Do rolnictwa trzeba mieć powołanie
O wyzwaniach rolnictwa w 2022 roku z przedstawicielami Śląskiej Izby Rolniczej powiatu raciborskiego: Marianem Plurą i Eugeniuszem Kurą rozmawia Dawid Machecki.
– Jak rolnictwo zmieniło się pod wpływem pandemii koronawirusa?
– Eugeniusz Kura: – Rolnictwo się nie zmieniło. Zmieniła się obsługa w zakresie ekonomiki.
– Czyli?
– Eugeniusz Kura: – Choć finalna cena produktów dla konsumentów poszła „do góry”, to rolnik nie zarabia więcej. Można oczywiście powiedzieć, że te ceny reguluje rynek, choć moim zdaniem nie do końca. Regulują je pośrednicy, co w efekcie powoduje wzrost cen.
– Marian Plura: – Opłacalność w rolnictwie od 15 lat jest praktycznie taka sama. A produkt gotowy w sklepie zdrożał nawet o 200 procent. Zysk pochłaniają pośrednicy. Dla przykładu problemem jest np. niska cena skupu żywca wieprzowego, bo obecnie trzeba do tego dopłacać.
– Tak więc czy prowadzenie hodowli obecnie jest nieopłacalne?
– Eugeniusz Kura: – Kompletnie nieopłacalne, widać to po likwidacji stad trzody. Bo i małe gospodarstwa, gdzie było to traktowane w charakterze hobby i duże, likwidują maciory, a jeśli je zlikwiduje, nie ma produkcji prosiąt. To z automatu przełoży się na to, że tych tuczników nie będzie na rynku.
– Trudności nie opuszczają również w przypadku produkcji roślinnej. Jak rolnik ma walczyć z supermarketami sprzedającymi np. warzywa czy owoce w atrakcyjniejszej cenie niż rolnik na targowisku? Produkty w sklepach często sprowadzone są z zagranicy.
– Marian Plura: – Nas też to dziwi, że ta cena w sklepach jest atrakcyjniejsza, niż u rolnika, bo ten transport też kosztuje, a wcześniej ktoś to musiał wyprodukować.
– Ale jak rolnik ma walczyć z większymi, żeby wygrać walkę o klienta?
– Eugeniusz Kura: – Na pewno nikt jednostkowo tego nie zrobi. Muszą być zrobione grupy producenckie, które mają większe przebicie na rynku. Wtedy będzie większa partia materiału jednorodnego, a więc można negocjować cenę.
– No dobrze, ale czy w takim razie rolnictwo w powiecie raciborskim w dużej mierze jest w stanie agonalnym?
– Marian Plura: – Jest źle jeśli chodzi o małe gospodarstwa. Te większe, które mają powyżej 50 czy 100 ha jeszcze jakoś przędą, ale przy obecnie galopujących cenach, ta rzeczywistość nawet dla nich w dłuższej perspektywie nie jest dobra. Dla przykładu środki do produkcji rolnej zdrożały w ostatnim roku o 300 procent, a płody rolne zaledwie o 20 procent.
– Eugeniusz Kura: – Myślę, że wyznacznikiem kondycji gospodarstwa jest jego modernizacja. A to było dostrzegalne w naszym regionie. Baza maszynowa się zmieniła, aczkolwiek skutki tej modernizacji mogą powodować, że niektórzy gospodarze będą pod kreską, bo większość tych zmian była finansowana kredytami. A przy obecnych cenach produkcyjnych może w niektórych gospodarstwach dojść do zastoju, a to, jak w każdej firmie spowoduje straty. Jeśli będą duże, dojdzie do likwidacji, czego nikomu nie życzę.
– No właśnie, jako przykład można podać Rolnicze Spółdzielnie Produkcyjne, które coraz częściej upadają – kiedyś miejsca pracy dla licznego grona osób, dzisiaj dla niewielu. Dlaczego?
– Marian Plura: – Przede wszystkich chodzi o brak ziemi. RSP, które upadły w naszym regionie w dużej części nie były pod tym względem rozwinięte, średnio miały po 600 ha, przy wkładzie własnym członków. Byli też tam zatrudniani pracownicy, którym należy co miesiąc dać pensję, a w rolnictwie bywa różnie, bo plony są raz w roku. I to trzeba jakoś rozpracować, a noga może podwinąć się szybko i tak najczęściej się działo.
Uważam, że podobnie będzie z rolnikami, bo choć chcieliby powiększyć swój areał, nie mogą, bo nie ma wolnej ziemi, panuje głód. Państwo ma ziemię, ale jest wydzierżawiane przez duże przedsiębiorstwa. Należy więc w jakieś części to rozdrobnić, aby mniejsi mogli złapać oddech, wtedy więcej zarobią.
– Jeśli upadają RSP, to co z indywidualnym rolnikiem chcącym zatrudnić kogoś do pomocy. Czy w ogóle go na to stać, albo czy są chętni do pracy?
– Marian Plura: – Chętni się znajdą, ale też chodzi o brak państwowej ziemi. Jeśli ona się pojawi i zostanie dobrze podzielona, to rolnicy odetchną. Większy areał da im większe możliwości, a więc i większy zarobek. W tej ziemi widzimy szanse na istnienie większości gospodarstw w naszym regionie.
– W powiecie raciborskim, ale nie tylko, bo też na opolszczyźnie, elektryzującym tematem wśród rolników jest głód ziemi. W latach 2023-2026 kończy się 30-letnia dzierżawa gruntów, a apetyt rolniczy na pozyskanie jakieś części jest coraz większy. Jakie obecnie działania podejmuje w tej sprawie Śląska Izba Rolnicza powiatu raciborskiego? Podczas ostatniej rozmowy z Nowinami deklarowali panowie, że organizacja, którą reprezentujecie, stara się być mediatorami tego tematu.
– Marian Plura: – Pisaliśmy pisma do Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa, Krajowej Rady Izb Rolniczych oraz Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi. Dostaliśmy odpowiedzi, że areał jest na naszym terenie „do wzięcia”, ale ciągle nie wiadomo, na jakiej zasadzie to będzie dzielone.
– Eugeniusz Kura: – Trzymamy rękę na pulsie. Dbamy, jak możemy o naszych gospodarzy. Chcemy, aby rolnicy zostali odpowiednio zabezpieczeni. Myślę, że nasze działania są sygnałem do tego, że widzimy problem.
– A znacie receptę jak podzielić tę ziemię?
– Eugeniusz Kura: – My jej nie mamy, bo jesteśmy uzależnieni od KOWR-u. To właśnie tam zostanie podjęta decyzja o zasadach.
– Marian Plura: – Jeśli KOWR wystąpi do nas z pytaniem jak to podzielić, to zorganizujemy spotkanie z rolnikami, wyrazimy też swoje zdanie. Ale my obecnie o tym nie decydujemy, więc nie ma o czym mówić.
– Mówi się również, że bolączką rolników jest brak następców. Jak ma się ten problem dla naszego regionu?
– Marian Plura: – Jak jest małe gospodarstwo i dużo jest niezmechanizowanej tam pracy, to tak. W przypadku większych gospodarstw, czyli mniej więcej 100 hektarowych, to sprawa ma się inaczej, o ile jest usprzętowione. Jednak przy takiej dochodowości, która jest obecnie, będzie coraz ciężej.
– Za chwilę rolnicy wyjadą w pola, by posiać nawóz. Pojawia się więc obawa, że część z nich z uwagi na bardzo wysokie ceny sypnie mniejsze dawki? A nawet, że niektórzy zrezygnuje z nawożenia w ogóle?
– Eugeniusz Kura: – Jak najbardziej, będzie to okres przeczekiwania, bo w tej ziemi, jeśli chodzi o nawóz, coś zostało. Ten rok, jeśli będzie wegetacyjnie dobry, to ci mniejsi rolnicy przetrwają, ale dłużej już nie dają rady. 2022 rok będzie zwierciadłem przyszłości – jak i dla samych firm, które pracują na rzecz rolnictwa, tak rolników. Ciągle liczymy na pomoc ze strony Państwa, bo mówi się wiele o dopłatach do nawozów. Na obiecankach wielu już się przejechało i myślę, że nie tędy droga. To musi być jasne i pewne.
– Reasumując, łatwo czy trudno być obecnie rolnikiem?
– Eugeniusz Kura: – Bardzo ciężko. Do tego potrzebne jest powołanie. Zawód rolnika to pewnego rodzaju powołanie, gotowość do wyrzeczeń i ciężkiej pracy. W rolnictwie najważniejsze jest jedno: aby nie narzekać na swoją pracę i patrzeć z optymizmem na przyszłość, tą bliższą i dalszą.
– Marian Plura: Rolnik musi być wszystkim po trochu, np. mechanikiem czy chemikiem. Jeśli musi komuś płacić za usługi, to na 50 hektarach jest niemożliwe gospodarowanie. To ciężka praca.
Najnowsze komentarze