100 lat temu w Nowinach Raciborskich: O jajku i zapomnianych zwyczajach wielkanocnych
Skąd wzięły się przysłowia „Ma więcej roboty, niż piece na Wielkanoc” oraz „Strzela jak na Resurekcyi”? Jak nazywano dawniej pisanki? I jak zwyczaje starożytnych Rzymian i German wpłynęły na kształtowanie wielkanocnych zwyczajów? O tym wszystkim pisały „Nowiny Raciborskie” tuż przed Wielkanocą 1920 r. Wojciech Żołneczko
Alleluja!
Radośnie wita świat cały powracającą wiosnę. Od tysięcy lat rokrocznie powtarza się ten cud przyrody, nie tracąc nic ze swego czarującego uroku. I z pokolenia na pokolenie przychodzi ten zapał, żywiej biją serca starców i młodzieży na widok w zieleń i szkarłaty przybierającej się natury, a powracające z ciepłych krajów ptactwo wesoło świergoce, witając świt wiosennego słońca.
W tym czasie radosnym przypada wielkie święto Zmartwychwstania. Przemawia ono do duszy ludzkiej, wskazując jasno i wyraźnie, iż jak przyroda po długim letargu zimowym do nowego budzi się życia, tak i dusza nasza po krótkiej pielgrzymce na ziemskim padole płaczu i po śmierci doczesnej z grobu powstanie, aby żyć wiecznie.
Chrystus Pan to sprawił, ponosząc za grzechy ludzkie sromotną mękę na krzyżu, a przez swe Zmartwychwstanie zwyciężając grzech i śmierć. Jemu za to cześć i chwała! Alleluja!
W dniu uroczystym kołyszą się dzwony, a z dymem kadzideł unosi się z piersi rozmodlonego ludu ku sklepieniom świątyń hejnał zmartwychwstania: Wesoły nam dzień nastał! Alleluja!
Jajko wielkanocne
Starym jest zwyczaj dzielenia się i obdarowania krewnych, znajomych i dzieci jajkiem wielkanocnem.
Początki jego znachodzimy już u Rzymian, u których rozpoczynano uczty dzieleniem się jajkami, które tym sposobem pierwszą stanowiły potrawę. Stąd też łacińskie przysłowie „ab ovo”**.
We Francyi i Szwajcaryi bawi się młodzież w rozmaite gry jajami w czasie wielkanocnym, a w Niemczech szukają dzieci w Wielki Czwartek jaj po ogrodach w tym mniemaniu, że je tam zniosły zające, dlaczego je też nazywają „zajączemi”.
W północnej Germanii starożytnej czczono boginię wiosny Ostarę, która podczas przesilenia dnia z nocą na wiosnę nawiedzała podobno ziemię, wyjeżdżała z nieba przez złociste wrota. Budziła ona przyrodę ze snu zimowego i nowe życie kwitło i zieleniło się z drzemiącej ziemi. Dlatego też składano jej w ofierze jajka, w których drzemią zaczątki przyszłego życia.
Musiało ono być pozłocone, jak sama bogini słońca lub też czerwone jak Donar, Bóg Słońca, jej towarzysz przy uczcie bogów.
Ale przyszło światło nowej prawdziwej wiary ze wschodu i starych bogów pogańskich trzeba było zapomnieć. Stare zwyczaje jednak pozostały, zlewając się z ceremoniami Kościoła chrześcijańskiego.
Początkowo na czerwono lub na żółto pomalowane jajko nie zaspokajało artystycznych wymagań ludzkich. Poczęto je więc zdobić kwiatami, ptaszkami, szczególnie gołąbkami i różnemi arabeskami, koloryzując je jak najjaskrawiej. Bardzo ciekawy zbiór malowanych jaj (malowanek) posiada muzeum berlińskie. Znajdują się tam między innemi malowane jajka wielkanocne z Pomorza i z północy Niemiec, tzw. Wendyi. W niektórych prowincyach nadmorskich zachował się prastary zwyczaj wydmuchiwania wewnętrznej zawartości jajka. Pozostałą w ten sposób nieuszkodzoną skorupę okleja się pstremi papierkami, poczem zawieszają je jako ozdobę przed chatami rybaków.
Jajka z Wendyi wyróżniają się niezwykłem malowaniem. Białe arabeski i kwiaty na terakotowem tle są często tak skończone, że trudno uwierzyć, aby je mogli chłopcy wiejscy malować. Często rysunki objaśnione są wierszami, w których ujawnia się całkowicie poezya ludowa.
Jajko wielkanocne rozpowszechniło się dziś już w całym świecie chrześcijańskim i stało się symbolem Zmartwychwstania Chrystusa.
Okruchy Świąteczne
Kiedy Kościół katolicki obchodzi uroczyście pamiątkę Męki i Zmartwychwstania Zbawiciela, gdy po świątyniach obnażone stoją ołtarze, a od Wielkiego czwartku umilkły organy i dzwony, w całej Polsce budził się ruch niezwykły, ogarniający wszystkie warstwy ludności. W XVI, XVII i w pierwszej połowie XVIII wieku przygotowywano się wcześnie do misteryów pobożnych, mających na celu przypomnienie Męki Pańskiej i radosnego Zmartwychwstania. Młodzież szkolna, przy pomocy wyrostków miejskich lub wiejskich, najprzód w kościele, a wczasach późniejszych w plebanii lub w domostwie oddzielnem, urządzała te widowiska, które zwykle zaczynały się w Wielki czwartek i ciągnęły się przez kilka tygodni. Lud, pełen prostoty pobożnej, płakał, patrząc na żywe obrazy cierpień Chrystusa, gorącemu łzami oblewał śmierć niewinną i grób Jego, wybuchał zaś okrzykiem radosnym, gdy ujrzał Zmartwychwstającego, ze zwycięską chorągwią w ręce, otwierającego wrota piekielne, ukazującego się Matce Swej i apostołom, wreszcie wstępującego w niebiosa.
Gdy misterya owe zgromadzały tłumy ciekawych widzów, gospodynie polskie zajmowały się przez cały tydzień Wielki przyrządzaniem Święconego, a głównie pieczeniem ciast, uprzywilejowanych na te święta, jak: babek, placków i mazurków. Pracę ich uwieczniło nawet przysłowie, wyrażone porównaniem: Ma więcej roboty, niż piece na Wielkanoc.
A tymczasem po kościołach przystrajano Groby, które pobożni tłumnie zwiedzali przez ostatnie dwa dni Wielkiego tygodnia. W Wielką Sobotę, przy zmroku wieczornym, odbywał się przed kościołami obrzęd religijny święcenia ognia. Na dany znak gaszono w kościele świece i lampy, następnie kapłan zapalał je płomieniem nowo poświęconym.
Zbliża się wreszcie uroczysta chwila Resurekcyi. Gdy kapłan wchodzi do grobu Chrystusa Pana, niosą Przenajświętszy Sakrament, wszystko uderza kornie czołem, a następnie uroczysta procesya okrąża trzykrotnie kościół, przy wtórze pieśni: Wesoły nam dzień nastał... Alleluja! Obok kapłana, kroczącego z Najświętszym Sakramentem pod baldachimem, niosą krzyż, stułą czerwoną przepasany i figurę Chrystusa zmartwychwstałego, z chorągiewką w ręku – godłem zwycięstwa nad śmiercią. Równocześnie z wesołą pieśnią „Alleluja”, rozlegały się strzały z moździerzy, armat i ręcznej broni. Gdzie kwaterowało wojsko Rzeczypospolitej, ono wypełniało ten zwyczaj strzelania, gdzie go nie było, czeladź rzemieślnicza lub parobcy do strzelania się brali, ponieważ zaś, nie posiadając wprawy, czynili to niezgrabnie, stąd powstało przysłowie, na wzgardę niedołężnych myśliwców: Strzela jak na Resurekcyi.
Pobożni nasi ojcowie większą część nocy, z Wielkiej Soboty na niedzielę świąteczną, spędzali w kościele na modlitwie, a po krótkim spoczynku, wysłuchawszy nabożeństwa porannego, zasiadali do suto zastawionych Święconem stołów. Tu miejsce naczelne zajmował baranek pieczony z chorągiewką, jako godłem religijnem uroczystości obchodzonej. Obok niego piętrzyły się baby, placki i mazurki, pomiędzy któremi odznaczały się przyprawne szafranem, owym ulubionym specyałem dawnej kuchni polskiej, sterczały stosy jaj, na twardo gotowanych, kiełbas wędzonych i gotowanych, szynek z dzików i swojskich prosiąt pieczonych, domowego ptactwa (...)
Ze wszystkich świąt, Wielkanoc obchodzono w Polsce najuroczyściej, boć w niej łączyły się wielkie pamiątki chrześcijaństwa i zarazem zdarzała się sposobność okazania wrodzonej Polakom cnoty gościnności. Całe rodziny zbierały się w jedno grono u najstarszych wiekiem i powagą. Krewniacy, nawet z odległych okolic, z żonami i dziećmi, wystawnie czy ubogo zajechali, jednakiego doznawali przyjęcia u gospodarstwa, którzy wcześnie dla każdego obmyślali wygody i spokojny zakątek (...)
W Wielki Piątek całe grono męskie trzymało się na ustroniu, bo w tym dniu kończyło się pieczywo ciasta. Gdy się udało, radość z koła niewieściego udzielała się wszystkim, gdy przeciwnie – frasunek znać było na każdem czole. Ale wypadki nieudanego wypieku były bardzo rzadkie, przy znanej troskliwości i gorliwym starunku naszych prababek.
W niedzielę po rannem nabożeństwie, zbierali się wszyscy w jeden wieniec. Wtedy gospodarstwo oboje, obchodząc gości swoich kolejno z pokrajanem jajkiem, częstowali każdego, winszując „Wesołego alleluja!”. I życząc, aby przez długie lata mogli sobie wzajemnie to samo powtarzać (...)
Zdania i myśli
Zrobienie czegoś dobrze polega na zrobieniu dokładnem (przysłowie perskie).
Na nic się przyda doganiać, rozpocząc we właściwym czasie jest rzeczą główną (La Fontaine).
Praca jest rozrywką w fizycznych cierpieniach (Szekspir).
* W 1920 r. przedświąteczny numer „Nowin Raciborskich” ukazał się 2 kwietnia (Wielki Piątek).
** Od jajka.
Najnowsze komentarze