Zapamiętywał pędzlem to, co przemijające
Zmarł artysta plastyk Marian Chmielecki. Twórczością artystyczną zajmował się ponad 60 lat. Z zamiłowania był pejzażystą. 15 lat kierował Biurem Wystaw Artystycznych w Raciborzu. Spoczął na Jeruzalem, pochowany 5 sierpnia.
Pan Marian urodził się w Świebodnej. Liceum Sztuk Plastycznych ukończył w Jarosławiu. Był absolwentem Akademii Sztuk Pięknych w Łodzi. Studiował malarstwo u profesora Romana Modzelewskiego oraz projektowanie tkanin u profesora Antoniego Starczewskiego.
W latach 1961 – 1963 pracował jako plastyk – projektant w Zakładach Przemysłu Wełnianego w Tomaszowie Mazowieckim. W rejon Raciborza trafił w drugiej połowie lat 60. ubiegłego wieku. Od 1967 do 1975 pracował w Zakładach Tkanin Dekoracyjnych „Welur” w Kietrzu.
W tym czasie uczestniczył w wielu plenerach malarskich i sympozjach dla projektantów przemysłowych w Centralnym Biurze Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie oraz w Zjednoczeniu Przemysłu Tkanin Dekoracyjnych w Łodzi.
Od 1965 r. był członkiem Związku Polskich Artystów Plastyków. W latach 1975 – 1990 r kierował Biurem Wystaw Artystycznych w Raciborzu. Brał udział w plenerach malarskich i wystawach. Uczestniczył w wielu wystawach okręgowych i międzynarodowych organizowanych przez ZPAP. Prace artysty znajdują się w zbiorach muzealnych, galeriach oraz kolekcjach prywatnych w kraju i za granicą. W 1985 r. odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi, a w 1988 r. odznaką „Zasłużony Działacz Kultury”. Chmielecki w 2019 r. świętował jubileusz 60-lecia twórczości artystycznej.
(oprac. m)
Nowiny pisały o artyście
W 2018 roku Ewa Osiecka relacjonowała wernisaż Chmieleckiego w TMZR.
Marian Chmielecki nie ukrywa, że lubi oleje, które w odróżnieniu od akwareli, pozwalają mu dłużej pracować nad obrazem, poprawiać i uzupełniać artystyczne wyobrażenie o tym, co zafascynowało go w przyrodzie lub architekturze.
– Z zamiłowania jestem pejzażystą. Kiedy pracuję całkowicie wyłączam się z otoczenia. Kiedyś na plenerze w Gdańsku malowałem w zamyśleniu i nawet nie zauważyłem otaczającej mnie dużej grupy uczniów liceum sztuk plastycznych – wspomina swoje zaskoczenie sytuacją Marian Chmielecki.
Chce zapamiętywać pędzlem to co przemijające, nietrwałe, popadające w niepamięć, czasem w ruinę. Wspomina starszą panią zdziwioną, że maluje niszczejącą, pokrytą strzechą chatę, kiedy w jej sąsiedztwie stoi piękny dom z białej cegły – jej zdaniem – bardziej godny namalowania. – To jednak dzięki moim obrazom chata przetrwała, choć już tylko na płótnie. Mam sentyment do wszystkich staroci, które trzeba ratować przed zapomnieniem – przekonuje artysta.
Malarstwo to przede wszystkim hobby raciborzanina, zawodowo realizował się jako projektant dywanów.
Nawiązując do jego wernisażu w 2018 roku, podejmująca artystę w gościnnych progach TMZR Aleksandra Jańska, posumowała spotkanie maksymą o małym i wielkim szczęściu. W jej przekonaniu Marian Chmielecki malując nie tylko uszczęśliwia siebie, ale też innych.
Najnowsze komentarze