Oddał 105 litrów krwi a każda kropla ratuje życie
W połowie czerwca honorowi krwiodawcy obchodzą swoje święto. Wyróżnia się tych, którzy oddają najwięcej krwi. W tym gronie jest senior, rekordzista w gronie krwiodawców z raciborskiego Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa. To Ryszard Małecki. Oddał ponad 105 litrów krwi.
Wdzięczność dla bojowników o spokojne życie
– Oddaję krew, odkąd osiągnąłem pełnoletniość. Pamiętam, jak się zaczęło. Naszła mnie taka refleksja, stałem przed domem rodzinnym i pomyślałem: w nieodległej przeszłości ludzie tu mieszkający przelewali krew, tracili życie, żeby mojemu pokoleniu żyło się lepiej, bez wojny. Zastanawiałem się czym się odwdzięczyć tym dziadkom, pradziadkom, co walczyli, żebśmy mogli w czasach pokojowych żyć, uczyć się, rozwijać, zakładać rodziny. I wtedy uznałem, że ja też mogę coś zrobić dla innych – wspominał Ryszard Małecki na uroczystości wręczenia odznak ministra zdrowia dla tych, którzy oddali dotąd 20 litrów. Senior z Jastrzębia-Zdroju oddawał krew przez 46 lat. – Nazbierało się – skwitował skromnie. Przywołał porównanie z kadziami mleka, jakie trafiają do mleczarni. Jego krwi starczyłoby do napełnienia pięciu takich kadzi. Dyrektor RCKiK Gizela Kowol skorzystała z innego porównania. – Tą krwią dałoby się napełnić nawet basen – oznajmiła 13 czerwca w siedzibie krwiodawstwa w Raciborzu.
Wspomnienie z dzieckiem na rękach
Małecki opowiadał, że zawsze jest dużo potrzebujących, a symboliczna kropla krwi, kropla życia, ratuje kogoś na świecie. Jako senior już nie oddaje krwi (wiek ogranicza ten honorowy akt). Swoim naśladowcom życzył wytrwałości w oddawaniu, polecał działalność klubowiczów z Jastrzębia-Zdroju, on był związany m.in. z PCK.
– Dziękuję za wstawiennictwem Matki Bożej samemu Panu Bogu, który natchnął mnie myślą o zostaniu honorowym krwiodawcą. Po raz pierwszy oddałem krew na komisji kwalifikującej do służby wojskowej – wspominał na raciborskiej uroczystości.
Dodał, że los nie zawsze był dla niego łaskawy. Córeczka urodziła mu się z wadą serca. – Leczyliśmy ją w Katowicach, na Murckach był taki ośrodek specjalistyczny, przygotowywano tam dzieci do zabiegów. Córka trafiła do tego sanatorium, z żoną ją odwiedzaliśmy. Kiedyś tak stałem na korytarzu tego ośrodka i patrzę, a do mnie pełznie jakiś maluszek. Wyszedł skądś, nikt go nie pilnował. To dziecię złapało się moich nogawek i powiedziało do mnie: tata. Wziąłem je na ręce. Tak mi serce waliło, tak podeszło do gardła, że jakby mnie wtedy kto spytał, jak się nazywam, to bym nie umiał odpowiedzieć. Ten moment życiowy mnie dodatkowo zdopingował do pomagania. Bo podeszła pielęgniarka i powiedziała, żebym się tak nie przejmował, bo te dzieci jak te, co do mnie podeszło, one nie znają swoich rodziców, a to konkretne na moich ramionach miało już dwa zabiegi, a na trzeci czeka – wspominał R. Małecki.
Przesłanie pielgrzyma
30 lat przepracował na kopalni. Zauważył, że tak w górnictwie, jak i w rolnictwie, z którym też miał do czynienia, krew jest potrzebna na bieżąco.
Jest wdzięczny przesłaniu Jana Pawła II., który jako pielgrzym jeździł po świecie i mówił, że człowiek tyle jest wart, ile umie zrobić dla drugiego. – Stąd mój apel do krwiodawców, żeby nadal pomagali – podkreślił Małecki. Senior-dawca zaintonował na koniec swojej przemowy „100 lat” i cała sala gości zgromadzonych w sali konferencyjnej RCKiK odśpiewała życzenia samym sobie.
– Za trud i serce, za dzielenie się bezcennym darem życia, za łącznie oddane ponad 105 litrów krwi i osocza i za propagowanie honorowego oddawania krwi składamy panu serdeczne podziękowania – powiedziała z okazji święta krwiodawców dyrektor Gizela Kowol w imieniu pracowników RCKiK.
(ma.w)
Najnowsze komentarze