Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Wiara: Kiedy zabraknie Ci sił…

04.01.2022 00:00 red.

Siostra Dolores z klasztoru Annuntiata przedstawia

Na wszystkich drogach więcej ludzi, bo wracają do swoich miejsc pracy. Od samego rana można słyszeć krzyki ludzi czekających na jakąkolwiek możliwość dojazdu do wielkich miast. Rodziny znowu zostaną trochę bez ojców, a niektóre dzieci zupełnie same z babciami. Jeszcze ostatnie pożegnania i ostanie zakupy, bo na wioskach taniej. Po świętach życie wraca do normalnego rytmu! W szpitalu u Simby też więcej ludzi, tak by się pożegnać, bo nie wiadomo, kiedy następne spotkanie. Wczoraj przyszła najstarsza siostra zmarłej mamy. Usiadła przy nim cicho i wyszeptała: „Kiedy zabraknie ci sił wróć myślami do Betlejem… do tego bezsilnego dziecka w stajence, który urodził się biedniejszy jak TY, jak wielu na tym świecie, po to byś miał siłę w Twoim życiu, które czasem wydaje się bez znaczenia. Kiedy zabraknie ci sił… wróć do tej stajenki, która była niezauważana przez tysiące lat, jedynie zwierzęta znalazły tam swoje miejsce. Wróć do tej stajenki, pełnej biedy, pokoju i miłości! Wracaj synu do miejsc, gdzie jeszcze Bóg się rodzi, w naszym świecie…”

Obok Simby w szpitalu, leży dziewczynka, która może mieć niespełna trzy lata. Też zarażona wirusem przez matkę. Jest już bardzo słaba. Przechodząc obok młody lekarz spojrzał na nią i mówi, że rzeczywiście system odpornościowy już prawie nie funkcjonuje. Tylko trzy lata życia… Młoda pielęgniarka studentka dodała: „Nie rozumiem, czemu dzieci aż tak cierpią, przecież to nie ma sensu… takie krótkie życie!” Przypomniały mi się wtedy słowa kobiety: „kiedy zabraknie ci sił… wracaj myślami do Betlejem”, bo tam też nikt sensu nie zauważył, tylko zwierzęta i dziecko. Oczy ludzi tak mało widzą i nie wiedzą, że sens to jedynie u Boga, bo dla oczu jest niewidzialny!

Wczoraj pewien ojciec wrócił prawie ze łzami w oczach. Syn zdecydował opuścić dom, tak po prostu… nikt nie zrozumiał powodu! Rodzice ciężko pracowali, tylko dla dzieci, a on odszedł bez słowa! Słychać było tylko głośne trzaśniecie drzwiami w świąteczny poranek! Kiedy zabraknie ci słów, wracaj do Betlejem, gdzie pokój można znaleźć, wśród szalejących burz życia! Właściwie tylko tam i czekaj aż syn cicho drzwi otworzy i o ojca ramiona poprosi!

Betlejem to miejsce cudu, który zmienił świat i życie moje i twoje! Kiedy zabraknie ci sił, uwierz że w tej biednej stajence BÓG RZECZY NIEMOŻLIWYCH leży… Dziecko…

Stała w kolejce i widać było, że bardzo źle się czuła. Kiedy weszła do pokoju przyjęć, zauważyłam, że jej ciało jest pokryte wielkimi ranami. Jej matka wołała ją: „Fulufhelo”, co w języku Venda znaczy: nadzieja. Usiadła spokojnie i zaczęła opowiadać o swojej chorobie: „Od urodzenia mam te rany na całym ciele i nikt nie może mi pomóc. Ostatnio piję sporo piwa wieczorami, by móc zasnąć. Rany się wtedy jątrzą, ale ból maleje i zasnąć łatwiej. Tak trudno jednak żyć z ranami, które są widoczne dla wszystkich, bo każdy podejrzewa inną przyczynę, z którą trudno mi żyć. Jedni mówią, że to choroba pradziadków, drudzy, że kara, inni, że to ludzie mi źle życzyli…”

Dałam jej kilka potrzebnych lekarstw, potem wspólnie modliłyśmy się i kazałam wrócić po miesiącu. Minął rok i dziś znowu pokazała się w naszej klinice. Zauważyłam, że ma prawie takie same rany, ale ona od razu zaczęła dziękować. „Pamiętasz mnie?”, spytała nieśmiało. „Podarowałaś mi prawie rok bez widocznych ran, to najlepszy czas w moim życiu. Mąż wrócił i nie potrzebuję już piwa, by zasnąć. Bóg narodził się na nowo w mojej chatce, podarował mi dziecko, a wraz z nim siłę, by znieść wszystkie rany mojego życia, te widoczne i te niewidoczne. Bóg narodził się na nowo we mnie, a wraz z NIM chęć do Życia i do Miłości”.

Kiedy wychodziła z naszej misji uśmiechała się i coś szeptała. Jej matka spojrzała na mnie i po cichu zdradziła jej sekret: „Rozmawia ze swoimi Aniołami zawsze, kiedy jest daleko od swego SKARBU – dziecka i chatki. Prosi ich, by strzegły tej małej stajenki jej życia, gdzie Bóg na nowo odnalazł swe miejsce”.

Często tak w życiu bywa, że to właśnie w naszych ranach Bóg znajduje swą stajenkę i posyła Aniołów, byśmy się uśmiechali.

  • Numer: 1 (1548)
  • Data wydania: 04.01.22
Czytaj e-gazetę