Niezwykła pomoc, zwykłych ludzi. Polacy jednoczą się w trudnych czasach
Coraz więcej pomocy nie tylko finansowej, ale także materialnej dociera do lecznicy przy Gamowskiej, obecnie przekształconej w szpital zakaźny do walki z koronawirusem.
Każda pomoc jest cenna
Polacy po raz kolejny pokazują, że w trudnych chwilach potrafią się zjednoczyć. Dzięki temu do szpitala przy Gamowskiej dociera wiele pomocy. Lecznica zdecydowała się na udostępnienie numeru komórkowego, pod którym można uzgodnić, czego aktualnie potrzebuje (tel. 609 761 990). Wyznaczenie koordynatora było potrzebne, bo początkowo zdarzało się, że restauracje przywoziły obiady jedna po drugiej, przez co trudno było z nich korzystać, podczas gdy posiłki przydałyby się wieczorem, dla nocnej zmiany. Dzięki temu – jak słyszymy w lecznicy – udało się to opanować, a poprzez to pomoc jest efektywnie wykorzystywana. Swoje wsparcie oferuje również wiele firm. Poprzez kontakt z koordynatorem uzgadniane są aktualne potrzeby, a później forma dostawy. – Cieszymy się z każdego, nawet najmniejszego gestu – słyszymy w lecznicy. Wiele pomocy dociera także od osób prywatnych. Kiedy pytamy, czego aktualnie potrzebuje szpital, dowiadujemy się, że to trudne do określenia, z racji, że zmienia się to z godziny na godzinę. Warto więc uzgodnić planowaną pomoc telefonicznie z koordynatorem.
W pomoc włączają się również m.in. ochotnicze straże pożarne. Nie tak dawno o swojej akcji informowali strażacy–ochotnicy z Krowiarek w gminie Pietrowice Wielkie. – Chcieliśmy w taki sposób wyrazić swoją wdzięczność tym wszystkim, którzy w tym czasie opiekują się zakażonymi koronawirusem. Dziękujemy, że jesteście – mówią strażacy. Z koszami pełnymi jedzenia pojechali do szpitala. Każdy – jak zaznaczają strażacy – dał i przygotował to, co mógł. Na Gamowską zawieziono kanapki, domowe pierogi ruskie i ciasta. Kawy, herbaty, czekolady, owoce i wody. – Bardzo dziękujemy wszystkim naszym druhom i restauracji „Trzy Maki”, którzy wsparli tę szlachetną akcję – podsumowują ochotnicy.
To jednak jedna z wielu takich pozytywnych gestów. W internecie, w serwisie pomagam.pl, trwa zbiórka pieniędzy na bieżące potrzeby raciborskiej lecznicy. Organizuje ją Paulina Fabińska. Początkowo zamiarem było zebranie 10 tys. złotych, obecnie jak widzimy, początkowy cel jest już prawie wypełniony, a celem akcji jest już 100 000 złotych (więcej: pomagam.pl/dateknaszpital). Wsparcie można również przekazywać bezpośrednio na numer konta szpitala. – Nasi dzielni lekarze i pielęgniarki narażają swoje życie i zdrowie, by ograniczyć efekt panującej pandemii koronawirusa. Możesz ich wesprzeć w tej walce – czytamy na plakacie promującym pomoc. Numer rachunku do darowizn: ING Bank Śląski 38 1050 1328 1000 0022 1285 0446, Szpital Rejonowy im dr Józefa Rostka w Raciborzu, ul. Gamowska 3, 47-400 Racibórz. Tytuł przelewu: koronawirus.
Pomagają wszyscy
Pojawiają się również odpowiedzi na braki maseczek ochronnych. Do szycia włącza się wiele osób, w tym więźniowie z Raciborza. – W tej chwili do pracy przy szyciu maseczek jest skierowanych ponad 30 osadzonych, ale w razie potrzeby jesteśmy w stanie przygotować do podjęcia pracy kolejnych kilkadziesiąt osób – informuje por. Maciej Konior, dyrektor Zakładu Karnego w Raciborzu. Co istotne – skazani pracują na terenie jednostki, nie ma potrzeby, by w związku z zatrudnieniem opuszczali mury, co z uwagi na bezpieczeństwo sanitarno-epidemiczne jest bardzo ważne – dodaje.
Skazani są zatrudnieni w Państwowym Przedsiębiorstwie Odzieżowym RAKON w Raciborzu, jednym z przywięziennych zakładów karnych w Polsce. Każdy z zatrudnionych osadzonych przed rozpoczęciem pracy dezynfekuje ręce i powierzchnie narażone na niebezpieczeństwo, stosuje środki ochronne. Wykonywanie tych czynności jest ściśle kontrolowane zarówno przez funkcjonariuszy Służby Więziennej, jak i pracowników przedsiębiorstwa.
– Dotychczas osadzeni pracowali przy szyciu głównie roboczej odzieży ochronnej, od zeszłego tygodnia szyją maseczki ochronne. Na razie pracują w systemie jednozmianowym, niewykluczone jednak, że wprowadzimy kolejną zmianę, aby zwiększyć produkcję. Obecnie dziennie możemy uszyć nawet do 2 tys. sztuk maseczek – tłumaczy Dawid Żebrak, dyrektor PPO RAKON.
Do tej pracy nie trzeba było nikogo namawiać. Funkcjonariusze Służby Więziennej rozmawiają ze skazanymi o bieżącej sytuacji, edukują, tłumaczą. Dlatego, kiedy pojawiła się możliwość działania i realnej pomocy, skazani ze zrozumieniem przystąpili do nauki nowych czynności. – Szycie maseczek nie jest trudne, właściwie po krótkim przeszkoleniu zajmuje mi to ok. 5 min, liczę, że z czasem nawet krócej – mówi pan Dariusz, skazany za kradzieże, który najbliższe kilka lat spędzi za murami zakładu karnego. – Cieszę się, że mogę pomóc, choć w taki sposób. Człowiek tu siedzi i zastanawia się, co może zrobić. Za murami mam wnuczkę. Ja to robię także dla niej, dla jej bezpieczeństwa. I czuję, że to ma sens, że choć odbywam długi wyrok, też mogę pomóc i się przydać – mówi z kolei pan Marian.
W zakładzie karnym w Raciborzu przebywa prawie 800 osadzonych, głównie recydywistów. To jeden z największych zakładów karnych na Śląsku. Odbywają tu karę skazani na krótkotrwałe, jak i najsurowsze kary pozbawienia wolności z karą dożywotniego pozbawienia wolności włącznie.
Ważny apel
Pogotowie Ratunkowe z Raciborza nie ukrywa jednak, że niestety nie wszystkie maseczki dostarczone przez mieszkańców mogą zostać wykorzystane przez medyków. – Dziękujemy za mobilizację i dobre chęci. Dotarło do nas mnóstwo dobrego serca. Chcemy jednak być uczciwi i szczerze przyznajemy, że niestety bawełniane maseczki, na których szycie zobowiązało się tak wiele osób, nie sprawdzą się w naszej pracy, jako ochrona dla medyka – napisali ratownicy na Facebooku. Zapowiedzieli jednak, że maseczki te nie zostaną zmarnowane. – W miarę możliwości postaramy się je wysterylizować i zapakować jednorazowo. Będziemy nimi wspierać naszych powiatowych seniorów. Na wizytach bądź ewentualnie przy tzw. okazji podarujemy takie maseczki mieszkańcom, by choć trochę poczuli, że też są wspierani i chronieni. Sama maseczka nie chroni przed wirusem, ale na pewno ogranicza możliwość dotykania ust czy nosa, a to właśnie w taki sposób najczęściej wirus atakuje nasz organizm – mówią, dziękując wszystkim zaangażowanym za pomoc.
Pogotowie Ratunkowe w Raciborzu radzi również, jak można pomóc. – Jeśli zapędy szwaczy i szwaczek nadal nie stygną, wówczas to, co faktycznie może nam się przydać to jednorazowa fizelinowa odzież, taka, którą ubieramy pod plastikowy ochronny kombinezon. Dzięki temu nie narażamy swojej odzieży ratowniczej na zanieczyszczenie – puentują ratownicy.
(mad)
609 761 990 oto telefon do koordynatora pomocy raciborskiej lecznicy. Pod tym numerem można się dowiedzieć czego aktualnie potrzebuje szpital.
Najnowsze komentarze