na śląskiej „rompli”. A. Holesz jest jedyną z rodzinnego grona artystów, która nie sprzedała żadnej ze swoich pracy, gdyż uważa, że w każdym dziele jest kawałek jej serca.
Talent odziedziczyła też córka państwa Holeszów, Weronika Holesz - Kurzydym. Od dziecka lubiła rysować, ale zawsze chciała rysować inaczej niż inni. Jej płótna to alegoryczne traktaty o cywilizacyjnych zagrożeniach. Sygnalizują one koszmarne wizje zagłady ludzkości i unicestwienie wszelkiego życia na ziemi. Za pomocą swych obrazów kieruje ona przesłanie do wszystkich ludzi: „Bądźcie dobrzy dla świata i dla siebie. Uratujcie to, co mamy najcenniejszego”.
Najmłodszym artystą w rodzinie jest Karol Kurzydym, wnuk L. Holesza, syn Weroniki. Jego twórczość jest bardzo barwna i zgeometryzowana jak u kubistów. Malowanie go bawi, ale jak przystało na współczesnego nastolatka interesuje się także grafiką komputerową.
Prace wszystkich tych artystów na co dzień można oglądać w Galerii Sztuki, którą w 1986 r. założyli we własnym domu. Jest ona urządzona w stylu górniczym. Korytarz przypomina kopalniany chodnik obudowany drewnem i oświetlony górniczymi lampkami. Łączy on trzy pokoje wystawowe, w których ulokowano prace poszczególnych artystów rodzinnych. Każdy z nich postrzega świat inaczej, inne dostrzega problemy, dlatego też ich prace różnią się między sobą.
(bmp)
Najnowsze komentarze