Wtorek, 24 grudnia 2024

imieniny: Adama, Ewy, Zenobiusza

RSS

Fałszywki

10.01.2001 00:00
Zdarza się, że w wyniku tzw. kieszonkowych kradzieży tracimy portfel z niewielką ilością gotówki, jakimiś aktualnymi (lub nie) pokwitowaniami, dowód osobisty, legitymacje. Gdy materialne straty są znikome, czekamy aż uczciwy złodziejaszek wyśle nam pocztą dokumenty. Licząc na jego odruch dobroci, nie bierzemy często pod uwagę faktu, że dokumenty, a już zwłaszcza dowód osobisty, jest takim samym towarem jak każdy inny. Oczywiście nie można go kupić w żadnym sklepie, ale w światku przestępczym osiąga on znaczną cenę. Dlaczego? Ano dlatego, że po mniej lub bardziej udanej przeróbce, może on służyć innej osobie. Podszywający się pod nas osobnik udaje się, na przykład, do dużego sklepu i dokonuje na nasze nazwisko udanych dla siebie zakupów ratalnych. Z reguły dowiadujemy się o tym, gdy otrzymujemy monit z prośbą o uregulowanie zaległych rat. 
 Od tej reguły zdarzają się wyjątki, częstsze zwłaszcza w bankach. Wynika to na pewno w dużej mierze z większej rygorystyczności pracowników banków, choć i sklepowi sprzedawcy nie dają się już tak łatwo oszukać. Posłużę się dwoma przykładami z grudnia ubiegłego roku. Otóż 29 dnia tegoż miesiąca, w wodzisławskim sklepie ze sprzętem RTV pan X czuł się już prawie nabywcą towaru wartego 8.800 zł. Utwierdzał go w tym błędnym przekonaniu przebieg transakcji. Nie wiedział bowiem, że dokumenty, którymi się posługiwał, wzbudziły nieufność sprzedawcy do klienta. Była ona tak duża i uzasadniona - jak się okazało - że ekspedient zdążył się nią podzielić z policją, obsługując w dalszym ciągu nabywcę. Do podpisania dokumentów, ale już z przesłuchania, doszło na terenie komendy policji.

Drugi przypadek - również tego samego dnia, również w wodzisławskim sklepie ze sprzętem RTV - miał o wiele krótszą historię. Po nabraniu podejrzenia co do autentyczności przedłożonych dokumentów, jeden ze sprzedawców opuścił sklep. Szczęściem, dla handlujących, nieopodal przejeżdżał policyjny patrol. W ten sposób czterech mieszkańców Jastrzębia nie mogło już sobie pożyczyć „szczęśliwego nowego roku”.

Przestrzegania i napominania, by nad wyraz starannie strzec swych torebek, toreb i portfeli - zwłaszcza w dużych skupiskach ludzkich - na pewno nigdy dość. Jeśli jednak ta przykrość dotknie już Państwa, zgłaszajcie ten fakt jak najszybciej policji. Coś, co nazywano kiedyś w szemranym światku, uczciwością złodziejską, przestało istnieć wraz ze „szkołą lwowską”.  

J.A.B.
  • Numer: 2 (70)
  • Data wydania: 10.01.01