Miejski pumptrack stanie przy Arenie Rafako. Dlaczego nie gdzie indziej?
400 tys. zł przewidział w budżecie 2021 raciborski samorząd na wybudowanie miejsca ekscytacji miłośników ekstremalnej jazdy rowerowej. Lokalizacja, której dokonali urzędnicy, nie spotkała się z zadowoleniem rajców opozycji rządzącej miastem.
Jak poinformował członków komisji oświaty wiceprezydent Dawid Wacławczyk, trwają już uzgodnienia z PKP, aby przy Arenie Rafako (ul. Łąkowa w Raciborzu) zlokalizować nowy obiekt sportowy. – Najsensowniej będzie to zrobić z tyłu hali. Droga rowerowa już tam jest. W budynku jest łazienka, ubikacje. Gdyby ktoś się skaleczył jeżdżąc, to na miejscu zawsze przebywa ktoś dorosły, aby pomóc – wyliczał atuty tej decyzji pierwszy zastępca prezydenta Dariusza Polowego. Jako dodatkowe argumenty „za” podał możliwość oświetlenia terenu i przychylność kolejarzy, którym bliskość pumptracka z bocznicą kolejową nie robi różnicy.
6 potencjalnych miejsc
Radna z Markowic Justyna Henek-Wypior była ciekawa w jaki sposób dokonano w magistracie wyboru miejsca pod atrakcję dla rowerzystów. – Jakie inne lokalizacje rywalizowały z tą przy Łąkowej? – spytała. Wiceprezydent przyznał, że wszystkich propozycji nie pamięta. Wie, że było ich 6. – Jedno, to teren zielony z tyłu cmentarza żołnierzy radzieckich. W takim trójkącie między stadionem a lodowiskiem, na terenie Ośrodka Sportu i Rekreacji. Problemem były wysokie koszty na niwelację tamtejszego terenu – przyznał Wacławczyk. Zastępca prezydenta podał jeszcze lokalizacje przy kościele Matki Bożej i międzywale na Ostrogu. Radna Henek-Wypior ze smutkiem dopytała czy klamka już zapadła w kontekście wyboru miejsca przy Arenie Rafako.
Z górki na pazurki
Radny Michał Kuliga przypomniał, że za budową pumptracka „depcze” od początku tej kadencji. Stwierdził, że naturalny tor rowerowy nie powinien trafić gdzieś za halę sportową i obok największego w mieście zakładu przemysłowego. Młodzi raciborzanie lubujący się w jeździe rowerowej urządzają sobie dzikie treningi i zawody w parku Zamkowym. – Wspinają się na koronę stadionu i stamtąd zjeżdżają w dół. Taki mają tam dziki tor – opowiedział M. Kuliga. Jego zdaniem właśnie w parku Zamkowym powinno się umiejscowić nowy tor rowerowy. Dawid Wacławczyk tłumaczył, że takie są realia i powtórzył, że pumptrack przy Arenie jest „najsensowniejszą lokalizacją”.
Lepiej byłoby jeździć w parku
I tu „wice” usłyszał od Kuligi, że inwestycja jest po to, żeby młodzież zachęcić do śmigania po torze. – Umieszczanie go przy Łąkowej przeczy pomysłowi pumptracka – ocenił. Radny oznajmił, że składał w urzędzie propozycję, żeby tor umieścić na terenie nad Odrą, – za pomnikiem Powstańców Śląskich, na tamtejszej polanie. – Tam jest lepiej to połączone z otoczeniem: przystanią kajakową, plażą i stadionem. To nie jest krytyka, tylko zachęcam, żeby spróbować zrobić coś innego – podkreślił na posiedzeniu komisji Kuliga.
Pchanie się w dodatkowe koszty
D. Wacławczyk podzielił się osobistą refleksją, że odkąd jest po stronie zarządzających miastem, to inaczej postrzega problem, z którym stykał się jako radny. – Od radnych wychodzą ciekawe idee, ale urząd weryfikuje je ze stanem prawnym i realiami, a wtedy okazuje się, że nie wszystko jest możliwe do realizacji – stwierdził wiceprezydent. Wacławczyk zaznaczył, że Miasto płaci za każdy metr ścieżki na pumptracku i przenoszenie lokalizacji, to pchanie się w dodatkowe koszty. – Teren w parku Zamkowym może być zalewany i wtedy nie ubezpieczymy tego toru. Urzędnik łatwo narazi się na zarzut niegospodarności w takim przypadku – wyjaśniał radnym.
Nawet śmieciarka nie dojedzie
Według zastępcy Polowego, dodatkowym problemem jest w parku brak drogi dojazdowej dla ciężkiego sprzętu, który będzie użyty do budowy pumptracka. – Teren jest grząski, bez linii energetycznej, a dzieciaki po zmroku też jeżdżą. Nawet śmieciarka tam nie dojedzie – wyliczał wiceprezydent. Dodatkowo w takiej lokalizacji będą się jego zdaniem gromadzić w parku „osoby, na którym nam nie zależy”. Do bogatego zestawu przeszkód trafiły jeszcze: pomniki przyrody, asfalt, którego nie wolno wylewać nad Odrą i zadrzewiony teren, co stwarza niebezpieczne warunki dla jeżdżących. Kuliga dziwił się argumentowi z drzewami wskazując że w Rybniku i Bielsku-Białek obok torów są drzewa i nikomu nie przeszkadzają. Na pocieszenie Wacławczyk stwierdził, że przed tym jak powstał skatepark na terenie OSiR, głośno narzekano, że to nie będzie miejsce sprzyjające młodym ludziom, chcącym się wyszaleć na wolności. – Teraz wszyscy są zadowoleni – skwitował.
(ma.w)
Najnowsze komentarze