środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

List do redakcji: Jeśli rządzący się nie obudzą, to my ich obudzimy

05.05.2020 00:00 red

– Jesteśmy świadomi zagrożenia wirusem, ale ileż można? – pytają czytelnicy Nowin, którzy do zamknięcia granic pracowali w Bawarii, a na weekendy wracali do swoich domów w Polsce. Teraz zostali postawieni przed wyborem: rozłąka z rodzinami lub utrata pracy i dochodów.

Czytając artykuły odnośnie przedłużenia przez nasz rząd obstrzeżeń o porzekraczaniu granicy państwa, zadajemy sobie pytanie: Jak to możliwe, że kierowcy ciężarówek nie mają obowiązkowej kwarantanny, a osoby co tydzień wracające z pracy muszą ją mieć? Jesteśmy zatrudnieni w Bawarii – w Monachium i innych miastach – i obecnie nie mamy szans powrotu do pracy. Jesteśmy świadomi zagrożenia wirusem, ale ileż można?

Cierpliwość nasza, naszych rodzin oraz zaufanie do polskich władz powoli się kończy. Tak samo jak osób mieszkających przy granicy i pracujących w sąsiednich krajach.

Przekonywano lub utrzymywano nas w przekonaniu że od 30.04.2020 r. granice będą znowu otwarte, bez przymusu kwarantanny po powrocie do kraju. Teraz granice są zamknięte do odwołania. Niestety, musieliśmy stanąć przed wyborem – praca lub pozostanie z rodziną i pozbycie się dochodów.

W Niemczech są nas tysiące... Osób, które weekend w weekend wracają do rodzin. Pracujemy w koncernach BMW, Audi, Mercedes, w wielu firmach podwykonawczych, na budowach i w innych branżach.

Rząd chyba nie umie liczyć, jaką część naszych dochodów zostawiamy w Polsce. Dzięki nam pracę mają małe lokalne firmy i samorządy.

My nie pobieramy zasiłku rodzinnego 500+, bo pobieramy świadczenia w Niemczech. Jesteśmy ubezpieczeni zdrowotnie za granicą wraz z rodzinami i nie obciążamy polskiego systemu.

Pracownicy budują – inwestują w kraju (kredyty mając w Republice Niemieckiej lub innym państwie pracy).

Skromnie zakładając jest nas około 30 tys. osób. Realnie będzie cztery razy więcej, dodając Austrię i Holandię. Zostawiając około 4000 zł na utrzymanie rodziny, miesięcznie daje to jakieś 120 mln zł. Z czego do budżetu państwa wędruje 22,800 mln zł (licząc podatek w wysokości 19%). Nawet wojewodowie starają się tego problemu nie widzieć i zasłaniają się przepisami, by tylko nie podpaść i utrzymać swoje stanowisko.

Jesteśmy świadomi tego, że jesteśmy solą w oku rządzących. Ale nasz region od zawsze był związany z zachodem i południem.

Może ktoś wreszcie się obudzi w Warszawie. To samo dotyczy naszych włodarzy regionalnych.

Jak nie teraz, to przy następnych wyborach my ich obudzimy. Z perspektywy czasu też dobrze to zrobi, wtedy ludzie przejrzą na oczy. Zauważając to, co zrobiono z naszym państwem przez te parę lat. My jesteśmy E Europejczykami i chcemy nimi pozostać, pracując i wracając da naszych rodzin.

Pozdrawiamy serdecznie

Czytelnicy z powiatu raciborskiego, wodzisławskiego i kędzierzyńsko-kozielskiego

  • Numer: 18 (1461)
  • Data wydania: 05.05.20
Czytaj e-gazetę