środa, 1 maja 2024

imieniny: Józefa, Jeremiego, Lubomira

RSS

Zamknęli go w katakumbach, przystawiali pistolet do piersi. Tak powstał nowy album Ryszarda Frączka

14.06.2022 00:00 red

Nowa publikacja Ryszarda Frączka oraz ojca Bruno Neumanna to album pt. „Bazylika Metropolitalna obrządku łacińskiego we Lwowie”. Frączek promował ją wśród raciborzan, korzystając z gościnności muzeum. Takich spotkań autorskich ma już kilkanaście w całej Polsce.

– Lwów to polskie miasto – podkreślił znany raciborski samorządowiec i przedsiębiorca. Udowadniał swą tezę, przytaczając fakty historyczne, przywołując sylwetki i związki polskich królów ze Lwowem.

Ryszard Frączek, pracując nad albumem, zamieszkał w katedrze. – Chodziłem po niej całej, po strychu, po katakumbach, a zacząłem swoją wędrówkę od chrzcielnicy – opowiadał zebranym.

Wspomniał, jak na strych szedł cały kwadrans, ale było warto zobaczyć jak „sześciu chłopa dzwoni na sumę”.

– A w katakumbach mnie zamknęli, bo o mnie zapomnieli, że tam wszedłem. Spędziłem w nich całą noc, bo się zamyśliłem. To niesamowite miejsca, rozciągają się w licznych korytarzach – dzielił się w muzeum swoimi doświadczeniami.

Przyzwyczajeni do wojny

W lutym Frączek pojechał na Ukrainę na miesiąc. Przejechał wtedy kilka tysięcy kilometrów z darami zebranymi w kościele NSPJ w Raciborzu. Później wrócił jeszcze na 3 tygodnie. – Ludzie tam żyją z tą wojną, przyzwyczaili się. Dobrze, że Kresowiacy też im pomagają. Pomocy potrzeba wschodniej Ukrainie, bo ta zachodnia ma spokój – oznajmił pan Ryszard.

Na spotkanie z Frączkiem przyszedł m.in. były wiceprezydent miasta Adam Dzyndra. Urodził się na lwowskim rynku („to nie moja zasługa – śmiał się, gdy bohater wieczoru o tym powiedział publiczności).

Spotkanie zaczęło się od przemówienia Joanny Maksym-Benczew dyrektor RCK. Ta mieszkała kiedyś z Frączkiem przy jednej ulicy i sprzedawała z nim książki w kościele.

– Kresy łączą wielu raciborzan. Nasi rodzice pochodzili z Kresów, tych dotkniętych tragedią i tych mniej nią dotkniętych. Pamięć o Kresowiakach, o Lwowie – miejscu tak ważnym dla naszej historii, jest podtrzymywana przez Ryśka. Reprezentujemy kolejne pokolenie i niesiemy w sobie obowiązek przypominania, że część raciborzan ma tam swoje korzenie – mówiła szefowa centrum kultury.

Podziw i przerażenie

Głos zabrał również rektor PWSZ Paweł Strózik. Przyznał, że z podziwem potraktował wyprawę Frączka na tereny objęte wojną.

– Jednocześnie widziałem w tym ryzyko i nie kryłem przerażenia, a co będzie, jak się coś stanie i autor nie będzie mógł wrócić? Ryszard Frączek wykazał prawdziwą miłość do Kresów. Pamiętajmy, że to może być jeden z ostatnich momentów, by uwiecznić tę historię w jej obecnym kształcie, bo śladów historii może wkrótce nie być wskutek działań wojennych – podkreślił Strózik.

Dyrektor Muzeum Romuald Turakiewicz nazwał album pięknym i podkreślił, że zawiera słowo wstępne metropolity lwowskiego.

– To wspaniałe miejsce naszego państwa, opisane przez pana Frączka, aktywistę w pozytywnym znaczeniu tego słowa – mówił szef placówki.

Przybyły na promocję albumu Szymon Szrot – dyrektor biura poselskiego Michała Wosia, odczytał list polityka Solidarnej Polski.

Frączek podsumował te wystąpienia. – Jeszcze nikt mi tyle dobrego słowa nie nagadał co wy – śmiał się gospodarz wieczoru. Dodał, że występuje w muzeum jako „prosty Polak, który czuje sentyment i o tym mówi, ale nie jest historykiem”.

Bogactwo treści

Po wykładzie Frączka na temat bazyliki przemówiła m.in. Justyna Kiedrowska – aptekarka i miłośniczka tematyki kresowej. Polecała album, argumentując, że jest to wydawnictwo wyjątkowe.

Ryszard to mój kolega, znamy się, dał mi egzemplarz wcześniej. Jestem zaszczycona, że takie wspaniałe wydawnictwo jest dziełem raciborzanina, a nawet dwóch – bo widać tu duży wkład pracy brata Ryśka – Kazimierza.

Jeśli sięgniemy po jakikolwiek album dotyczący katedry, a mam takich kilka w domu, to w większości jest dużo zdjęć, ale marnie podpisanych, skrótowo i symbolicznie. Kaplica taka i taka i nic więcej. Mam też inne wydawnictwo ze szczegółowym opisem, ale bez zdjęć.

Album Ryszarda daje nam wszystko, zawiera bardzo szczegółowy opis i świetne zdjęcia. Zachwyca bogactwem zawartych treści. W ciszy domowej można przejrzeć album, siedząc przy na stole i można przenieść się w czasie i duchem te 500 km stąd i chłonąć to piękno, tę historię – mówiła J. Kiedrowska.

Lwów coś w sobie ma

O zabranie głosu poproszono jeszcze dr Adama Szecówkę, pracownika naukowego m.in. raciborskiej i wrocławskiej uczelni. Ten był dwa razy we Lwowie i wie, że sporo bezcennych zabytków przetrwało w bazylice opisanej przez Frączka. Opowiadał, jak dzwonił do kolegi i Frączek oddzwonił mu ze Lwowa. Spokojnym głosem wyjaśnił, że tam, gdzie jest, trwa wojna na dobre.

– Prowadziłem często rozmowy z przyjaciółmi z Niemiec i Rosji i zastanawialiśmy się co by było gdybyśmy tak jako narody wrócili na swoje dawne miejsca, czyli Niemcy wzięliby Śląsk i Pomorze, a Polacy powrócili na wschód. Każdy byłby u siebie. Jak się o tym mówi ludziom o dwa pokolenia starszym to widać, że ich związek emocjonalny z ziemiami wschodnimi jest ogromny. Genetycznie i mentalnie to przechodzi na kolejne pokolenia, tam do Lwowa i tamtych terenów ich coś ciągnie. Bo Lwów coś w sobie ma. Ja nie przeżyłem tego jak Rysiek. Muszę pojechać tam znów, by przeżyć, zapłakać – powiedział A. Szecówka.

Frączek stwierdził, że kiedy będąc w katedrze, poczuje się kroki Maksymiliana Kolbego, siostry Faustyny i innych świętych, to on życzy każdemu, by zapłakał, wzruszył się.

– Żeby powiedzieć wtedy: tutaj jest Polska, tu jest mój kraj. Bo Lwów to jest miejsce, bez którego Polska nie byłaby Polską. W tym albumie zawarłem to, co tam przeżyłem i to, czego tam dotknąłem – podsumował autor.

Publikacja na spotkaniu autorskim kosztowała 70 zł. Jak zaznaczył R. Frączek, w księgarniach jej cena wynosi nieco więcej.

(ma.w)

  • Numer: 24 (1571)
  • Data wydania: 14.06.22
Czytaj e-gazetę