Pytanie o oświatę w Raciborzu nie brzmi „czy” tylko „kiedy i jak” ją reformować
Jak podkreślił na forum komisji oświatowej wiceprezydent Michał Fita, reorganizacja raciborskiego szkolnictwa jest nieodzowna. Popiera go przewodnicząca Zuzanna Tomaszewska, która uważa, że w szkołach miejskich uczy się tak jak 30 lat temu.
Choć do pierwszego dzwonka zostało parę dni, a sprawozdanie oświatowe to najważniejszy dokument w ciągu roku dla wydziału edukacji, to obrady musiały się odbyć bez udziału naczelnika Krzysztofa Żychskiego, który przebywał na urlopie. W urzędzie zabrakło też prezydenta Dariusza Polowego, który z Żychskim uchodzą za orędowników odchudzania sieci placówek oświatowych w Raciborzu. Szefa wydziału zastępowała na posiedzeniu Katarzyna Komor, prezentując multimedialne zestawienie liczb i danych na temat raciborskich szkół i przedszkoli.
Gdzie rośnie, gdzie topnieje
Z przyrostu nowych przedszkolaków cieszą się placówki dzielnicowe. Nowy oddział maluchów powstał na Ocicach, teraz ruszy kolejny na Płoni. Do przedszkoli zgłosiło się wiele dzieci niezameldowanych w Raciborzu, ale tu mieszkających. W magistracie uznano, że warto utworzyć dla liczącej 50 osób grupy nich dwa nowe oddziały w samorządowych jednostkach. W szkołach podstawowych odnotowano wzrost liczby dzieci jedynie w dzielnicach miasta. Centrum charakteryzuje spadek. Ponadto dzieci szkolne migrują ze szkół publicznych do prywatnych. Miniony rok szkolny był pierwszym, który objął uczniów od 1 do 8 klasy w podstawówkach, już bez gimnazjów. Dzięki temu poprawiły się statystyki, ale faktycznie zbyt wielu uczniów nie przybyło.
Nadgodziny zamiast etatów
Niewielki spadek odnotowano w liczbie nauczycieli i etatów, na których pracują. Wydział edukacji stara się, by obecnej kadrze pedagogicznej przydzielać godziny ponadwymiarowe, zamiast tworzyć nowe miejsca pracy. Obecnie zatrudnieni osiągają bardzo dobre wyniki. Katarzyna Komor chwaliła SP 18 za poziom nauczania języka angielskiego. – Placówka od lat bardzo dobrze przygotowuje uczniów i wyrasta ponad średnią krajową w egzaminie ósmoklasisty – podkreślała. Wspomniała o spadku liczby prezydenckich stypendystów. – Średnia ocen do uzyskania jest bardzo wysoka – zaznaczyła.
Szkoły w połowie puste
W raporcie urzędnicy podali charakterystykę szkół i przedszkoli pod kątem ich pojemności. Placówki dla młodszych dzieci są prawie w 100% zapełnione. W dzielnicach nie ma problemów z dostępnością wolnych miejsc, ale w zespołach szkolno-przedszkolnych. W miarę potrzeb część przedszkolna „wchodzi” na dotychczasowy teren szkoły. Źle wygląda sytuacja szkół w ścisłym centrum. SP4, SP15 i SP18 są zapełnione w połowie. Najwięcej „luzu” ma osiemnastka, gdzie zajętych jest 41% powierzchni.
Najciaśniej w Markowicach
W dzielnicach miasta największy problem z pojemnością mają w Markowicach, ale to kłopoty bogactwa, bo dzieci tu przybywa wraz z nowymi rodzinami, które się osiedlają. – Tam będzie najtrudniej. Dyrektor Daniel Siedlok prowadzi rozmowy z radą rodziców. Staramy się wspólnie zrobić wszystko by uniknąć pracy na dwie zmiany, bo wtedy nauka będzie się kończyła ok. godz. 17.00 – 18.00 – powiedziała radnym z komisji oświaty Katarzyna Komor. Obiekt, w którym mieści się szkoła z przedszkolem trzeba byłoby rozbudować, ale po ostatnim remoncie sali gimnastycznej o takich planach już się nie mówi. Radna Justyna Henek-Wypior pytała jeszcze o opuszczone już mieszkanie pracownicze, gdzie chciano urządzić zaplecze dla pracowników. – Miał być tam przeprowadzony remont, żeby „ulżyć” przestrzeni przedszkola. Panie nie mają tam zaplecza socjalnego, nie mają nawet gdzie się przebrać – podkreśliła markowicka radna. K. Komor obiecała jej odpowiedź, gdy naczelnik Żychski wróci z urlopu.
Sedno sprawozdania
Dyskusję nad stanem obecnym raciborskiej oświaty zainicjowała Ludmiła Nowacka. Pod jej skrzydłami miejskie szkoły i przedszkola funkcjonowały przez ponad dwie kadencje samorządu. Był to czas unijnych projektów, do oświaty spływały pieniądze z Brukseli. Czasy współczesne to dla belfrów zaciskanie pasa i spoglądanie ze strachem w stronę magistratu, bo na Batorego od początku rządów Dariusza Polowego myśli się jak na oświatę wydawać mniej z budżetu. Nowacka była ciekawa czy wydział edukacji ma jakieś sugestie związane z danymi raportu, z którego wynika, że trzy szkoły w centrum są w połowie puste. Była wiceprezydent zwróciła uwagę, że koszty funkcjonowania szkół są nie tylko warunkowane ekonomicznie, ale i społecznie. – Czy są planowane jakieś zmiany organizacyjne? Bo to jest sedno sprawy w tym sprawozdaniu – uznała dyrektorka ZSOMS.
Wiemy, że boli
Za odpowiadanie zabrał się wiceprezydent Michał Fita, choć dział oświatowy mu nie podlega. Pod nieobecność Polowego i Żychskiego, to on pełnił honory gospodarza magistratu. Zaczął od tego, że dyskusja na ten temat już się pojawiła wcześniej (jesienią zeszłego roku prezydent Polowy spotykał się z kadrą i rodzicami uczniów ze szkół w centrum – przyp. red.). Odniósł się do wskazania przez Nowacką społecznych i ekonomicznych kosztów prowadzenia szkół. – Możemy tak to ująć, ale co to znaczy konkretnie? Zmierzamy do ostatecznego pytania: czy chcemy reformować sieć szkół czy utrzymać status quo? Bo wiemy, że boli, ale czy wiemy dlaczego? – rzucał pytaniami w sali kolumnowej. Według Fity powodów słabej kondycji oświaty centrum jest kilka. Pierwszy to popularność placówek w dzielnicach, które widać, że się przepełniają. Zwłaszcza w Markowicach i Ocicach, gdzie powstają nowe osiedla mieszkaniowe. – Jako rodzic mogę powiedzieć, że mam obawy o pojemność ocickiej szkoły – przyznał.
Wszyscy są odpowiedzialni
Zdaniem Michała Fity potrzebna jest analiza sytuacji w oświacie, przeprowadzona na wielu płaszczyznach. Pocieszał radnych, że przybywa dzieci w przedszkolach. – To dobry prognostyk, to przyszli uczniowie naszych szkół – zaznaczył. Fita jest zwolennikiem reorganizacji sieci szkół. – Jest potrzeba. Trzeba ustalić w jaki sposób ma się dokonać. Były już różne koncepcje. Przygotował je poprzedni naczelnik edukacji (Robert Myśliwy – przyp. red.), ale nie zostały zrealizowane – przypomniał wiceprezydent. Jako przykładowe rozwiązanie podał rozwiązanie problemu z przepełnieniem placówki w Ocicach, gdzie przedszkole można byłoby wyprowadzić poza kompleks szkolny, a uczniów najstarszych klas dowozić do pustawej SP18. – Problem oświaty wymaga dogłębnego pochylenia, bo ten problem dotyka całego miasta i wszyscy w samorządzie jesteśmy odpowiedzialni za tę sytuację – nadmienił pierwszy zastępca Polowego. Jako pomysł podał spojrzenie na szkoły w kontekście ich „klientów”. Potrzebujemy tych „klientów” z zewnątrz. Możemy ich pozyskać tworząc np. klasy piłkarskie dla dzieci, albo inne profilowe. Możliwości jest wiele – podkreślił. Fita dostrzegł też drugą stronę tematu. – Być może mieszkańcom odpowiada aktualna sytuacja? Uważają, że jest wyśmienicie i chcą żeby było tak jak jest? – rozważał głośno wiceprezydent. Ludmiła Nowacka skwitowała to pytanie czy Miasto stać na taki komfort?
Jak wypełnić szkoły?
Zdaniem wiceprezydenta nie wolno myśleć tylko w kategoriach zerojedynkowych i rozważać: likwidować szkoły czy nie. – Trzeba także się zastanowić co zrobić żeby te szkoły wypełnić. Może trzeba postawić na działania pozaoświatowe jak wzmocnienie miejskiej oferty mieszkaniowej? – stwierdził M. Fita. Słowa wiceprezydenta ucieszyły członka opozycji Michała Kuligę z Razem dla Raciborza. Przyznał, że dotąd sądził, że w magistracie temat przyszłości szkół w centrum traktowany jest wyłącznie w kategoriach zerojedynkowych. – To szeroki temat i poważna sprawa – ocenił.
Nowe kroki, nowa ścieżka
Głos w dyskusji zabrała także przewodnicząca komisji Zuzanna Tomaszewska, zwolenniczka działań w zakresie reformowania sieci szkolnej. – Wiemy o tym, co podaje raport już od zeszłego roku. Mamy w centrum bardzo duże szkoły. Ten temat do nas wróci, bo sytuacja w oświacie jest trudna. Chcę żeby we wrześniu wydział edukacji przedstawił sytuację już po rozpoczęciu nowego roku szkolnego – zaznaczyła szefowa gremium. Według Tomaszewskiej, potrzebne są wszelkie analizy. Raport z wydziału pokazuje liczby. – Musimy na to patrzeć, bo to wskaźnik potencjalnych działań, ich kierunku. Jak będziemy robić to co dotychczas, to nic się nie zmieni, a przecież to my, radni jesteśmy za to odpowiedzialni – zwrócił się do członków komisji branżowej. Przypomniała, że ta zajmuje się lwią częścią budżetu miasta, bo na szkoły i opiekę społeczną samorząd wydaje najwięcej. – Choć mamy humanistyczne dusze, to musimy kierować się tymi liczbami. Jeśli chcemy zmian, to trzeba nowych działań, nowych kroków. Starymi ścieżkami nie dotrzemy do nowego celu – oznajmiła Tomaszewska. Zaapelowała o nowe pomysły na dokonanie analiz sytuacji w oświacie. – Spójrzmy na sieć szkół z innej strony. Wydział edukacji ma doświadczonych pracowników. Wspólnie będziemy się zmagali z tymi problemami, a edukacja musi się zmienić. Aktualna oświata jest taka jak 30 lat temu, potrzebuje zmian – podkreśliła przewodnicząca komisji.
Ankiety z PWSZ
Ludmiła Nowacka zauważyła, że Miasto dysponuje danymi ekonomicznymi, które według niej należy rozszerzyć o informacje dotyczące obszaru społecznego w oświacie. – Musimy wiedzieć dlaczego rodzice wybierają daną placówkę dla dziecka. Czy decyduje odległość od domu, kadra szkoły, oferta zajęć dodatkowych? – wyliczała pani doktor. Zdaniem Nowackiej dla samorządu najważniejsze jest ile będzie Miasto kosztować utrzymanie oświaty i czy je na to stać. Radna z Łączy nas Racibórz zaproponowała ankietowanie rodziców i uczniów. – Do lutego, kiedy zapadają decyzje o sieci szkolnej jest dużo czasu na spokojną analizę społeczną. Mając wypowiedzi rodziców i uczniów, będzie nam łatwiej decydować co dalej – nadmieniła L. Nowacka. Według niej pomoc w przeprowadzeniu badań ankietowych można uzyskać w miejscowej PWSZ, „której odpowiednie instytuty mogą podjąć wyzwanie”.
Wrześniowe podwyżki
Bliższej przyszłości trzymał się radny Marcin Fica. Był ciekaw czy Miasto ma pieniądze na wrześniowe podwyżki dla nauczycieli, zaplanowane przez rząd. – Wiem, że różne samorządy piszą w tej sprawie do premiera, a my piszemy? My tu radni nic nie chcemy likwidować, tylko niech państwo da pieniądze na publiczne szkoły – zaznaczył radny. Katarzyna Komor odpowiedziała, że we wrześniu stosowne zmiany w budżecie miasta zostaną zgłoszone w sprawie podwyżek nauczycielskich. Wówczas „budżet będzie trzeba urealnić o te nowe wydatki”. Ludmiła Nowacka zaznaczyła, że podwyżki płac dotyczą nie tylko kadry pedagogicznej, ale także pracowników administracji i obsługi.
Długą dyskusję spuentował radny Zygmunt Kobylak, wychwytując błąd w opracowaniu wydziału edukacji. Pojawiła się w nim pomyłka pisarska, „błąd po kropeczce”, wskutek czego radni dostali informację, że na oświatę Racibórz wydaje 440 mln zł. – Gdybyśmy mieli tyle pieniędzy nie rozmawialibyśmy o problemach z oświatą – uśmiechnęła się przewodnicząca Tomaszewska. Rozmowę o sytuacji w szkołach uznała za dobrą i zapowiedziała powrót do tematu we wrześniu.
Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze