środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Kto ma rację w sporze o szpital? Rudnik i Labus nie szczędzą sobie uszczypliwości

18.08.2020 00:00 red

Do redakcji wpłynęły w ubiegłym tygodniu dwa pisma, pierwsze autorstwa dyrektora szpitala rejonowego Ryszarda Rudnika i kolejne – od lekarza i menedżera ochrony zdrowia Marka Labusa. Rudnik zareagował na liczne wystąpienia Labusa, który na sesjach rady miasta i w medialnych publikacjach ostro krytykował szefa raciborskiej lecznicy za jej przekształcenie w jednoimienną. Labus nie pozostał dłużny dyrektorowi i wytoczył własne działa w tej batalii na słowa. Prezentujemy treść obu listów.

Ekspert czy rewanżysta?

Szanowna Redakcjo.

Opublikowane pismo dyrektora szpitala (jeśli przyjąć, że jest jego autorstwa) zawiera tak wiele błędów merytorycznych, manipulacji i pomówień dotyczących mojej osoby, że mogło by stanowić solidną podstawę do procesu o zniesławienie. Kiedy rozum śpi to budzą się demony. Socjotechnika zastosowana przez dyrektora jest prymitywna i zwyczajnie infantylna. Publikowane treści mogą wskazywać na atak paniki, więc nie ma sensu wchodzić w polemikę.

Spraw szpitala nigdy nie postrzegałem przez pryzmat mojego rozstania z placówką. Stanowiska pracy nie zlikwidował mi dyrektor, bo nie miał takich uprawnień (zrobiła to rada powiatu, zmieniając statut szpitala). Osoba dyrektora nigdy nie zajmowała mnie aż tak bardzo, żebym mógł traktować osobiście jakiekolwiek z nim relacje.

Sianie plotek

Widać jednak, że moja droga zawodowa chyba interesuje pana dyrektora bardzo mocno. Jednak niech sobie zda wreszcie sprawę z tego, że ocena członka zarządu spółki (te trzy szpitale wymienione w piśmie to były spółki a nie SPOZ) odbywa się nie poprzez sianie plotek w prasie lokalnej tylko, w drodze udzielenia absolutorium, które zawsze otrzymywałem. Zaś w SPZOZ, którymi też zarządzałem lub współzarządzałem, nigdy nie musiano pokrywać ujemnego wyniku ze środków publicznych, a pracownicy byli godziwie wynagradzani. Nigdy nie ścigano mnie sądownie za niesłusznie pobrane wynagrodzenie. Czy pan dyrektor może też to samo o sobie powiedzieć?

Raciborzanie dopłacili 7 milionów

Z zachowania dyrektora wynika, iż sprawa mojego zwolnienia utkwiła mu w pamięci tak bardzo, że próbuje skutkami tego czynu usprawiedliwiać swoje niepowodzenia w zarządzaniu szpitalem. Tak było kiedy starał się przykryć skandal z powodu utraconego kontraktu na usługi TK, tak jest również i teraz kiedy raciborzanie nie mogą się leczyć w swoim szpitalu, do którego dopłacili w zeszłym roku ok. 7 mln złotych (a mimo to rok zakończył się i tak milionem straty lecznicy). I znowu sięga się po wyświechtane sposoby przekonywania opinii publicznej, że to moje działania przeciwko dyrekcji, szkodzą szpitalowi. Jednak istotą sprawy mojego zaangażowania i wielu wystąpień, nie jest osoba dyrektora szpitala tylko problem braku dostępności do opieki szpitalnej w Raciborzu. Pacjenci powiatu raciborskiego pozostają od 16 marca 2020 bez możliwości hospitalizacji w lokalnym szpitalu, z mocno okrojoną ambulatoryjną specjalistyką. Nie interesuje mnie osobiście kto zarządza szpitalem, tylko efekty jego pracy.

Szpital niedostępny dla mieszkańców

W przywołanym roku 2006 ówczesny dyrektor szpitala nie zarabiał miesięcznie prawie dwu pensji prezydenta miasta, nie otrzymywał miesięcznych premii ani rocznych nagród w wysokości trzykrotnego wynagrodzenia, Powiat nie ścigał go w sądzie o zwrot niesłusznie pobranego wynagrodzenia, nie sprzedawano długów szpitalnych, a mieszkańcy nie musieli dołożyć do szpitala prawie 7 milionów.

Szpital w takim dobrym stanie, zupełnie oddłużony, przejął wtedy (2007 r), aktualny dyrektor, doprowadzając do tego, że w 2020 roku raciborzanie nie mają już tego szpitala. Za to Powiat od lat na wniosek dyrektora umarzał wielomilionowe pożyczki i to mieszkańcy dopłacili ok. 7 mln do szpitala w zeszłym roku. Zaś Dyrektor zarabiający miesięcznie prawie dwie pensje prezydenckie tak przekształcił szpital, że jest on niedostępny dla tych mieszkańców. W takiej sytuacji rozpaczliwie szuka się kozła ofiarnego w postaci mojej osoby, która przecież od 13 lat nie przyczyniła się do żadnych zmian w szpitalu.

Zaczyna robić się gorąco

Rząd RP przyjmując przepisy tzw. „covidowe” zatroszczył się również o zabezpieczenie leczenia szpitalnego osób zarażonych na SARS. Nie ma jednak nigdzie precyzyjnych zapisów według jakich standardów i w jaki sposób przekształcać funkcjonujący szpital, w jednoimienny. Ba, nie ma nawet definicji szpitala jednoimiennego (więc skąd dyrektor wiedział jak placówkę przekształcić?). Prawdą jest, że koresponduję w sprawie naszego szpitala i utrudnionego dostępu do leczenia z wieloma instytucjami. Wszystkie one (Ministerstwo Zdrowia, wojewoda, NFZ) jednoznacznie stwierdziły, że nie wydawały żadnych poleceń co do sposobu i skali przekształcenia naszego szpitala. Przede wszystkim nie ingerowały w zakres zmian dotychczasowej działalności, na co tak usilnie powoływał się dyrektor, chcąc usprawiedliwić zamknięcie dotychczasowej działalności szpitala, poradni specjalistycznych, przeniesienie pogotowia. Część tych pism ma oczywiście dyrekcja szpitala i starostwo, więc zaczyna się robić na tyle gorąco, że nawet starosta i radni odcięli się ostatnio od dyrektora, stwierdzając paradoksalnie, że zarówno oni, jak i zarząd powiatu nie wykonali żadnej czynności związanej ze zmianą struktury szpitala. Wygląda na to, że żadna z instytucji na którą powoływał się dyrektor w marcu 2020 roku nie potwierdziła swojego udziału w takim przekształceniu szpitala, jakiego dokonał włodarz lecznicy (innych chętnych do przyznania się do współudziału mimo intensywnych poszukiwań nie znalazłem do dziś). I być może stąd ta desperacka próba odwrócenia uwagi publicznej i przekierowania niezadowolenia na moją osobę, która z tym przekształceniem ma tyle wspólnego, że kwestionuje jego podstawy prawne, wątpi w profesjonalizm wykonawców oraz ubolewa nad opłakanymi skutkami, dla większości mieszkańców.

Gehenna pacjentów

Szpital został odebrany mieszkańcom i tego nie da się ukryć, za to przyjdzie kiedyś się rozliczyć, obojętnie ile jeszcze plotek na mój temat zechce dyrektor rozsiewać. Żadne manipulacje nie zmienią faktu, że raciborzanom zabrano 16 marca 2020 szpital, przede wszystkim dlatego, że dokonano przekształcenia w tak radykalnym zakresie, jakiego nie wymagał ani minister zdrowia ani wojewoda. Trudno będzie osobom, które muszą teraz szukać pomocy medycznej poza Raciborzem zrozumieć działania kierownictwa lecznicy. Żadne listy otwarte nie usprawiedliwią też gehenny dializowanych pacjentów, którym stację dializ w szpitalu zamknięto z dnia na dzień. Przyszłość szpitala jest bardzo niepewna, ale trzeba ją profesjonalnie zaplanować. Potrzeba też odwagi do walki o dobre rozwiązania dla lecznicy i mieszkańców. Te rozwiązania powinny być wypracowane w dialogu z załogą i mieszkańcami. Tajemnicze, nieprotokołowane negocjacje z wojewodą do niczego pozytywnego nie doprowadziły i nie doprowadzą. Dlatego ponawiam apel o utworzenie zespołu ponad podziałami (politycznymi i osobistymi), złożonego z fachowców oraz przedstawicieli środowisk, którym zależy na odtworzeniu funkcji szpitala wielospecjalistycznego w Raciborzu, w poszanowaniu obecnych pacjentów, potrzeb mieszkańców oraz finansów szpitala.

Może dobrym krokiem w tym kierunku mogłaby być debata, zorganizowana w najbliższym czasie przez lokalne media z udziałem zainteresowanych stron, tak by można było polemizować i wysuwać konstruktywne wnioski, bez manipulacji i siania plotek.

Szpital to wielkie zobowiązanie nie tylko dla lokalnej społeczności. Raciborzanie nie zasłużyli na to co ich spotkało.

Marek Labus

  • Numer: 33 (1476)
  • Data wydania: 18.08.20
Czytaj e-gazetę