Nowy prezes Unii zaimponował radnym odwagą, ale rozczarował ich brakiem wiedzy
Kamil Paruzel, który od 2 marca przewodzi spółce miejskiej Unia Racibórz, spotkał się z członkami komisji gospodarki miejskiej. 25 marca w urzędzie radni byli dlań bezlitośni i dali do zrozumienia, że likwidacja spółki zbliża się wielkimi krokami.
Paruzel przyniósł ze sobą prezentację z hasłami, na jakich chce budować nową Unię. Uważa, że klub ma „potężną historię” i on chce się na niej oprzeć, bo wartości oraz idee odgrywają ważną rolę w organizacji sportowej. Nowy prezes deklaruje dużą otwartość na współpracę z okolicznymi akademiami i klubami szkolącymi młodych piłkarzy. – Im nas więcej nas będzie w projekcie budowania Unii, tym większa będzie nasza siła przebicia – podkreślił K. Paruzel, prosząc radnych o pozytywne włączenie się do tej misji.
Prezes Paruzel ma doświadczenie z pracy z dziećmi. Uważa, że rolą Unii jest nie tylko przygotowanie zawodnika do grania w piłkę na odpowiednim poziomie, ale też wychowanie wpierw na człowieka, a potem na sportowca.
Sternik klubu ma cele sportowe i organizacyjne. Ma zamiar zbudować ścieżkę szkoleniową, w której wynik sportowy nie jest tak istotny jak na poziomie seniorskiej piłki. – Wpierw trzeba zbudować akademię Unii, którą utworzą wszystkie grupy szkoleniowe. Jest ich 6, łącznie 80 zawodników – mówił prezes. Pokazał radnym schemat, gdzie poszczególne grupy stopniowo się uzupełniają wraz ze zmianą wieku piłkarzy i nabytych przez nich umiejętności. Dochodzi do tego umowa z Rakowem Częstochowa (Unia opiera się na ich programie szkoleniowym) z Ekstraklasy, gdzie mogliby trafić najzdolniejsi unici. Wśród działań sportowych Paruzel wymienił utworzenie w mieście klas piłkarskich w szkołach Miasta.
Ważny jest obszar działań marketingowych Unii, która tą drogą chce uzyskać przychody dla spółki. Ma powstać Klub Biznesu i zasilać budżet spółki środkami od sponsorów. Za bolączkę Unii Paruzel uważa obszar infrastruktury, bo Unia nie ma się tu czym chwalić (ma stadion w dzierżawie od Miasta). – To nasza bolączka – przyznał. W intensywnej promocji Unii K. Paruzel widzi szansę na nabory uzupełniające do grup szkoleniowych. Chce organizować obozy piłkarskie oraz wydarzenia i turnieje sportowe. – Mało się tego dzieje w Raciborzu, a to wypromuje samo miasto, jak i klub – przekazał radnym.
Jestem nastawiony pozytywnie, ale samemu się nie da zrobić nic dobrego z Unią. Jak nie wyjdziecie naprzeciw to będzie ciężko – podsumował K. Paruzel swoją prezentację.
Przyszłość ważniejsza od przeszłości
Przewodniczący komisji Piotr Klima chciał poznać doświadczenie zawodowe młodego prezesa. – Jaką pan ma wiedzę fachową? Gdzie wcześniej pan przerabiał te sprawy? Jaki ma pan kontakt z Rakowem? Czego pan się boi w nowej pracy? Czy zna pan bieżące problemy Unii? – radny zarzucił Paruzela swymi pytaniami. Usłyszał w odpowiedzi, że jego doświadczenie w zarządzaniu w futbolu to już 11 lat. – Powinniśmy się skupić na przyszłości, nie mojej przeszłości – uciął.
Radny Mirosław Lenk polemizował z prezesem Unii, że ta ma szczególnie bogate tradycje. – Owszem, z lat 60. na krótko w I lidze. Ja jestem od 40 lat raciborzaninem i w tym czasie nie przypominam sobie męskiej Unii wyżej IV ligi, a teraz to okręgówka. Nie przesadzajmy z tą potężną historią piłkarskiej Unii to raczej 40 lat kryzysu raciborskiej piłki – stwierdził M. Lenk.
Zauważył, że K. Paruzel skupia się na celach szkoleniowych, ale jest prezesem spółki prawa handlowego i ta musi generować przychody. Na razie są to jedynie składki od rodziców. Spółka powinna równoważyć wydatki przychodami, ale odnotowuje stratę – odkąd działa co najmniej 200 tys. zł. – Jak pan sobie wyobraża działalność spółki Unia, która na dziś nie ma żadnych podstaw na budowanie przychodów, a spore koszty? – dociekał M. Lenk.
Nie mnie oceniać czy to prawidłowa forma prawna. Od 2 marca jestem prezesem. Wszedłem w spółkę i chcę się skupić na celach organizacyjnych, bo to poprawi przychody spółki – skwitował K. Paruzel.
Świadomość odpowiedzialności
Skąd wezmą się w Unii przychody w jej kasie? Prezes Paruzel wierzy, że uzyska je z działań marketingowych, poprzez zapowiadany przez jego poprzedników Klub Biznesu – dobrodziejów raciborskiego futbolu. Sternik klubu chce też zwiększyć liczbę zawodników, postawić na promocję i nabory uzupełniające. W każdej grupie wiekowej planuje utworzyć po dwie drużyny. Unia będzie też organizowała obozy sportowe i turnieje piłkarskie, na których ma zarabiać.
M. Lenk wskazał, że nowy prezes prowadzi spółkę prawa handlowego i ciąży na nim obowiązek działania w zgodzie z zasadami kodeksu spółek handlowych. – Jak sądzę ma pan świadomość za co pan odpowiada. Cele szkoleniowe są fajne, ale nie zwolni się pan z odpowiedzialności za formułę spółkową czyli m.in. równoważenie wydatków przychodami. Jak pan ocenia aktualne przychody w stosunku do kosztów? – pytał gościa komisji. Paruzel nie odpowiedział wprost. Wskazał tylko, że uda się zrównoważyć te relacje przez marketing i wpływy ze szkolenia.
Henryk Mainusz uznał ten plan za pobożne życzenie.
Poprzednicy polegli
Lenk nie ustępował. Był ciekaw czy prezes zna koszty działalności spółki, które pochłania utrzymanie zarządu, sprawy administracyjne czy wypłaty dla szkoleniowców. – Musi pan znać sytuację spółki – zaznaczył były prezydent. Zapytany odparł, że pytania o finanse spółki za okres zanim on ją objął należy kierować do jego poprzedników. Kpiąco skomentował to H. Mainusz: co nowy prezes to trzeba zapomnieć, co robił?
Zdaniem Lenka wcześniejsze ruchy finansowe w spółce mają duży wpływ na jej dalszą działalność. Dociekał czy Paruzel ma o nich wiedzę. Ten podkreślił, że jest świadomy odpowiedzialności jakiej się podjął i wierzy, że ciężką pracą, wspólnie z trenerami Unia jest w stanie poradzić sobie z kłopotami finansowymi. Taki plan skłonił radnego Eugeniusza Wyglendę do przypomnienia, że Paruzel ma te same założenia co jego poprzednicy i im się nie udała ich realizacja.
Prezes Unii przyznał radnym, że marzy o boisku syntetycznym w Raciborzu. Ci zauważyli, że nawet kiedy powstanie, to będzie wciąż jedynym boiskiem dla Unii, a grup do trenowania na nim jest sporo i ma być jeszcze więcej. – Które grupy miałyby trenować o godz. 22.00 – dopytywał Henryk Mainusz.
Głęboka wiara w sukces
Kamil Paruzel bronił się, że zastał spółkę w określonym stanie i pracuje na tym co jest. – Nie ocenię czy to dobre czy złe. Marzy mi się lepszy stan bazy, ale to nie moja decyzja – podkreślił.
Takiego tłumaczenie nie przyjął Mainusz. Zauważył, że gdyby jemu ktoś zaproponował taki projekt jak Unia, to oszacowałby wpierw możliwości, „a nie pchałby się na stołek”. – Czy się da? Nie wiem, ale głęboko wierzę, że się da. Chcę to udowodnić także sobie – skierował słowa do oponenta. Usłyszał od niego, że jeśli jest to kwestia wiary, to „drobno i mało”.
Panie Kamilu, pan się nie boi
Jedynym, który stanął za nowym szefem spółki Unia był prezydencki radny Jarosław Łęski. Dziękował Paruzelowi, że ten podjął się tak trudnego zadania. Zauważył, że w pandemii znacznie trudniej jest pozyskać sponsorów dla futbolu. – Rozumiem radnych, którzy z pozycji bezpiecznych emerytów, albo zatrudnienia w administracji samorządowej oceniają podmioty gospodarcze działające w warunkach podwyższonego ryzyka – dociął Mainuszowi i Lenkowi. Apelował do Paruzela, żeby ten nie wystraszył się opozycji. Wskazał, że w kwestii odpowiedzialności za długi nowy prezes może wybronić się z ogłoszeniem upadłości spółki. Przypomniał, że to rada nadzorcza, a nie rada miasta jest od oceny prezesa spółki. – Ja będę panu mocno kibicował – zadeklarował.
Mirosław Lenk tłumaczył, że „nie straszy, a raczej sonduje na ile jest prezes świadomy obecnej sytuacji”. – Jak nic się nie zmieni to zarząd będzie musiał złożyć wniosek o upadłość, bo sam optymizm nie rozwiąże problemów. Kluby sportowe w Raciborzu od 40 lat nie potrafią znaleźć sobie konkretnych sponsorów – stwierdził. Podał przykład drużyny piłkarskiej z Tychów, gdzie również działa futbolowa spółka miejska. Generuje regularne straty na poziomie 4 mln zł, które pokrywa Miasto. – Czy my też tak to sobie wyobrażamy? – spytał, ale nie miał kto odpowiedzieć, bo z prezydentów obecny na posiedzeniu był tylko zastępca Dominik Konieczny, który nie zajmuje się Unią.
Zadowoli wszystkich
Michał Szukalski zapytał czy sztuczna murawa na Unii miałaby być tylko boiskiem na potrzeby Unii. Zdaniem Paruzela nie powinno tak być, bo to obiekt planowany dla całego środowiska piłkarskiego w Raciborzu. – Przy dobrej współpracy stworzymy taki plan organizacyjny by zadowolić okoliczne akademie i kluby – zadeklarował.
Anna Szukalska przypomniała, że pierwszy prezes Unii – Krzysztof Sałajczyk też miał cele i wizje. – Zauroczył radnych pięknymi słowami, ale te nie wystarczają, bo nie da się oddzielić spraw sportowych od prawidłowego zarządzania – zauważyła. Pytała prezesa o bilans spółki, o brak odpowiedzi na jej mejle, o wiedzę finansową na temat Unii. Ten prosił ją o pisemne formułowanie zapytań, wyjaśnił, że na posiedzeniu nie udzieli szczegółowych wyjaśnień. Tłumaczył, że jest prezesem krótki okres. Szukalska zauważyła, że Paruzel musi mieć krótką pamięć, skoro po 3 tygodniach prezesury nie zna sytuacji finansowej spółki. – Ta sytuacja mówi sama za siebie – skwitowała. Paruzel bronił się, że przy obejmowaniu funkcji nie znał dokładnego stanu finansów Unii.
Spółka jest niedokapitalizowana, a prezydent musi przyjść do radnych o zwiększenie jej kapitału. W tych okolicznościach rada musi mieć pewność, że trzeci już prezes spółki ma pełną wiedzę prawną i finansową w jej sprawach – podkreśliła Anna Szukalska.
Z odpowiedzi na pytania radnej wynikło, że to pierwsza praca Paruzela w funkcji prezesa spółki i pracuje tylko w Unii. – Aktualnie zbieram informacje. W ciągu trzech tygodni pracy zebrałem dane, żeby wierzyć, że temu zadaniu podołam – podkreślił Kamil Paruzel.
Radna spytała o plan finansowy spółki. Paruzel powiedział, że jest przygotowany, ale jeszcze nie zatwierdzony przez radę nadzorczą.
Pan musi dać im wypłatę
Henryk Mainusz nie dowiedział się od prezesa ile osób pracuje aktualnie w Unii i ile trzeba na nich miesięcznie wydać. – Nie mam tych informacji w głowie, proszę o mejla – odparł prezes. Rajca był oburzony. – Pan nie wie ile jest zatrudnionych osób w klubie? Po 25 dniach funkcjonowania na stołku? Przecież pan im musi dać wypłatę. Trzeb mieć miesięcznie ze 30 tys. zł na takie zobowiązania – mówił Mainusz. – Pytam o rząd kosztów. No naprawdę, kurcza noga, żeby tego nie wiedzieć – rzucił lekceważąco w stronę nowego prezesa. Radny Wyglenda zapytał o roczny koszt utrzymania pierwszej drużyny. Gdy prezes odpowiedział, że nie da się tego oszacować, doświadczony działacz piłkarski z LKS Studzienna ocenił, że prezes się ośmiesza takimi wypowiedziami. Paruzel wyjaśnił, że o planach finansowych będzie mówił, jak rada nadzorcza je zatwierdzi.
(ma.w)
Jedyny w Polsce
Radny Paweł Rycka powiedział Paruzelowi, że ten jest prawdopodobnie jedynym w Polsce prezesem spółki w klubie grającym w okręgówce. – Jak pan chce utrzymać zespół seniorów, skąd weźmie pan środki na gratyfikacje finansowe dla tych zawodników? – ciekawiło rajcę. Prezes ponownie wskazał, że klub pozyska sponsorów. Zauważył, że jak ziści się plan prezydenta Dariusza Polowego, to Unia nie będzie miała żadnego boiska, bo sztuczną murawą zarządzać ma OSiR. Rycka dodał jeszcze, że Miasto przeznaczy w tym roku 1,2 mln zł na naprawy stadionu przy Srebrnej. Spytał prezesa Unii, czy już wie na co pójdą te pieniądze. K. Paruzel nie potrafił wyjaśnić tej kwestii, odparł, że nie zna tych potrzeb. – Nie wie pan czy potrzebny jest szalet, czy nawodnienie czy parking? No to pan nie ma wizji dla klubu. Pan ma jedynie nadzieję dla niego – skomentował były piłkarz Wichru Płonia.
Najnowsze komentarze