Jesteśmy po to, żeby pomagać
Nie znają się osobiście, ale mają codzienne odprawy telefoniczne i facebookowe. Nikt nie wie ilu ich jest, ale do tej pory do grupy szyjących maseczki włączyli się mieszkańcy Wodzisławia, Raciborza, Rydułtów, Rybnika, Radlina i Czyżowic Wzajemnie się wspierają wymieniając materiałami i zamówieniami, a po koronawirusie planują wielki bal. Oczywiście w maskach!
Korporacyjny wolontariat
Komu korporacja kojarzyła się pejoratywnie, będzie mile zaskoczony, bo w naszym regionie strukturę dużych firm wykorzystano w działalności społecznej, za którą stoją ludzie chcący pomagać innym. „Udało nam się utworzyć „korporacyjny wolontariat”, w ten sposób oznaczamy miejsca i osoby koordynujące akcję. Do każdej z nas można się zgłosić i osoba odpowiedzialna za dany obszar będzie obsługiwała osoby, które chcą pomóc w akcji szycia maseczek – napisała na swoim Facebooku Joanna Rduch-Kaszuba, mózg nowej „korporacji”. – Wszyscy zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że bezpieczny musi być przede wszystkim personel medyczny, bo on toczy walkę z koronawirusem na pierwszym froncie. Zaczęły się do mnie zgłaszać osoby, które chciały szyć maseczki, a było ich tak dużo, że trzeba było stworzyć jakiś system, żeby nad tym zapanować. W każdej miejscowości znalazły się koordynatorki, które odpowiadają za swoje grupy. Nie znamy się osobiście, ale w Radlinie jest Ela Kałuża, w Wodzisławiu Śląskim Lidzia Ptak, w Rydułtowach Asia Kubala, w Rybniku Joanna Brzózka, a w Raciborzu Kornelia. Niedawno dołączyły do nas dziewczyny z Gorzyc . Współpracujemy też z Towarzystwem Charytatywnym „Rodzina”, które zabezpiecza w żywność osoby znajdujące się na kwarantannie – wyjaśnia pani Joasia.
Jak działa ten system? Rano jest „odprawa” telefoniczna albo facebookowa, bo panie muszą znać potrzeby materiałowe i możliwości realizacji zleceń w poszczególnych miejscowościach. Jeżeli ktoś czegoś potrzebuje, albo ma gotowe maseczki do dostarczenia w konkretne miejsce, podczas takich telekonferencji ustala się szczegóły. Każda z pań , choć są też i panowie, szyje u siebie w domu, a wygląd maseczki zależy wyłącznie od jej kreatywności. – Gdy brakło nam gumek zastąpiłyśmy je sznurówkami, a gdy napisałyśmy o tym na Facebooku, zaczęłyśmy je dostawać z Łodzi, Szczecina, Wałbrzycha i Stargardu Szczecińskiego. Firma szyjąca fartuchy medyczne dostarczyła nam cztery bele atestowanych materiałów. My z kolei przygotowałyśmy specjalistyczne maseczki z filtrem i kieszonkami dla pacjentów przyjmujących chemioterapię, które wysłałyśmy do Zielonej Góry, Łodzi i Gliwic. Dzisiaj jadę zawieźć maseczki dziewczynom z Rady Powiatu. Jest nas coraz więcej, bo codziennie ktoś dołącza do akcji. Chciałabym,
by nasze maseczki trafiły do każdego i by wszyscy zaczęli je nosić, bo nie ma teraz nic ważniejszego niż nasze bezpieczeństwo. Noszenie maseczki powinno się stać takim nowym trendem w wiosennej modzie – mówi Joanna Rduch-Kaszuba i dodaje, że gdy skończą się czasy epidemii, ma nadzieję, że wszyscy będą się mogli poznać osobiście na wielkiej imprezie, którą zorganizują. Jej atrakcją będą oczywiście maski.
Wolontariuszy nie brakuje
Wszyscy, którzy chcą wesprzeć akcję szycia masek mogą to zrobić poprzez wpłaty na specjalne konto, które uruchomiła Caritas Archidiecezji Katowic
kiej, która w powiecie wodzisławskim prowadzi Warsztat Terapii Zajęciowej w Wodzisławiu Śląskim oraz Powiatowy Ośrodek Wsparcia dla Osób z Zaburzeniami Psychicznymi w Połomi. – To była oddolna inicjatywa ludzi, którzy chcieli szyć maseczki ochronne, ale szukali wsparcia stowarzyszenia, które zajęłoby się tym od strony organizacyjnej. Zgłosili się do nas i tak to się zaczęło – wyjaśnia dyrektor wodzisławskiego ośrodka Caritas Andrzej Pałka. Do 8 kwietnia na konto: 36 8436 0003 0101 0409 5947 0002, na które wciąż można dokonywać wpłat z dopiskiem „darowizna na rzecz walki z koronawirusem” wpłynęło 15500 złotych. Za zebrane pieniądze zakupiono 50 wtórnych testów do wykrywania koronawirusa dla personelu medycznego szpitali w Wodzisławiu i Rydułtowach oraz materiały do przygotowania maseczek. – Oprócz pań, które robią to w domach, szyją je również nasi pracownicy w ośrodku w Wodzisławiu i Połomi. Mamy stały kontakt ze szpitalem i na bieżąco reagujemy na jego potrzeby. Właśnie realizujemy zakup pięciu termometrów bezdotykowych, każdy w cenie 200 złotych i będziemy finansować dezynfekcję przyszpitalnej przychodni, której otwarcie jest od tej procedury uzależnione. Wstępny koszt tego zabiegu to około 8 tysięcy złotych – podsumowuje Andrzej Pałka i dodaje, że ludzi dobrej woli nie brakuje, więc dopóki wszyscy będą zdrowi, o wolontariat się nie musi martwić.
Katarzyna Gruchot
Najnowsze komentarze