Sobota, 28 grudnia 2024

imieniny: Teofili, Godzisława, Antoniego

RSS

Anna Iskała: To moja ostatnia kadencja wójta, czas na ludzi młodszych

16.08.2022 00:00 red

– Z bólem serca muszę wybierać do realizacji konieczne inwestycje, a te mniej pilne odsuwać w czasie. Co ważne, nigdy nie musiałam robić tak mocnej selekcji jak w trwającej kadencji – mówi Nowinom Anna Iskała. Z wójt Nędzy rozmawiamy o kondycji gminy, inwestycjach oraz pytamy o plany. Rozmawia Dawid Machecki.

– Jaka jest dla pani obecna kadencja?

– W tej kadencji oddaliśmy do użytku oczyszczalnię w Ciechowicach, co ogromnie cieszy. Kiedy przed laty startowałam na wójta, stawiałam sobie za cel to zadanie. Z drugiej strony obecna kadencja niesie za sobą wiele ograniczeń finansowych, które odczuwamy coraz mocniej, chodzi m.in. o zmiany w podatkach, czy galopującą inflację. Z bólem serca muszę więc wybierać do realizacji konieczne inwestycje, a te mniej pilne odsuwać w czasie. Co ważne, nigdy nie musiałam robić tak mocnej selekcji jak w trwającej kadencji. Zauważam, że wielu włodarzy ma też problem ze środkami z Polskiego Ładu – bo te, choć są potrzebne, to kiedy ogłaszamy przetargi, okazuje się, że wkład własny gminy musi być o wiele wyższy, niż zakładany – to ma związek ze wzrastającymi z dnia na dzień cenami na rynku budowlanym. Samorządowcy rezygnują z pozyskanych środków i się temu nie dziwię; my na szczęście jeszcze nie musieliśmy podejmować takiej decyzji.

– Ale selekcja często rodzi wzburzenie.

– To oczywiste. Jako ludzie jesteśmy tak skonstruowani, że prawie zawsze nasz problem jest najważniejszy. Po stronie urzędu leży natomiast wybór projektu, który jest konieczny dla większości. Dla przykładu cieszy mnie, że droga wojewódzka nr 922, która prowadzi do Kuźni Raciborskiej, przejdzie kompleksowy remont, o co mieszkańcy prosili niejednokrotnie. Trwają intensywne prace geodezyjne.

– No właśnie wielokrotnie mówiła pani o założeniach Zarządu Dróg Wojewódzkich w Katowicach, który chce remontować drogę nr 922. Ale jak na razie skończyło się na modernizacji mostu nad rzeką Suminą.

– Z moich informacji wynika, że droga będzie gotowa w przyszłym roku.

– A jaka jest kondycja gminy w pani ocenie?

– Nie narzekamy, aczkolwiek zawsze mówię, że byłoby lepiej, gdyby na naszym koncie pojawiło się dodatkowe zero (śmiech). Problem jest w tym, że nam, jako gminie przybywa obowiązków, co nie jest równoległe z finansowaniem...

– Wróćmy jeszcze do galopującej inflacji. Jak mocno odbija się na gminnych inwestycjach?

– Podatki ustalamy w grudniu i obowiązują przez kolejny rok, z drugiej strony jest inflacja, która obecnie wynosi około 15 procent, a to jeszcze nie koniec. Wykonanie więc jakieś inwestycji ze środków, które otrzymujemy z podatków, choć te nie stanowią największej części naszego budżetu, jest coraz trudniejsze. Dla przykładu ogłosiliśmy przetarg na remont ulicy Dębowej, gdzie 200-metrowy odcinek, który musi zostać wyłożony kostką ze względu na instalacje na podłożu, został wyceniony na ponad 900 tysięcy złotych. To nie do przyjęcia. Ogłosiliśmy drugi przetarg, zobaczymy, jakie będą wyniki.

– A na ile jest wyceniany?

– W granicach 450 tys. złotych.

– Rozmawiając o inwestycjach trudno nie pomyśleć o oczyszczalni ścieków w Ciechowicach. Zadanie, o którym mówiło się od lat, zostało zakończone. Ale jak mają się dalsze etapy budowy kanalizacji na terenie gminy? Obecnie tylko jedno sołectwo jest przyłączone do oczyszczalni.

– Jesteśmy po przetargu na budowę tranzytu, który umożliwi połączenie Nędzy i Babic z oczyszczalnią. Trwa też projektowanie sieci w Łęgu i Zawadzie Książęcej. Ze względu na sytuację finansową budowa sieci w tych dwóch sołectwach podzielona jest na trzy części, a domy przy każdym z etapów od razu będą podłączane do oczyszczalni. Liczę, że prace ruszą w przyszłym roku.

– Wielokrotnie na łamach Nowin pisaliśmy o Szymocicach i Górkach Śląskich. W przypadku tego pierwszego sołectwa mówiło się o podłączeniu do oczyszczalni w Kuźni Raciborskiej w zamian, że sąsiedni samorząd podłączy do Ciechowic Turze. W przypadku Górek Śląskich była mowa o podobnym rozwiązaniu, albo wybudowaniu oczyszczalni dedykowanej temu miejscu. Jak obecnie mają się te założenia?

– Mieszkańcy tych dwóch sołectw mogą skorzystać z dofinansowania do przydomowych oczyszczalni, bo miejscowości nie są objęte aglomeracją, jak pozostałe nasze sołectwa. Wspomniał pan o naszych założeniach, które są ciągle aktualne. My jako gmina najpierw musimy dążyć do jak największego skanalizowania miejscowości objętych aglomeracją, a to, że Górki Śląskie i Szymocice w niej nie są, nie zależy od nas. Dawniej były, ale wraz ze zmianą przepisów, zostały wykluczone.

– Rozumiem, że pośpiech spowodowany budowaniem kanalizacji na terenie aglomeracji jest związany z osiągnięciem jak największego efektu ekologicznego. Samorządowcy biją na alarm, że jeśli nie uda im się skanalizować odpowiedniego zakresu, mogą być ukarani przez państwo, bo w efekcie Polska może taką karę otrzymać za niedotrzymanie terminów.

– Tak, właśnie o to chodzi.

– Kanalizacja to jedno, ale co z innymi inwestycjami?

– Najważniejsze dla mieszkańców są drogi. Będziemy wspólnie z powiatem remontować drogę do Górek Śląskich, chodzi o drugi etap tego zadania, więc o odcinek od skrzyżowania z DW 919 do cmentarza. Zmian doczeka się odcinek od Aqua-Braxu w Szymocicach do Adamowic. Z powiatem będziemy realizować również remont ul. Wyzwolenia w Babicach. Będzie także remont ulicy Sosnowej w Nędzy oraz Dębowej, na który ogłosiliśmy drugi przetarg.

Wiele inwestycji podejmujemy w placówkach oświatowych, w głównej mierze ze środków pozyskanych. W podstawówce w Nędzy powstaje „Zielona pracownia”, czyli innowacyjna sala do nauki przyrody. Cały obiekt szkoły przeszedł termomodernizację, przebudowie ulega też kuchnia. Poza tym stawiamy na fotowoltaikę, którą zamontujemy na oczyszczalni, a w planach mamy realizację takiego samego zadania na budynkach: podstawówki i LKS-u w Nędzy. Zakończona została także termomodernizacja budynku LKS-u w Zawadzie Książęcej.

Zamierzamy także termomodernizować budynek mieszkalny w Nędzy, przy naszej szkole, czyli dawny dom nauczyciela. Zmienimy tam też źródło ogrzewania. Kolejne placówki przedszkolne i sołectwa zostaną wyposażone w place zabaw.

– Wiele pani powiedziała o oświacie, ale co z energetycznym zabezpieczeniem placówek na nadchodzący rok szkolny?

– Mamy węgiel, chociaż nie na cały sezon. Zawsze był kupowany etapami, bo kotłownie mają określoną pojemność. Nie grozi uczniom chłód, bądź zdalne nauczanie. Dyrektorzy pomyśleli o ekogroszku wcześniej, jeszcze po atrakcyjniejszych cenach.

– Swego czasu pojawił się temat dworca kolejowego w Nędzy. Była mowa, że samorząd jest chętny przejąć budynek bezpłatnie lub za symboliczną złotówkę. Temat ucichł, co dalej?

– Piłka jest po stronie kolei. Dworzec znajduje się na międzytorzu, w efekcie jeśli przejęlibyśmy budynek, znajdowałby się pomiędzy działkami nienależącymi do zarządcy infrastruktury kolejowej – a to chyba największy problem w przekazaniu gminie tego obiektu. Jeśli udałoby nam się przejąć budynek, to na początku chciałam to miejsce dedykować grupie teatralnej, która mogłaby wykorzystać teren na cele kulturalne.

– Ale nie boli pani serce, kiedy pani patrzy na ten budynek?

– Pewnie, że boli. Dlatego przez cały czas ponawiam informację, że jesteśmy nim zainteresowani. Tak jak boli mnie to, że były już dopełnione wszelkie formalności, aby torem dawnej wąskotorówki biegła ścieżka rowerowa. Nawet pozyskaliśmy pieniądze z Euroregionu na koncepcję. W trakcie, jak mieliśmy przejmować poszczególne działki, ze strony kolei pojawiła się jednak decyzja, że przekazać nam ich nie mogą. To niezrozumiałe.

– Pozostając przy zapowiedziach, z jakim nastawieniem patrzy pani na informację o odbudowie mostu Ciechowice – Grzegorzowice?

– Z optymizmem, patrząc na to, jak po kolei wszystko przebiega. Projekt jest już prawie gotowy. Widziałam koncepcję i muszę przyznać, że zaplanowano budowę przepięknego mostu. Na razie słyszymy, że obiekt jest przeznaczony do dalszej realizacji, co też ogromnie cieszy.

– Mówi się o tym, że Rezerwat Łężczok ma dużą szansę na status parku narodowego. Choć to teren, który nie podlega gminie Nędza, a Lasom Państwowym, to w większości leży właśnie na terenie samorządu zarządzanego przez panią. Jak wójt zapatruje się na te zapowiedzi?

– Pomysł jest świetny, bo ochrona przyrody jest bardzo ważna. Ale to nie może być też tak, że chroniąc przyrodę, będziemy ludziom utrudniali życie. Mieszkańcy są przyzwyczajeni do pewnych już obowiązujących zasad. Dla przykładu rolnicy z jednej i drugiej strony Łężczoka mają przylegające pola. Nie wiem, jakie mogliby mieć obostrzenia związane z taką zmianą, ale o tym trzeba już myśleć. Te najważniejsze obawy przedstawiliśmy decydentom.

Mam również pomysł, którego jeszcze głośno nie mówiłam, ale przecież na terenie gminy są też innego rodzaju perełki, które mogłyby należeć do parku narodowego.

– Czyli?

– Chodzi o tzw. Aleję Dębową w Górkach Śląskich. W ten sposób byłaby dobrze chroniona. Wydaje mi się, że mieszkańcy mogliby być wtenczas o to miejsce spokojni.

– Jeśli faktycznie Łężczok stałby się parkiem narodowym, to gmina zyskałaby taki magnes na turystów, jakiego nie ma żaden samorząd w okolicy.

– Tak. To sprawy związane m.in. z turystyką. Wtedy zrobiłby się całkiem inny obraz gminy.

– Pani wójt, przejdę teraz do śmieci. Mieszkańcy praktycznie co przetarg płacą coraz więcej za wywóz. Choć pojawiają się pomysły jak ograniczyć wzrost kosztów, to daje to niewiele...

– Każdy włodarz wiedział, że śmieci to problem, na który samorząd nie będzie miał wpływu, bo jesteśmy tylko przekaźnikiem pieniędzy – pomiędzy mieszkańcami a firmą, która realizuje zadanie. Wydaje się, że potrzebne są zmiany rządowe w tej sprawie.

Do myślenia może dać sytuacja, jeżeli do przetargu ciągle startuje jedna firma, która w efekcie wygrywa, bo ktoś musi realizować to zadanie. Na szczęście ostatni przetarg przyniósł inne rozdanie: ofertę złożyły dwie firmy, więc pojawiła się swego rodzaju rywalizacja, na której zyskali mieszkańcy, bo było taniej.

My jako samorząd staramy się robić rzeczy, które mają zmniejszyć koszty, co wiąże się z ograniczeniami.

– Mówi pani o bioodpadach?

– Tak, od przyszłego roku kalendarzowego zamiast worków na bioodpady będą kosze, w które mieszkańcy muszą się sami wyposażyć. Dotąd worki oddawane przez mieszkańców nie zawsze były wypełniane w całości, a wystawiano ich kilka. A to nie są worki bio. Co ważne, mieszkańcy nie będą ograniczeni liczbą koszy, mogą mieć ich ile chcą, ale odpowiednią liczbę muszą sobie kupić. W mojej ocenie ta zmiana przyniesie realne oszczędności. Trzeba jednak pamiętać m.in. o inflacji, więc w efekcie i tak ceny w przetargach mogą być wysokie.

– Czyli spodziewa się pani wzrostu?

– Niestety tak.

– A szacowaliście o ile?

– Nie szacujemy, bo to w tej sytuacji wróżenie z fusów.

– A co z punktem selektywnej zbiórki odpadów komunalnych? W analizie stanu gospodarki odpadami komunalnymi wskazano, że to potrzebna inwestycja, na którą gminy nie stać.

– Nie tyle, że nas nie stać, ale nie mamy gdzie wybudować PSZOK-u, choć ciągle poszukujemy działki. Na razie mamy mobilny PSZOK, a raz do roku zbieramy gabaryty. To zdaje egzamin. Myślimy jednak, by znów nawiązać współpracę z Kuźnią Raciborską, aby nasi mieszkańcy mogli korzystać z tamtego punktu. Ale nie stanie się to w przyszłym roku, wydaje mi się, że najprędzej za dwa lata.

– Przejdźmy do kultury. Mam na myśli słynną majówkę w Nędzy, która zamienia się w dwie imprezy: czerwcówkę i sierpniówkę. To jednak coś innego niż wydarzenia organizowane przed pandemią, na które zapraszano znanych artystów. Chce pani powrotu takiego wydarzenia, czy to krok w kierunku tańszych imprez, mających wymiar gminny?

– Znane gwiazdy, to wielkie wydatki, a to obciąża nasz budżet. Dużo zależy również od pogody, bo jeśli pada deszcz, to jest mniejsze zainteresowanie, a wpływy z biletów są o wiele niższe. Ciągle zastanawiamy się, czy chcemy wracać do tego rozwiązania. Od mieszkańców często słyszałam, że są zmęczeni trzydniowym hałasem. Zdecydowaliśmy się więc na częstszą organizację mniejszych festynów. To się sprawdza, mieszkańcy dobrze się bawią.

– Na początku rozmowy pytałem o kondycję gminy po ponad połowie kadencji. Teraz chcę zapytać, jak pani podsumuje ten czas?

– To, co mamy robić, to robimy. Może dzieje się to wolniej, niż jeszcze kilka lat temu, ale to wynika z obecnej sytuacji finansowej i proceduralnej. Co ważne że, to co mieliśmy zaplanowane, to lekkim przesunięciem zrealizowaliśmy, realizujemy, albo dopiero ogłosimy przetarg.

– Na zakończenie chcę zapytać o pani plany. W wielu źródłach słyszałem, że ta kadencja jest pani ostatnią. Nie zamierza pani pójść po reelekcję?

– To, co zaplanowałam sobie, startując na wójta, to jest już prawie zrealizowane. Wydaje mi się, że faktycznie już czas na ludzi młodszych, z nową energią, ale takich, którzy potrafią łączyć, a nie dzielić; bo ja zawsze starałam się godzić zwaśnione strony. Włodarz powinien być dla ludzi, to nie może być pan i władca.

– Czyli definitywnie pani mówi basta w ubieganiu się o urząd wójta?

– Tak, to moja ostatnia kadencja. Ale nie mówię, że wycofuję się z życia publicznego, jeśli oczywiście pozwoli mi na to zdrowie. Idealnym rozwiązaniem to współpraca wójta z radnymi powiatowymi, bo radny powiatowy powinien dbać o interesy gminy, ale i całego powiatu. Dobrze, że mamy starostę Grzegorza Swobodę, który świetnie rozumie sprawy gminy Nędza ze względu na to, że przez wiele lat był naszym mieszkańcem, tutaj pracował, był też radnym. Muszę jednak z bólem serca przyznać, że nie mamy specjalnych kontaktów z innymi radnymi powiatowymi.

  • Numer: 33 (1580)
  • Data wydania: 16.08.22
Czytaj e-gazetę