Miłosierdzie…
Ks. arcybiskup Grzegorz Ryś opisał pokrótce film pt.: „Amadeusz”, który opowiada o kompozytorze Antonim Salierim. Miał on poczucie, że jest najlepszym kompozytorem, zawsze wiernym Bogu – między innymi złożył ślub czystości, przyrzekł celibat. Po co? Po to, by komponować najlepiej. I oto pojawia się w Wiedniu Mozart, który jest pijakiem, kobieciarzem, skrajnym lekkoduchem. Komponuje bez skreśleń. Wybitny kompozytor. Salieri patrzy na to i nic nie rozumie.
Jak Bóg może objawić się w takim grzeszniku? On nie ma wątpliwości, że muzyka, którą komponuje Mozart jest genialna… Ale jak Bóg może się kimś takim posługiwać? Przecież to on, Salieri ślubował czystość i pościł… Nie mógł zrozumieć, jak Bóg może błogosławić takiemu grzesznikowi… Salieri jednak nie znał serca Mozarta, jego bólu, tęsknoty za Bogiem, on widział tylko jego słabość. Nie mógł zrozumieć, że ktoś taki może komponować lepiej od niego… Efekt końcowy jest taki, że Salieri oprócz tego, iż ląduje w zakładzie dla obłąkanych, występuje przeciw Bogu. Zdejmuje Krzyż ze ściany i rzuca go w ogień. Jak trudno nam zrozumieć, że Bóg jest tajemnicą… że Miłosierdzie jest tajemnicą Boga.
Św. Faustyna
Święta S. Faustyna napisała w swoim Dzienniczku: „Jest moim pragnieniem, by dusze Ciebie poznały żeś Ty jesteś ich szczęściem wiekuistym, aby uwierzyły dobroci Twojej i wysławiały nieskończone Miłosierdzie Twoje. „Obyśmy również mieli w naszym życiu takie pragnienia… by świat poznał, że kochamy Boga, który jest miłosierny poprzez nasze miłosierne serca, bo Bóg jest tam, gdzie ludzie potrafią odetchnąć. Gdzie wstawiają się za sobą wzajemnie i gdzie dodają sobie sił, namaszczając sobie serca. Wdzięczność w naszym życiu rodzi wdzięczność, a miłość rodzi miłość… a miłosierdzie… rodzi niebo już tutaj na ziemi… Miłosierdzie… dotyk Boga w naszym życiu. Jeżeli czujesz się grzeszny i słaby dzisiaj, to masz szczególne prawo do Jezusowych ramion.
Zaginiony Ks. Krzysztof Grzywocz powiedział w jednej ze swoich homilii. Wolą Boga jest nasze szczęście. Człowiek tylko wtedy może być szczęśliwy, osiąga swoją pełnię, kiedy jego serce jest wypełnione twarzami i imionami. Wtedy kiedy nasze życie jest wypełnione braterstwem, miłością bliźniego, przyjaźnią a to wszystko jest ścisłe powiązane z miłosierdziem. Bez miłości miłosiernej nie damy rady naprawdę kochać spotkanych ludzi, którzy często są przyczyną wielu ran w moim życiu. A jeśli naprawdę kochamy, to możemy za apostołami powtórzyć: „Widzieliśmy Pana.., a ON mi powiedział „Pokój Wam”… „Pan mój i Bóg mój”, mam życie w imię JEZUSA.
Bóg jest MIŁOSIERNY…
Jak żyłam w Afryce, przygotowałam kazanie na jedno z naszych spotkań z Biblią o Miłosierdziu Boga. Zapisałam sobie niektóre słowa z Dzienniczka s. Faustyny, a potem jeszcze coś doczytałam w jej duchowości i wybrałam się do kaplicy, która jest bardzo malutka. W przyszłości chcemy ją nazwać „Kaplica Miłosierdzia Bożego”. Mamy tam około 7 katolików… w tym 4 staruszki, które chcą przyjąć chrzest, pod koniec tego miesiąca. Wioska liczy około 1500 ludzi, a jest tam 29 różnych kościołów. W Afryce PLD. każdy może założyć swój własny i być tzw. Pastorem.
Zaczęłam więc od tego że, Miłości trzeba się uczyć i jeszcze raz uczyć, ten proces nie ma końca… jeżeli chcemy być miłosierni, ale już po kilku moich zdaniach ktoś mi przerwał. Wstała jedna z naszych staruszek i powiedziała „siostro my innego Boga nie znamy, tylko miłosiernego… jeżeli byłoby inaczej, to bym GO się bała… ale ja wiem, że ON jest Miłością i Miłosierdziem, bo tego doświadczyłam przez całe moje życie. Pochowałam jednego męża, potem drugiego. Jeden ciągle pił, a ja pracowałam u białych w ogrodach, dzieci było sporo i grzechów nie brakowało, ciągle kłótnie i walka o przeżycie, o rodzinę. Raniliśmy się nawzajem cały czas… a kiedy odchodził, to płakałam, bo w sumie był dobrym człowiekiem, tylko, że słabym… Od razu musiałam poślubić jego brata, i być jego drugą żoną, bo tak nakazywała tradycja! Był surowy, ale nie pił. Dziennie go unikałam jak mogłam, ale kiedy jego pierwsza żona była w ciąży, to był ze mną cały czas. Tylko Bóg wie, jak cierpiałam, ale walczyłam, bo kochałam moje dzieci, i to dla nich tak żyłam. Bóg musi być MIŁOSIERNY, by zrozumieć ludzi… nasz bałagan życia i nasze rany, które zadajemy i otrzymujemy każdego dnia…”
Potem wstała młoda kobieta i dodała „Mam dwoje dzieci, które nie znają swego ojca, bo pojechał gdzieś daleko za pracą. Kocham ich z całego serca i dla nich żyję. Jestem pewna, że Bóg nie patrzy na moją grzeszność, bo kiedy kochamy to ON dokonuje cudów, a kiedy brakuje nam miłości, to o nic już nie warto walczyć”. Miłości trzeba się uczyć… jeśli chcemy być miłosierni… ten proces nie zna końca…
Najnowsze komentarze