Czwartek, 18 kwietnia 2024

imieniny: Apoloniusza, Bogusławy, Gościsława

RSS

Czekamy na Wasze telefony

21.04.2020 00:00 red

Gdy rozlega się głos telefonu z utworem „Help” Beatlesów, wiadomo, że na terenie Raciborza ktoś potrzebuje pomocy. Na zakupiony specjalnie na potrzeby akcji numer 692 389 852 dzwonią osoby, które ze względu na wiek, niepełnosprawność albo chorobę liczą na wsparcie wolontariuszy.

Moi rozmówcy zgodnie przyznają, że czasy epidemii wyzwalają w ludziach wiele dobra, którym chcą się dzielić. O swoich pomysłach piszą w mediach społecznościowych i właśnie tam znajdują chętnych do współpracy. – Na Facebooku Maćka Kozickiego znalazłem informację o tym, że chce pomagać seniorom w robieniu zakupów i od razu postanowiłem, że się przyłączę. Znamy się ze „Stali” Kuźnia, on pracuje tam jako trener, a ja o tym klubie piszę – mówi Maciek Kozina, dziennikarz sportowy Nowin. Przez pierwsze trzy tygodnie to właśnie Maciek miał dyżur przy telefonie, który musiał odbierać przez siedem dni w tygodniu od 8.00 do 14.00. – Na co dzień mieszkam w Kuźni Raciborskiej, więc od razu zdecydowaliśmy że zakupy będą robić te osoby, które są z Raciborza, a ja będę się zajmował telefonami. Ustawiłem sobie dzwonek z utworem „Help” Beatlesów, żeby od razu wiedzieć że to wolontaryjny numer, który zakupiliśmy specjalnie na potrzeby akcji. Nieraz dzwoniących było kilku, innym razem kilkunastu. Każda rozmowa trwała przynajmniej 10 minut, bo musiałem sporządzić dokładną listę zakupów, zapisać dane zamawiającego i jego adres. Z pozostałymi członkami grupy kontaktowałem się przez Messengera, gdzie ustalaliśmy kto bierze które zlecenie. Potem wysyłałem do zamawiającego sms z informacją kto i o której godzinie zgłosi się do niego z zakupami. Starsze osoby bywają nieufne, więc często oprócz imienia wolontariusza dodawałem opis jak on wygląda – tłumaczy Maciek Kozina, który ze względu na obowiązki zawodowe przekazał „pomocowy” telefon swojemu młodszemu koledze Szymonowi Tieblerowi. Student wydziału mechaniki i budowy maszyn Politechniki Śląskiej w Gliwicach zaczął działać, gdy tylko zamknięto uczelnię. – Wróciłem do Raciborza i od razu zacząłem szukać jakiegoś pomysłu na zagospodarowanie nadmiaru wolnego czasu. Zobaczyłem, że na Facebooku działa już grupa, w której jest Maciek Kozina, więc się do niej zgłosiłem. Wielkiej reklamy nie robiliśmy. Ponieważ naszymi klientami są ludzie starsi, którzy czytają gazety, zamieściliśmy informację o naszej grupie z numerem telefonu w „Nowinach Raciborskich” i to się jakoś rozeszło pocztą pantoflową – mówi Szymon i przyznaje że na początku obawiał się trochę tego, że seniorzy takiemu młodemu człowiekowi jak on mogą nie zaufać. – Pierwsze zlecenie, które realizowałem od razu wprawiło mnie w szok. Starszy pan, który pierwszy raz widział mnie na oczy z góry wręczył mi gotówkę. Zazwyczaj odbywa się to tak, że najpierw robimy zakupy za swoje pieniądze, a dopiero potem otrzymujemy ich zwrot na podstawie rachunku ze sklepu. Miałem też taki przypadek, że pewna pani zapłaciła mi przelewem z konta swojego syna. Jeździmy też z zakupami do osób, które podsyła nam Ośrodek Pomocy Społecznej i wtedy nasuwa mi się taka myśl, co by się z nimi stało, gdyby nie oddolna inicjatywa wolontariuszy? Dla mnie czas odosobnienia jest czasem dobrym na refleksję. Codziennie widzę jak wiele osób potrzebuje naszego wsparcia i codziennie zastanawiam się nad tym, czy nie byłoby dobrą ideą, gdyby po epidemii ta pomoc dla nich ciągle trwała. Nie wiem tylko, czy w takiej gonitwie, do której byliśmy do tej pory przyzwyczajeni, ktoś znajdzie jeszcze na to czas – zastanawia się Szymon Tiebler, którego w akcji wspiera brat i dziewczyna.

Dla Tomasza Cofały pomoc potrzebującym to chleb powszedni, bo od wielu lat działa w Stowarzyszeniu na Rzecz Rozwoju Dzieci, Młodzieży i Rodzin „Pomocna Dłoń”, które prowadzi raciborski klub „Strefa”. – Ela Ciesielska wysłała mi informację o grupie pomocowej z dopiskiem „Będziemy działać – podaj dalej”. Nie wiem, czy dobrze odczytałem jej wiadomość, ale zamiast podawać, zacząłem działać. Pomyślałem, że skoro nie potrafię szyć, to przynajmniej zakupy mogę robić – wyjaśnia pan Tomasz, który dobroczynność wyssał z mlekiem matki, wieloletniej przewodniczącej związków zawodowych w Rafamecie i działaczki społecznej. – Ta akcja nie mogłaby się powieść bez ogromnej dozy zaufania i uczciwości z obu stron. Odwiedzam domy seniorów i nagle okazuje się, że nawet jeśli nie znamy się osobiście, to mamy wspólnych znajomych. To od razu buduje dobre relacje. Dwa razy w tygodniu rozwożę też darmową żywność do mieszkańców Raciborza, będących w trudnej sytuacji materialnej. Staram się jednak zawsze pamiętać o tym, że wolontariatu nie można robić kosztem rodziny. Potrzebna jest równowaga – podsumowuje Tomasz Cofała.

Zakupy dostarczane są od 14.00 do 19.00, a potrzebujący płaci tylko tyle, ile jest na rachunku ze sklepu. – Seniorzy mają często problem z tym, że robimy im zakupy za darmo. Zdarzało się, że chcieli nam coś wepchnąć „za fatygę”, ale się nie udało, bo nigdy nie przyjmowaliśmy za pomoc żadnych pieniędzy – mówi Ewelina Główka, mama dwóch córek, które są wolontariuszkami w raciborskim schronisku dla psów. – Mama i babcia powtarzały mi przez całe życie, że trzeba pomagać i ja tę chęć działania na rzecz innych wyniosłam z domu. Pomagam, ale niechętnie o tym mówię, bo wciąż słyszałam od nich „niech nie wie twoja lewa ręka co robi prawa”. Dopiero sytuacja epidemii uświadomiła mi, ile jest wokół mnie osób samotnych, które nie tylko potrzebują naszej pomocy w zakupach, ale i kontaktu z innymi. Jedna z pań, której teraz pomagam, rozpłakała się ze wzruszenia, że spotkało ją tyle dobra. Bo nasza pomoc jest bezinteresowna, co w dzisiejszych czasach nie jest przecież normą. Wiele ludzi, którym robiłam zakupy przed świętami, musiało je spędzać w samotności, z dala od rodziny. Ich smutek pogłębiał fakt, że ci wierzący nie mogli nawet pójść do kościoła. To był dla nich bardzo trudny okres, a wiem, że koniec epidemii niewiele w ich życiu zmieni. Chciałabym żeby to całe dobro, które w nas jest zostało. Byśmy byli wciąż chętni do pomocy, uczynni i empatyczni. Żebyśmy w pędzie życia zawsze dostrzegali drugiego człowieka – podsumowuje pani Ewelina.

Katarzyna Gruchot

  • Numer: 16 (1459)
  • Data wydania: 21.04.20
Czytaj e-gazetę