środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Dobro wraca ze zdwojoną siłą

20.04.2021 00:00 red

Od trzech lat na terenie parafii Łubowice (gm. Rudnik), obejmującej cztery sołectwa: Łubowice, Grzegorzowice, Ligota Książęca i Brzeźnica funkcjonuje Stowarzyszenie „Błękitne Anioły”. Celem organizacji jest wspieranie osób starszych, samotnych i chorych, ale także dzieci oraz całych rodzin. – Jesteśmy po to, aby integrować naszą małą społeczność – mówią wolontariusze.

Praca dla innych

„Błękitne Anioły” mają już na swoim koncie sporo przedsięwzięć. Organizują zajęcia edukacyjne i rekreacyjne dla osób starszych i chorych; kształtują wśród lokalnej społeczności postawę prospołeczną. Działalność ma charakter charytatywny i opiera się na pracy wolontariuszy. Poprzez promocję wolontariatu dołączyła do Stowarzyszenia grupa siedmiu uczniów grzegorzowickiej podstawówki, a obecnie organizacja liczy 25 osób.

Za pomysłem powołania stoi proboszcz miejscowej parafii, ks. Andrzej Styra. W rozmowie z dziennikarzem „Nowin Raciborskich” mówi, że dla niego, jako duchownego to naturalne, że w parafii istnieje grupa osób, które pomagają innym. – Zwykle dzieje się to pod egidą Caritasu – nadmienia. Tak też było w przypadku Łubowic, kiedy przed czterema laty ksiądz rozpoczął posługę w Łubowicach. – Jak tutaj przyszedłem, to się dowiedziałem, że kiedyś już coś takiego funkcjonowało, ale później już tylko na papierze. Pomyślałem więc, że reaktywujemy tę działalność, co spotkało się z zainteresowaniem; wówczas odpowiedziało na ten pomysł 20 pań – wspomina.

Grupa szybko przerodziła się w Stowarzyszenie „Błękitne Anioły”, które przygotowuje się do uzyskania statusu organizacji pożytku publicznego; choć od strony kościelnej ciągle jest Parafialnym Zespołem Caritas i nigdy tej tożsamości nie odrzuciło. Przyjęta „warstwa świecka” ma pomóc w szerszym zakresie pozyskiwania funduszy dla podopiecznych. Jak na razie wszystkie fundusze pochodzą ze składek członkowskich, ofiar parafian oraz sponsorów pozyskiwanych przez członków Stowarzyszenia. Duchowny tłumaczy, że choć oficjalnie jest prezesem zarządu, to kierowanie grupą przejęła Ewa Porwal, będąca również sołtysem Łubowic. – Ja staram się wspierać, ale nie przeszkadzać – uśmiecha się proboszcz.

A skąd nazwa „Błękitne Anioły”? – Anioł jest symbolem posłańca od Pana Boga. My też jesteśmy świadomi, że robimy taką pracę Pana Boga, bo po to też tutaj jesteśmy na ziemi – tłumaczy duchowny, i wyjaśnia, że w toku dyskusji z członkami grupy, pojawił się pomysł, aby Stowarzyszenie nosiło taką nazwę. Z wiedzy ks. Andrzeja Styry wynika, że na terenie parafii nie ma osób żyjących w skrajnej biedzie, jest za to gros mieszkańców samotnych, potrzebujących przede wszystkim kontaktu z drugą osobą. Stąd w ocenie proboszcza tak ważne jest, aby na terenie parafii działała tego typu organizacja.

Dobra choroba

Edyta Reichel - radna gminna z Grzegorzowic, będąca także zawodowo związana z miejscową podstawówką przekonuje, że dobro dawane innym zawsze powraca. – Mam w sobie wiele empatii. Ale co ważne, poprzez takie działanie dajemy przykład młodszym. Ja, jako nauczycielka mówię o tym, zachęcam uczniów i widzę, że chcą się mocno angażować w przeróżne działania, co jest ważne. Należy jednak uzmysławiać im taką potrzebę, co później procentuje – wspólnie „zarażamy się” pomaganiem, a to dobra choroba – odpowiada pani Edyta, kiedy pytamy, co kieruje członkami grupy. I jak dodaje, w Stowarzyszeniu jest podział obowiązków, więc każdy może realizować się w zadaniu najbardziej dla niego dogodnym.

Wśród inicjatyw podejmowanych przez grupę wymienia się m.in. przeróżne spotkania organizowane dla lokalnej społeczności, wycieczki dla seniorów, czy paczki wręczane tym, którzy potrzebują ich najbardziej.

Sołtys Ewa Porwal przyznaje natomiast, że dobroć, którą otrzymują członkowie organizacji w zamian od tych, którym pomagają, jest ogromna. – Często ci ludzie chcieli płacić, bo wcześniej nic nie dostawali za darmo – podaje przykład. Podkreśla również, że wspieranie osób starszych, samotnych i chorych jest bardzo ważne, choć dedykują swoją działalność dzieciom i całym rodzinom. – Chodzi przede wszystkim o integrację – dostrzega. Pani sołtys zwraca jednocześnie uwagę, że działania podejmowane przez członków zajmują ich wolny czas, ale robią to, bo chcą pomagać innym.

Z bezpieczeństwem

Obecnie sporym utrudnieniem w podejmowaniu działań jest pandemia koronawirusa, wskutek której Stowarzyszenie nie może organizować m.in. spotkań. – Musimy chronić siebie, ale nie możemy działać na niekorzyść tych, którym pomagamy – podkreśla radna Reichel. Zauważa, że wszelkie pomysły, które chcą wdrożyć, należy dokładnie przemyśleć, aby wszystko odbywało się zgodnie z zachowaniem zasad bezpieczeństwa higieniczno-sanitarnego.

Ewa Porwal podkreśla, że Stowarzyszenie nie zaprzestało, mimo trudnej sytuacji swojej działalności. Pierwszą akcją, którą podjęły w dobie koronawirusa „Błękitne Anioły”, było szycie maseczek. Gotowy produkt był pozostawiony w miejscowym sklepie i każdy mógł bezpłatnie zabrać dla siebie. – Zorganizowaliśmy materiał, szycie. Każdy, kto miał maszynę, włączał się w działania – słyszymy. Celina Kobza, właścicielka sklepu dodaje, że na początku dla mieszkańców zaskoczeniem było, że mogą odebrać sobie maseczkę za darmo. – Akcja wzbudzała spore zainteresowanie – opowiada.

Bez poklasku

– My nie szukamy poklasku – podkreśla Ewa Porwal. Tłumaczy natomiast, że chętnie opowiadają o swojej działalności na łamach „Nowin Raciborskich”, aby promować dobro. – Trzeba je pokazywać – mówi, i zauważa, że nie brakuje osób, które negatywnie patrzą na taką działalność. – Nazywają to frajerstwem – stwierdza. Ks. Andrzej Styra przyznaje, że podstawowym zadaniem, powierzonym przez Pana Boga chrześcijanom, jest promowanie i czynienie dobra, a nie tropienie i zwalczanie zła. To jest misja, którą chce konkretnie realizować Stowarzyszenie: chcemy promować dobro i sami je czynić – wyjaśnia.

Członkowie grupy pytani, czy ich zdaniem są coraz trudniejsze czasy dla ludzi podejmujących pracę na rzecz innych, odpowiadają, że tak. – Ale nie należy się poddawać – przekonują. Jednocześnie opowiadają o negatywnych komentarzach, które usłyszeli na temat swojej działalności, ale to – jak akcentują – nie zniechęca do dalszego działania. – Czasami są momenty, że człowiek się zastanawia, czy dobrze robi, że angażuje się społecznie, ale później doświadczając w głównej mierze wdzięczności, tym, którym pomagamy, szybko takie przemyślenia odchodzą w niepamięć – zaznacza Celina Kobza. – Ja z kolei słyszałam, że czas to pieniądz, więc, po co coś robię, skoro mi się to nie zwróci. Ale nie można się tym przejmować – dodaje Edyta Reichel. Proboszcz łubowickiej parafii dostrzega, że negatywne opipojawiają się od osób stojących obok, a nie tych, którzy otrzymali jakąś pomoc. – Może to jest jakiś wyrzut sumienia, że też by mogli pomagać, a nie chcą i w ten sposób deprecjonując naszą działalność, tak się usprawiedliwiają – puentuje duchowny.

Dawid Machecki

  • Numer: 16 (1511)
  • Data wydania: 20.04.21
Czytaj e-gazetę