środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

OSiR walczy o przetrwanie. Koronawirus podciął mu skrzydła

26.05.2020 00:00 red

Ośrodek kierowany przez Pawła Króla stracił na koronawirusie najwięcej w raciborskim samorządzie. Praktycznie nie ma żadnych przychodów, a niemałe koszty działalności w pandemii nie zniknęły.

Ośrodek Sportu i Rekreacji jest zakładem budżetowym. Oprócz dotacji miejskiej, ustalanej przez radę miasta co roku w budżecie, prowadzi działalność, pozyskując dochody do swego budżetu. Wynajmuje Arenę Rafako pod organizację imprez, prowadzi aquapark H2Ostróg oraz kemping w Oborze. W ubiegłym roku był współorganizatorem krajowych mistrzostw lekkoatletycznych.

Podcięte skrzydła

Dotacja miejska stanowi 35% budżetu ośrodka, reszta pochodzi z tego, co zakład sam wypracuje. Od 12 marca – gdy w Polsce wybuchła pandemia koronawirusa – wszystkie aktywności OSiR-u zostały „zamrożone”. Odtąd raciborski ośrodek zaczął żyć wyłącznie z przekazanej tu przez radę miasta kwoty 1 mln 900 tys. zł dotacji z Batorego. – Ta sytuacja podcięła nam skrzydła – komentuje dyrektor Król. Zdał sobie sprawę, że nie będzie już mowy o rozwoju i realizacji śmiałych planów, a kwestią podstawową stanie się przetrwanie kryzysu. Tymczasem Król to świeży dyrektor. Zaczął pracę w zeszłym roku, w sierpniu. Zastąpił w tej funkcji Krzysztofa Borkowskiego, z którym obecnej władzy było nie po drodze, mimo sporego poparcia środowiska sportowego.

Odpływ gotówki

Średnie miesięczne koszty funkcjonowania OSiR w Raciborzu wynoszą 650 tys. zł. Oszczędności poczynione na początku walki z pandemią pozwoliły zmniejszyć tę kwotę do 450 tys. zł. W tym reżimie oszczędnościowym pieniędzy na działalność przy ulicy Zamkowej wystarczy do czerwca. Później szef ośrodka będzie musiał wyciągnąć rękę po pomoc rady miasta. Wie już ile potrzeba – 1 mln 700 tys. zł, czyli niemal tyle samo co tegoroczna dotacja miejska dla ośrodka. Szacunkowo ta kwota powinna pozwolić dotrwać OSiR-owi do końca roku. Trudno jednak mieć pewność w tej kwestii, bo wciąż nie wiadomo kiedy rząd pozwoli na otwarcie basenów. Aquapark dawał na Zamkowej żywą gotówkę w regularnych dawkach. – Owszem, H2Ostróg jest z naszych obiektów najdroższy w utrzymaniu, ale jednocześnie daje nam największe wpływy – wyjaśnia P. Król.

Obracają każdą złotówkę

Z powodu pandemii uszczuplono szeregi zatrudnionych na Zamkowej. Nie przedłużono tu z pracownikami umów czasowych. W ten sposób pożegnano parę osób (na posiedzeniu komisji oświaty P. Król powiedział o siedmiu pracownikach). Reszta załogi przeszła na pracę na 0,8 etatu. Zatrudnieni tutaj emeryci wybrali urlopy bezpłatne i czekają w domach na rozwój wydarzeń. – Dziękowałem im za taką postawę solidarności, wzięcia na siebie części odpowiedzialności za losy zakładu pracy. Nie mam pewności, że będziemy znów zatrudniać, bo nie wiemy na czym się opierać w takich planach. W Czechach czy Austrii podano szczegółowy kalendarz przywracania kolejnych sfer aktywności do życia, co ułatwia planowanie. U nas występuje nadal niepewność – narzeka szef OSiR.

To, co już otwarto przy Zamkowej nie niesie ze sobą zbyt dużych korzyści ekonomicznych. Można biegać po stadionie (obowiązują zapisy), korzystać ze skejtparku czy grać w tenisa na korcie, ale pieniędzy z tego niewiele w kasie ośrodka. – Obracamy teraz każdą złotówkę, by maksymalnie zaoszczędzić – przekonuje dyrektor. Król rozważa wdrażanie automatyzacji pewnych usług w OSiR, co pozwoli zaoszczędzić na kosztach osobowych. – Zamiast stróża założymy monitoring, pewne czynności zautomatyzujemy. Szukamy sposobów na racjonalizację zatrudnienia – kontynuuje.

Żelazna kadra

Dyrektor nie chce niszczyć dorobku swej pracy na Zamkowej. Przyszedł tu latem ubiegłego roku i stopniowo wdrażał swoje pomysły zarządcze. Zmienił formę zatrudnienia ratowników basenowych, pracujących na zlecenie. Dał im etaty. – Latem znalezienie wolnego ratownika graniczyło z cudem. Musiałem coś zmienić żeby zatrzymać pracowników, którzy byli z nami związani tylko zleceniami. To się udało, ale wirus wszystko popsuł – zauważa nasz rozmówca. Król nie chciałby teraz burzyć tego, co udało mu się zbudować przez ostatnie miesiące. – Żelazna kadra ratownicza w okresie wakacyjnym ustrzeże nas przed problemami, z którym ośrodek borykał się np. w zeszłym roku – podkreśla. Choć nie wiadomo czy kąpielisko w Oborze w ogóle ruszy tego lata.

Rondo nie pomaga

Jak słyszymy od dyrektora, ważne będą zasady na jakich rząd zezwoli na otwieranie basenów – otwartych i krytych. Jeśli obostrzenia dotyczące liczby klientów okażą się dla H2Ostróg zbyt duże, to lepszym rozwiązaniem niż uruchomienie basenu będzie odłożenie tego momentu do kolejnego poluzowania zakazów. – Bo może się okazać, że koszty działalności będą znaczące przy skromnych wpływach spowodowanych ograniczeniem liczby klientów – wyjaśnia P. Król. Dyrektor zwraca też uwagę, że problem z dojazdem na Zamkową (przy „Mechaniku” budowane jest rondo) nie pomaga ośrodkowi w przyszłej walce o klienta. Utrudnienia z dojazdem mogą potrwać jeszcze kilka miesięcy.

Ośrodek koszący

Miasto wyciągnęło do swego ośrodka pomocną dłoń. Zleciło na Zamkowej koszenie rowów na terenie Raciborza. – To jest gest, jak najbardziej potrzebny, ale w strukturze naszych dochodów nie uratuje nas przed problemami. W planie jest także opieka nad nowym Ogródkiem Jordanowskim, gdzie będziemy utrzymywali czystość, estetykę i pilnowali obiektu – mówi P. Król.

Wiceprezydent Michał Fita chciałby, żeby OSiR zajął się organizacją obozowiska miejskiego w Pleśnej nad Bałtykiem. Paweł Król jest na to gotów, choć zastanawia się w jakim wymiarze uda się zorganizować Pleśną w tym roku. – Znowu uzależnieni jesteśmy od decyzji rządowych. Znowu musimy czekać, niewiadomo jak długo – zauważa dyrektor.

Czy powódź była gorsza?

Najstarsi pracownicy z Zamkowej pamiętają jakie trudności przeżywał ośrodek w 1997 roku gdy wylała Odra i woda zniszczyła obiekty sportowe. Czy ówczesny kataklizm był gorszy niż to, co dziś przeżywa OSiR? – Sytuacja była wtedy o tyle lepsza, że powódź dotknęła Racibórz, ale reszta kraju nam pomagała, były środki pomocowe, wiele życzliwości z zewnątrz. Dziś wszyscy przeżywają kryzys, który ma wymiar światowy – twierdzi Paweł Król.

Dyrektor z zazdrością spogląda na ruchy czeskich sąsiadów. Aquapark konkurował z tamtejszymi kąpieliskami. Teraz straci podwójnie, bo czeski klient też zostawiał korony w Raciborzu, a wskutek obostrzeń na granicach nie będzie się tu wybierał nawet kiedy H2Ostróg ruszy.

Mistrzyni na bieżni

W tych smutnych okolicznościach są jednak promyki optymizmu. – Gdy tylko pojawiły się problemy z pandemią, przyspieszyliśmy naszą doroczną przerwę techniczną. Spuściliśmy wodę, ograniczyliśmy koszty. Wiele okolicznych basenów tego nie robiło, dopiero teraz spuszczali wodę. Ponieśli dużo wyższe koszty utrzymania obiektu niż my w tym czasie. Nam ten ruch posłużył – zaznacza nasz rozmówca.

To co także cieszy Króla, pasjonata sportu, to możliwość goszczenia na stadionie lekkoatletycznym mistrzyni bieżni Justyny Święty-Ersetic. Ta trenuje tu regularnie. Przyjeżdża do niej trener kadry narodowej. – Ze stadionu korzysta się na zapisy, więc pani Justyna może biegać indywidualnie. Zapewniam, że było wielu chętnych żeby spotkać się z nią u nas, ale reżim sanitarny pomaga jej w spokojnym treningu – kwituje P. Król.

Mariusz Weidner

  • Numer: 21 (1464)
  • Data wydania: 26.05.20
Czytaj e-gazetę