Piątek, 27 grudnia 2024

imieniny: Jana, Żanety, Fabioli

RSS

Wycięli, ale nie zrezygnowali. Opozycja poprawiła budżet Raciborza na 2023 rok

28.02.2023 00:00 red.

Radni dokonali zmian w wydatkach zaplanowanych na ten rok w mieście na kwotę 8 mln zł. Miasto m.in. nie kupi działki przy Ogrodowej, nie powstaną szatnie LKS Brzezie i boisko przy szkole w Ocicach. To nie znaczy, że rajcy nie wrócą do tych zadań w przyszłym budżecie.

Sesja lutowa zaczęła się od… przerwy, bo rajcy uznali, że zanim obrady ruszą na dobre, chcą porozmawiać z prezydentem Raciborza Dariuszem Polowym, który zapowiedział, że oczekuje na ich propozycje wobec ustaleń Regionalnej Izby Obrachunkowej w Katowicach. Ta nakazała radzie miasta skorygować prognozę dochodów z podatków, opartą na kwotach zawyżonych względem prognoz Ministerstwa Finansów.

Z żalem zdjęli środki

– Nie jesteśmy szczęśliwi, że musimy ograniczyć zaplanowane wydatki, bo są to zgłoszenia mieszkańców z centrum i z dzielnic. Ustaliliśmy, że w przyszłym budżecie zaplanujemy je do realizacji, bo są tego warte. Są to propozycje szerszych grup mieszkańców. Z żalem zdjęliśmy te środki i chcemy te tematy do końca doprowadzić – mówił radny Mirosław Lenk. Przekazał, że wobec szatni LKS Brzezie radni zawarli z prezydentem porozumienie – jeśli uda się pozyskać środki zewnętrzne, to będą realizowane. – Może w tym roku to się uda – powiedział.

Anna Szukalska też stwierdziła, że decydując się na te zmiany, radni brali pod uwagę głosy mieszkańców. Podkreśliła ograniczone możliwości, a w zasadzie brak współpracy z prezydentem, który miał okazję dowieść, że nie jest złośliwy. – Pan tego nie uczynił, pokazaliśmy wstępne propozycje, można było nas zaprosić do rozmowy, bo był czas – wskazała Szukalska odnosząc się do okresu przed drugą sesją budżetową.

Łatwo na konferencji rzuca pan oskarżenia, ale proszę sobie odpowiedzieć, czy pan chce sypać ten popiół tylko radnym, a sobie nie? – pytała Szukalska.

Uznała za szokujące wystąpienie wiceprezydenta Koniecznego, kiedy na sesji w styczniu krytykował on propozycje zmian w budżecie, a radni chcieli pokazać mieszkańcom, że słuchają ich propozycji. – Nie było to przyjemne, nie było stosowne – oceniła radna.

Dodała, że RIO nie dopatrzyła się uchybień w samych propozycjach zadań.

Naruszenie i niegospodarność

Za ważny problem uznała, mówiąc, że na kolejnej sesji radni się z tym zetkną, że RIO nie zakwestionowała wstrzymania przez radę inwestycji na Zamkowej, nie poddała się presji manipulacyjnej i nie przywróciła zadania RCAIS (Raciborskie Centrum Aktywnej Integracji Społecznej).

Tymczasem prezydent Polowy wydatkował już środki ponad dostępną kwotę. Dodatkowo wydał upoważnienie dyrektorowi OSiR, by ten podpisał umowę z wykonawcą RCAIS, co także przekraczało posiadane środki na ten cel. Zdaniem radnych, to naruszenie dyscypliny finansów publicznych. Dodatkowo 2 mln zł wydano na nowe centrum już w grudniu i według radnych kwalifikuje się to jako zarzut niegospodarności, bowiem w budżecie nie ma tego zadania, a pieniądze wydatkowano.

Szukalska kontynuowała, że Polowy zgłosił do rządowego funduszu Polski Ład rozbudowę H2Ostróg, nazywając to rozbudową RCAIS. Tymczasem w budżecie miasta takiego projektu nie ma, więc radni nie mogą głosować nad przekazaniem do budżetu środków z dywidendy PRD. Chciała wiedzieć, jak Miasto ma realizować to zadanie w tych okolicznościach?

Radna Niezależnych stwierdziła, że jej klub był otwarty na dialog z prezydentem, ale ten 15 grudnia, gdy podpisano umowę z wykonawcą RCAIS, pokazał, że nie ma uzgodnień z radnymi, nie dotrzymał umowy z nimi.

Samorząd to nie przedszkole

Prezydent Polowy uważa, że żaden z jego poprzedników w roli głowy miasta nie miał tak dużego dostępu do prezydenta, jaki on oferuje. – Raz w roku jestem w dzielnicy na spotkaniach z mieszkańcami, nawet w pandemii. Nigdy wcześniej nie było tak dużo takich spotkań. Niezależnie od wtorkowych przyjęć stron w urzędzie, spotykam się w różnych miejscach z mieszkańcami. Wygląda na to, że tylko państwo macie problem, żeby się ze mną spotkać – zwrócił się do radnych opozycji.

Podał, że w poniedziałek czekał na radnych w urzędzie. Usłyszał, że ci muszą się namówić. – Od czwartku znane były ustalenia RIO. Ja maksymalnie przyspieszyłem działania, żeby stosowna uchwała się pojawiła – zaznaczył włodarz.

Odniósł się do uwag radnej na temat tonu wypowiedzi wiceprezydenta Koniecznego na ostatniej sesji. Przypomniał, że Henryk Mainusz, doświadczony samorządowiec stwierdził, że rada to nie przedszkole, więc zdaniem prezydenta nie ma się co obrażać o zabiegi retoryczne. – Państwo je stosujecie, nam się też przydarza. Nieważny jest ton, a istotne, o co chodziło. Było ostrzeżenie, że państwa propozycje, to nie jest racjonalne zwiększanie dochodów i to zostało podniesiono przez RIO. Szczęśliwie dziś jesteśmy tu i prawdopodobnie RIO nie będzie musiała unieważnić nam uchwały budżetowej na ten rok, a takie było zagrożenie – podkreślił Polowy.

Szukalska uznała, że prezydent nie odpowiada na jej pytania i dorzuciła kolejne: ile zastrzeżeń do budżetu prezydent zgłosił w RIO, a ile uznała ich izba? Polowy odparł, że mając doświadczenie roku ubiegłego, w pierwszym podejściu do tematu RIO nie odniosła się do wszystkich przekazanych tematów, ale w listopadzie nakazała radzie przywrócić środki na RCAIS, co rada uczyniła.

Porażka nas wszystkich

Mirosław Lenk mówił, że wracanie do decyzji rady z listopada nie ma dziś sensu, że to jakaś porażka, pewnie po stronie opozycji. – Nie potrafimy się porozumieć, by wypracować konsensus. Prezydent nie widzi partnerów w radzie. Skupia się na lukrowanych inwestycjach, ładnych dla oka, ale generujących ogromne koszty utrzymania. Ta cała sytuacja jest naszą wspólną porażką, bo to, co dziś jest inwestycją, jutro jest kosztem utrzymania. Mamy problem ze spięciem budżetu i będzie z tym coraz trudniej, bo im więcej przedsięwzięć, tym problem będzie większy – zapowiedział były prezydent.

Lenk skrytykował postępowanie Izby, wskazując na nierówność stron w postępowaniu. Prezydent ma swój termin na zaskarżenie uchwały, a rada na dwa dni przed posiedzeniem dostaje wiadomość i ma dzień na odpowiedź. Do tego opozycja nie ma wsparcia prawnego, bo mecenasi z magistratu odmawiają udziału w sporach między prezydentem, a radnymi.

Radny odniósł się do zawyżenia prognozowanych dochodów z podatków, twierdząc, że wiele miast tak robi, choć jest to sprzeczne z ustawą. Wziął na siebie winę za przekonanie do poparcia tego pomysłu przez radnych.

– Rada to nie przedszkole, ale to forum do dyskusji, bez emocji czy sporów, bo chodzi o ludzi. Sztukę uprawiania polityki miejskiej należy prowadzić we właściwy sposób.

Nadal apeluję – dla dobra miasta, zmieńmy to – stwierdził Lenk.

Cicho o obwodnicy

Oponowała Magdalena Kusy, przypominając, że opozycja chciała większego lodowiska, dodatkowego boiska, ale widać, że większy basen H2Ostróg radnym już nie odpowiada. – Widać ta zasada nie dotyczy pomysłów zgłaszanych przez państwa – powiedziała.

Lenk stwierdził, że zasada dotyczy wszystkich. Uznał, że lodowisko dziś za 12,5 mln zł to bardzo duży wydatek, a o rozbudowę H2Ostróg prezydent nie pytał rady, ani mieszkańców. – Zapominamy o podstawowych zadaniach gminy, a także o obwodnicy, o połączeniu Raciborza z autostradą A1. O tym jest cicho. Dlaczego po 4 latach dopiero rusza sprawa osiedla na Łąkowej? Do końca kadencji nie będzie już nowych mieszkań – zaznaczył.

Moje apele odbierane są nieszczerze, a ja mówię szczerze, bo nie mam powodów do innego postępowania – dodał Mirosław Lenk.

Michał Szukalski wytknął włodarzowi, że rada wyraźnie wypowiadała się, że nie poprze wydatku na budowę RCAIS i widać prezydent tego nie słuchał. Polowy odparł, że rada wypowiedziała się oficjalnie w uchwale w listopadzie, gdzie przywróciła środki finansowe na ten cel. – Gdyby pan rozmawiał, miał szacunek do radnych i chęć to skończyłaby się już budowa tego lodowiska – odparł Szukalski.

Chęci i konkrety

Leon Fiołka zabrał głos, bo stwierdził, że nie może wytrzymać, jak opozycja opowiada o dobrych chęciach. – Nimi piekło się wykłada. Nie tylko ja byłem w Wielkopolsce, oglądać lodowisko za 6 mln zł. Przynosiło tam 100 tys. zł na plus. Ale były głosy, że nie to, nie tamto. Radni wymiary chcieli większe. Ja zawsze mówię, że czas to pieniądz. Nie mówmy o chęciach, a o konkretach. Gdyby tak było, to jeździlibyśmy na lodowisku – oznajmił Fiołka.

Radny podał, że dwa bloki mieszkalne, oddane jeszcze za wiceprezydentury Michała Fity kosztowały 18 mln zł przy 8 mln zł dotacji. Teraz dwa kolejne kosztują 40 mln zł, ale jest 80% dotacji. – Widać różnicę cenową. Z 18. na 40. Jak nie zrobimy teraz, to będzie jeszcze drożej. H2Ostróg będzie kosztować, ale to jest biletowany obiekt, a jesteśmy jednym z tańszych basenów w okolicy, do dużych miast nie ma porównania. U nas seniorzy z kartą miejską mają jeszcze mniej – opowiadał L. Fiołka.

Skomentował przy tym łaskawość opozycji dla Brzezia, gdzie na szatnie LKS zostawiono w budżecie 200 tys. zł. To wystarczy jedynie na chęci. – Macie sportowcy, choć nie ma gwarancji na potrzebne 2 mln zł. To jest kampania przedwyborcza. Żeby choć 1,2 mln zł było, a tak nie ma co zaczynać. Na Zielone Płuca Ostroga 6 mln zł trzeba, a pewnie i 9 mln jak nic. Mówicie, że do basenu nie było konsultacji? Do lodowiska więcej już chyba nie mogło być, a o rozbudowie H2Ostróg, chciała słuchać tylko jedna komisja. Reszta o inwestycji za 31,5 mln zł dotacji nie chciała słuchać – wytknął Fiołka.

Przypomniał, że wielkie inwestycje nie rodzą się łatwo. Zbiornik Racibórz miał powstać do 2006 roku, bo tak zapowiadano tuż po powodzi. Oddano go w 2020 roku. Jego zdaniem obwodnicy też by nie było, gdyby nie wiceminister Michał Woś, bo wtedy gdy decydowano o wydatku, on był w zarządzie władz wojewódzkich.

Policzek dla mieszkańców

Radny Lenk dziwił się, że gdy budowano obwodnicę, a Fiołka był radnym, to nie było sesji, żeby ten nie pytał o obwodnicę. – Dziś pan nie pyta Dariusza Polowego o postępy – zauważył. Obruszył się, że Fiołka wskazuje na Wosia, jako tego, od którego zależała budowa obwodnicy. – Deprecjonuje pan wkład wielu ludzi, bo były dokumentacja, uzgodnienia, umowy, pozyskanie środków. To nie było tak, że sam minister załatwił miliony – wskazał Mirosław Lenk.

Były włodarz nie zgodził się z Polowym, że tylko on spotyka się z mieszkańcami. Podał, że i on organizował rozmowy z raciborzanami i bywał po kilkadziesiąt razy w roku na różnych spotkaniach.

Magdalena Kusy krytykowała opozycję, że temat rozbudowy H2Ostróg jest ściągany z obrad, a radni mówią, że nie są przeciw, ale mają różne „ale” i nie ma okazji do dyskusji. – My mamy obowiązek zabiegać o to, by uatrakcyjniać miasto. Liczyłam, że z basenem to pójdzie sprawnie. Ostatnio odwiedzili mnie rodzice z Rybnika, mówili, że w Raciborzu ma się budować basen, ale ja już nie mam odwagi odpowiedzieć, że tak będzie, bo wy jesteście zdeterminowani i skuteczni w blokowaniu takich inwestycji. To jest policzek dla mieszkańców, bo ta inwestycja jest potrzebna, Obora się starzeje, to jest mały basen i ten w centrum jest potrzebny. Musimy iść do przodu, o co bardzo proszę – zaznaczyła radna.

Pytanie to nie blokowanie

M. Lenk odparł, że w tej sytuacji, gdy radni dostają do rąk już gotowy produkt, to dyskusja wydaje się bezprzedmiotowa. – Co mamy powiedzieć? Tu już nic nie możemy, bo nikt nas nie pytał – mówił. Wtórował mu radny Paweł Rycka. Polowego nazwał prezydentem bilbordowym (później mówił o nim „król bilbordów”). – Prezydent komunikuje się z nami przez plakaty, bilbordy i konferencje. My nie blokujemy, my pytamy. Prezydent i tak co chce to robi – stwierdził radny. Według niego trzeba było powstrzymać likwidację boiska trawiastego na Srebrnej, które teraz nabiera kształtu. Podał, że w sprawie lodowiska Polowy okłamał opozycję. – Wciąż nie znamy kosztów H2Ostróg po rozbudowie – nadmienił Rycka. Poruszył też wątek ministra Wosia, który jego zdaniem przyłożył rękę do obwodnicy.

Michał Szukalski polemizował z zarzutem blokowania. – Kłania się brak rozmowy, dialogu, chęci rozmowy ze strony prezydenta. To nie dyktatura a demokracja. Nie ma dobrej woli, jest akcja bilbordowa, z uśmiechem od ucha do ucha, ale zero rozmowy, zero informacji. Wszystko dostajemy za pięć dwunasta i mamy się zgodzić. Tak to nie zadziała – podsumował.

Marcin Fica podał przykład z pomysłem przebudowy rynku. Chciał o tym rozmawiać z wiceprezydentem Wacławczykiem, ale ten nie przyszedł. Radni nie chcieli takiej przebudowy, a już trwa konkurs na jej projekt. – O czym teraz rozmawiać? Nikt nas nie posłuchał, nie rozmawiał? Nie można spytać, bo wiceprezydenta nie ma – oświadczył.

W Studziennej oferta była nieaktualna

Michał Kuliga przypomniał, że u Polowego był 3 razy z przedstawicielami swego klubu. W gabinecie zapadły ustalenia, wszyscy podali sobie ręce. – Nie dojechaliśmy do Studziennej, a już był telefon do Mainusza, że ta oferta jest nieaktualna – powiedział na sesji. Radny ubolewał, że to z konferencji dowiaduje się, jakimi radnymi jest on i koledzy. Prezydentowi zależy na podgrzewaniu atmosfery. Żebyśmy się kłócili – ocenił Kuliga. Zarzucił, że działania prezydenta zakrawają o mowę nienawiści. Narzekał też, że z urzędu trudno jest radnemu „wyciągać jakieś dokumenty”. Nie zgodził się, by określać go hamulcowym, bo przy inwestycjach głosował „za”. Kuliga nazwał spotkania dzielnicowe prezydenta stratą czasu, bo włodarz 80% czasu poświęca na odczytanie protokołu z poprzedniego roku.

– Granica została dawno przekroczona. To nieprzychodzenie na komisje. Pan pączki wolał rozdawać, a na sesji wrzuca pan uchwały, autopoprawki i wychodzi pan, a my się gotujemy. Najpierw jest cudowny projekt, np. plan dla placu Długosza – tak przedstawiony, żeby każdy chciał. Tymczasem jak boisko, to likwidacja, a jak lodowisko to mniejsze niż obecny Piastor. My hamulcowi, blokujący? Jeszcze się nie wypowiedzieliśmy, a już słyszę, że jestem przeciw – zaznaczył Kuliga.

M. Kusy przeprosiła za słowo „blokowanie”, ale stwierdziła, że trudno jej znaleźć inne, kiedy przez cztery komisje i jedną sesję nikt nie chciał rozmawiać o H2Ostróg. – Ja proszę dyskutujmy, bo taka jest moja obawa, że jesteście przeciw – wyjaśniła.

Głos zabrał jeszcze Henryk Mainusz. – Ktoś w południe do całego miasta mówi, że ten czy tamten radny to niedobry, a potem mnie zaprasza na spotkanie. To mi pióra na plecach się jeżą i robię się nerwisty. Jak jest próba zaproszenia do rozmowy, to jestem szanowny pan, a kiedy indziej jestem ułomkiem, co kijem go raktować. Ja tej socjotechniki nie rozumiem – podsumował.

(ma.w)

  • Numer: 9 (1608)
  • Data wydania: 28.02.23
Czytaj e-gazetę