W Pietrowicach Wielkich wybudują wiatraki? Wójt Wawrzynek: Nie możemy się tego bać
Inwestycja w gminie Pietrowice Wielkie nie jest jeszcze przesądzona, ale już rodzi obawy. I wcale nie chodzi o dyskusję, czy budowa powinna dojść do skutku, ale o to, czy po wybudowaniu wiatraki będą się kręciły. – Jeśli to ma być stworzone, niech to ma ręce i nogi – mówi radna Ilona Gawlica.
Pietrowice Wielkie byłyby trzecią gminą na terenie powiatu raciborskiego z taką inwestycją. We wszystkich budziła lub budzi ona jakieś obawy. Tak było na terenie gminy Krzanowice. Tak też jest w gminie Rudnik, gdzie Tauron zapowiedział budowę 15 turbin. Mowa o instalacji o łącznej mocy 33 MW, z której prąd ma popłynąć w połowie 2024 roku i pokryć zapotrzebowanie 28 tys. gospodarstw domowych.
Wiatraki w Pietrowicach Wielkich?
O tym, że na terenie gminy Pietrowice Wielkie jest plan budowy wiatraków, poinformował wójt Andrzej Wawrzynek. Mówi, że mają być wykonane zgodnie z ustawą 10H (to dziesięciokrotność wysokości elektrowni wiatrowej jako minimalna odległość nowej inwestycji od istniejących zabudowań mieszkalnych i form ochrony przyrody – przyp. red.). – Wiem, że są czynione starania, że ta odległość ma wrócić do tej pierwotnej ze względu na to, że jest nam potrzebna duża moc energii elektrycznej. A to energia bezpieczna – podał wójt Wawrzynek na ostatniej sesji rady gminy.
O tym poinformował również Tauron, kiedy oficjalnie ogłoszono decyzję o budowie wiatraków w sąsiedniej gminie Rudnik. – Jako spółka deweloperska, czekamy w dalszym ciągu na liberalizację ustawy 10H, bez czego dalsza realizacja Zielonego Zwrotu TAURONA będzie utrudniona. Kontrolowany rozwój energetyki wiatrowej może być odpowiedzią na rosnące ceny energii elektrycznej i wzmacnianie niezależności energetycznej Polski – tłumaczył wówczas Wojciech Więcławek, prezes zarządu TAURON Zielona Energia.
Dodajmy, że 5 lipca Rada Ministrów przyjęła projekt nowelizacji ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, przedłożony przez ministra klimatu i środowiska. Przepisy te, jak przekonują w resorcie klimatu, „stanowią kompromis pomiędzy możliwością rozwoju energetyki wiatrowej a potrzebami lokalnych społeczności”.
– Przepisy nowelizacji zakładają, że lokalne społeczności będą mogły zdecydować o zasadach lokalizowania nowych inwestycji dotyczących lądowych elektrowni wiatrowych. Dotyczyć to będzie także dalszego rozwoju budownictwa mieszkalnego w sąsiedztwie tych elektrowni. Jednocześnie nowe przepisy gwarantują mieszkańcom gmin, które zdecydują się uwolnić lokalizację okolicznych terenów pod zabudowę nowej infrastruktury wiatrowej, maksymalizację bezpieczeństwa eksploatacji tej infrastruktury. Ponadto, inwestorzy są zobowiązani do wykorzystania najnowszych technologii, co minimalizuje oddziaływanie elektrowni na środowisko – podał resort.
Zgodnie z nowymi przepisami Miejscowy Plan Zagospodarowania Przestrzennego będzie mógł określać inną, niż wyznaczona przez regułę 10H, odległość elektrowni wiatrowej od budynku mieszkalnego, biorąc pod uwagę zasięg oddziaływań elektrowni wiatrowej jednak z zachowaniem bezwzględnej minimalnej odległości wynoszącej 500 metrów.
Chcemy się w takie coś wkręcać? – pyta radna
– Czy my się chcemy w takie coś bawić? – zapytała wprost na sesji wiceprzewodnicząca rady Ilona Gawlica. Radna chciała wiedzieć, co to jest za firma oraz czy taka inwestycja jest gminie potrzebna. – Czy korzystne dla środowiska jest to, że w naszej okolicy stoją cztery czy pięć wiatraków, a kręcą się tylko wtedy, kiedy wiatr nie wieje, a kiedy wiatr wieje, one stoją. Ja nie mówię, że są one na terenie naszej gminy. Ale czy my – gmina Pietrowice Wielkie też chcemy się w takie coś wkręcać – kontynuowała radna.
Wójt Wawrzynek opierając się na informacjach, które wcześniej powziął, odpowiadał, że są gminy, gdzie energia elektryczna nie wzrosła, co zapewniają im wiatraki. Dodał, że jeżeli nie będą wprowadzane alternatywne źródła wytwarzania energii, to nie ma szansy na to, aby żyć w czystym środowisku.
Andrzej Wawrzynek stwierdził, że jeśli miałby wybierać pomiędzy elektrownią cieplną – jądrową, konwencjonalną, czy wiatrakami, to woli to ostatnie rozwiązanie. Zapowiedział, że w związku z tą inwestycją samorząd chce wynegocjować, aby energia dla obiektów publicznych i oświetlenie były tańsze. – Są takie możliwości i niektóre samorządy, na terenie których stoją wiatraki korzystają z tego – mówił.
Radna Gawlica odpowiadała, że chciała poznać nazwę inwestora, czy to nie jest ta sama, co w sąsiednim samorządzie – Krzanowicach. Aby, jak tłumaczyła, uniknąć tego, żeby wybudować wiatraki, które nie będą się kręciły. – Nie jestem przeciwniczką wiatraków. Tylko jeśli to ma być stworzone, niech to ma ręce i nogi – oznajmiła.
Przewodniczący Piotr Bajak podkreślał, że to dopiero propozycja budowy. Nawiązując do obecnych norm, przypominał, że ustawa 10H to mocno wyśrubowane przepisy. Dla przykładu, jeśli wiatrak ma 120 metrów, to odległość do linii zabudowy musi być 1200 metrów. – Czyli nawet jeśli nie ma w danym miejscu domów, a mamy w planie zagospodarowania przestrzennego możliwość budowy tam domów, to ta granica musi być zachowana. Takich miejsc, gdzie mamy 1200 metrów przestrzeni kompletnie pustej naprawdę nie jest zbyt dużo – zaznaczył.
Dodał, że jego zdaniem należy pójść w kierunku wiatraków. Jest także spokojny o to, że jeśli jakiś inwestor decyduje się na taką inwestycję, to chce, aby jego środki były wydatkowane z sensem.
Tematem zainteresowane są Eko-Okna
– Nie możemy bać się tego tematu – podkreślał wójt Wawrzynek, zapowiadając spotkanie z inwestorem. Mówił, że jeśli inwestycja będzie miała być zrealizowana, to wcześniej należy wprowadzić zmiany w planie zagospodarowania przestrzennego. Powiedział też, że tematem zainteresowane są Eko-Okna, które na swoim terenie chciałby mieć dwa lub trzy wiatraki do swojej dyspozycji. W spółce, jak oznajmił wójt, zastanawiają się także nad instalacją fotowoltaiki na halach.
(mad)
Najnowsze komentarze