Burmistrz Paweł Macha o budowie przedszkola i żłobka w Rudach: inwestycja jest możliwa, ale potrzebne jest finansowanie zewnętrzne
Z burmistrzem Kuźni Raciborskiej Paweł Machą o budowie przedszkola i żłobka w Rudach, czyli inwestycji oczekiwanej przez grupę inicjatywną dążącą do realizacji tego zadania rozmawia Dawid Machecki.
– Zauważa burmistrz potrzebę budowy nowego obiektu w Rudach, dedykowanego na przedszkole i żłobek?
– Czy to zdanie jest na chwilę obecną rzeczywiście aż tak potrzebne i już do realizacji? Uważam, że nie. Dlaczego? Ponieważ każde dziecko w mojej gminie znajduje miejsce w przedszkolu. Ciągle także myślimy o jeszcze lepszych warunkach dla naszych podopiecznych. Dla przykładu, pod koniec zeszłego roku w przedszkolu w Rudach wykonaliśmy inwestycje za ponad 1 mln złotych – mowa m.in. o modernizacji obiektu, ale i zakupieniu pomocy dydaktycznych dla dzieci. To projekty, które realizowaliśmy przy pozyskaniu środków zewnętrznych. Co ważne, w ramach ostatniej modernizacji, zostało też zmienione otoczenie. Mam tutaj na myśli m.in. prace związane przy przejściu dla pieszych, co wpłynęło na bezpieczeństwo, bo placówka mieści się przy drodze wojewódzkiej, co jest bardzo krytykowane. Zaplanowaliśmy także budowę parkingu po przeciwnej stronie obiektu, czego obecnie tam brakuje.
Nasze przedszkole w Rudach podoba się również mieszkańcom spoza naszej gminy. To po raz kolejny pokazał nabór, w ramach którego zgłoszono dodatkowo 20 dzieci. Jako że placówka ma swoje ograniczenia, dzieci znalazły miejsce w otwartym ekstra oddziale w pobliskiej podstawówce, gdzie od kilku lat mieszczą się również przedszkolne oddziały. To więc wykorzystanie naszych zasobów. Wcześniej, gdy mieściło się tam gimnazjum, placówka wypełniona była większą liczbą dzieci. Teraz edukuje się tam jeden rocznik mniej, więc mamy możliwości lokalowe. Obecnie obiekt przystosowujemy do dodatkowego oddziału. Te zabiegi są możliwe dzięki dobrej współpracy z Adrianem Plurą, dyrektorem szkoły.
Jeżeli petycja moich mieszkańców będzie miała doczekać się szczęśliwego zakończenia, to realizacja tego zadania będzie następowała etapami. I one już następują. Mianowicie na placówkę została wybrana lokalizacja (ul. Brzozowa – przyp. red.) i aktualnie jesteśmy w trakcie zmian w planie zagospodarowania przestrzennego, jeśli chodzi o tę działkę. Należy podkreślić, że dotychczas w żadnej perspektywie unijnej nie było dla nas środków na budowę przedszkoli. Więc jeśli pojawiają się pieniądze w nowej perspektywie unijnej na tego typu działanie, to będziemy już gotowi z dokumentacją, aby ubiegać się o to wsparcie. Należy wspomnieć, że w ramach tego zadania brane są pod uwagę dwa rozwiązania (chodzi o projekty przygotowane przez grupę inicjatywną – przyp. red.) – murowane, albo modułowe. To drugie jest bardzo modne i ja popieram takie inwestycje, bo w każdej chwili można powiększać dany obiekt. Takie moduły można także wykorzystywać do innych celów, w chwili, kiedy to miejsce miałoby świecić pustkami.
Co ważne, po podjęciu decyzji o budowie nowego obiektu, należy przemyśleć funkcje dla tego, który pozostanie po przedszkolu. Bo nonszalancja wydatkowa nie może mieć miejsca w tym samorządzie.
– Zatrzymajmy się przy samym żłobku. Jak burmistrz zapatruje się na taką placówkę?
– Na chwilę obecną mamy jeden prywatny żłobek, który ma możliwości rozwoju. Jeżeli komuś zależy, to może skorzystać z jego usług. Budowa gminnego żłobka musi być „szyta pod wymiar”, czyli odpowiadać na konkretne zapotrzebowanie; choć w tym przypadku mówimy o łączeniu funkcji: żłobkowej i przedszkolnej przez jedną placówkę, która miałaby powstać. Choć ja jestem tradycjonalistą, uważam, że babcia jest najlepszą instytucją, która może zaopiekować się naszym dzieckiem. Apeluję więc do babć: nie zapominajcie o swojej funkcji w społeczeństwie.
– A jak odbiera burmistrz petycję, która trafiła m.in. do pana? Wszak podpisało się pod nią prawie 700 osób.
– Narodziny dziecka, to są wydarzenia wyjątkowe dla każdego z nas. Zrobimy wszystko, dla tych dzieci, aby miały jak najlepiej. Ale ja, jako burmistrz muszę mieć również na uwadze inne zadania, potrzeby wszystkich mieszkańców.
Co ważne, dzieci, które obecnie kształcą się w murach podstawówki, już się z nią oswajają. To owocuje tym, że one migrują do tej samej szkoły, nie opuszczają naszej gminy. To też ważne jest z racji subwencji. Jeżeli jednak pojawi się kolejna potrzeba poszerzenia oddziałów przedszkolnych w przerwie czasowej między inwestycją podejmowaną a tym, co jest na chwilę obecną, nie wykluczam zakupienia tych modułów przedszkolnych w liczbie odpowiadającej zapotrzebowaniu i ulokowaniu ich czasowo przy obecnym przedszkolu. Później te moduły mogłyby być już wykorzystane przy oczekiwanej inwestycji.
– Czy obecna sytuacja związana z przedszkolem w szkole ma być przejściowa? Jak należy to traktować?
– Ja to muszę traktować docelowo, ponieważ inaczej będziemy żyli w prowizorce. To nie może być wiązanie buta dżdżownicą. Moim zdaniem jest oddanie tego miejsca odpowiednio przygotowanego. Ten obiekt, który funkcjonuje, będzie tak przystosowany, że za chwilę może pojawić się opinia rodziców, że oni zupełnie nie chcą nowej lokalizacji i modułowości, a chcą, by ich dzieci kształciły się w murach szkoły podstawowej.
– Wróćmy jeszcze do projektu. Modułowość burmistrza przekonuje?
– To jest również kompromis cenowy. Nawet jeśli grunt, na którym mielibyśmy wybudować to przedszkole, byłby wymagający, to modułowość jest rozwiązaniem docelowym; nieeskalującym kosztów w nieskończoność, po to, aby jakiś grunt stabilizować, bądź coś z nim robić.
– Grupa inicjatywna mówi, że szacunkowy koszt zadania to około 3 mln złotych.
– 3 mln złotych to szacunkowy koszt modułowego rozwiązania, a z tego, co pamiętam, murowane przedsięwzięcie miałoby kosztować 7 mln złotych. Druga opcja byłaby więc wysiłkiem finansowym naszej gminy na kilka lat, zapominając przy tym o wszystkich innych inwestycjach. Ale i tak mieszkańcy, w chwili możliwości podjęcia się tego zadania, będą musieli się jasno określić, bo i tak taka inwestycja spowolni inne działania.
– Społecznicy oczekują konkretnych działań. W petycji wskazują potrzebę podjęcia uchwały przez radę miejską, dającą zielone światło burmistrzowi na realizację zadania oraz zmian w Wieloletniej Prognozie Finansowej Gminy Kuźnia Raciborska. Jak się pan zapatruje na to?
– Pierwsza część nie musi być w ogóle wykonana, ponieważ cieszę się z zaufania rady miejskiej do swoich działań. Natomiast ta druga część, czyli wpisanie inwestycji do WPF-u jest nieporozumieniem. Wieloletnia Prognoza Finansowa jest skonstruowana w taki sposób, że samo wpisanie inwestycji nie jest żadną gwarancją, ponieważ na każdej sesji mogą pojawić się wnioski o wycofanie jednego czy drugiego zadania. Jednocześnie WPF nie jest z gumy. Tam nie wpisujemy niewiadomych, ale tylko wiadome, i tylko zadania, które będą realizowane „już”. Mogę jednak obiecać, że będę śledził rozdania unijne, z czego jestem chyba znany w gminie. I jeśli będą możliwości, będziemy sięgali po wsparcie.
– Społecznicy oczekują od gminy realizacji zadania w trakcie budżetu Unii Europejskiej 2021 – 2027. To możliwe?
– Tak.
– Usłyszeliśmy również, że jest pomysł na obiekt obecnego przedszkola. Społecznicy proponują, aby stworzyć tam mały dom kultury.
– Bardzo dobrze, że pojawia się ta perspektywa. To dobry pomysł. Może nawet przenosiny biblioteki i stworzenie tam świetlicy wiejskiej. To temat do przedyskutowania również z tymi, których mieszkańcy Rud wybrali w sposób demokratycznych – czyli z członkami rady sołeckiej i radnymi miejskimi z tego okręgu.
– Wiele zostało powiedziane. Reasumując, zadanie, o którym mówią społecznicy, jest możliwe do wykonania?
– Tak, ale musi pojawić się finansowanie zewnętrzne, bo bez niego nie jesteśmy obecnie w stanie podjąć się realizacji. Mamy wiele pilniejszych tematów, jak np. budowa kanalizacji sanitarnej.
Najnowsze komentarze