Posłanka Lenartowicz o fundowaniu ryzyka powodziowego
Liderka raciborskiej Platformy Obywatelskiej „została zaalarmowana” przez ekspertów od hydrotechniki, że przepięcie kanału Ulgi na budowie Zbiornika Racibórz już teraz (10 października), to ryzykowne przedsięwzięcie, które naraża na niebezpieczeństwo Racibórz. Swoimi obawami podzieliła się z dziennikarzami na konferencji prasowej 7 października.
Owo przepięcie kanału zaplanowano, jak mówi Gabriela Lenartowicz z PO „przy fanfarach, w obecności notabli”. Według posłanki wyłącznie dla propagandy.
Pani poseł podkreśliła, że to najważniejsza z prac na budowie Zbiornika i jednocześnie najbardziej ryzykowne przedsięwzięcie przy realizacji tej inwestycji. – Chcę upublicznić ten temat, bo presja ma sens. Trzeba zapytać inwestora – Wody Polskie czy dochował najwyższej staranności przy uwzględnieniu troski o nasze niebezpieczeństwo – stwierdziła Gabriela Lenartowicz. Podkreśliła, że robi to jako raciborzanka, która przeżyła powódź z 1997 roku i pracowała przy usuwaniu jej skutków.
Po nich potop
Posłanka uważa, że Zbiornik Racibórz „niestety wykorzystywany jest do manifestacji i demagogi politycznej”. Wskazuje na dożynkowe, uroczyste otwarcie wsi Nowe Nieboczowy jako „wielką fetę za pieniądze Wód Polskich z udziałem polityków”, która według niej była reklamą wyborczą. – Żenujące, śmieszne i żałosne. Tak odebrane zostało przez mieszkańców, przy ich dezaprobacie – mówiła dziennikarzom. Jej zdaniem świadczy to o braku szacunku dla ludzi. Więcej słów krytyki pani poseł ma dla autorów pomysłu, by celebrować przekierowanie wód Odry i puszczenie ich przez budowlę przelewowo-spustową. O ekipie, która to organizuje i ma uczestniczyć w wydarzeniu, posłanka mówi, że „po nich to choćby potop” ze wskazaniem, że skojarzenie z Wielką Wodą jest celowe.
Spokojny sen
Przepięcie kanału teraz grozi według posłanki niezabezpieczeniem budowy przez wiele najbliższych miesięcy, tymczasem nawalne deszcze mogą zniszczyć budowany zbiornik, a to potężne niebezpieczeństwo powodziowe dla Raciborza.
Moje pytanie brzmi: Czy prawdą jest, że szykując fetę oszukuje się i naraża się ludzi na niebezpieczeństwo? To się nie godzi! Za środki publiczne, które na to już poszły.
G. Lenartowicz precyzuje, że nie chodzi o „ryzyko samego 10 października”. – Jednego dnia to ryzyko jest minimalne. Ale ta sytuacja do wiosny będzie trwała, bo nic nie wskazuje, że zbiornik będzie gotowy w styczniu. Dopiero co złożono zamówienie na elementy sterowania zasuw zbiornika. One będą gotowe dopiero w przyszłym roku – informowała posłanka.
Jej zdaniem chodzi tylko o to, aby odbyła się konferencja VIP-ów na czaszy zbiornika, zrobiono ładne zdjęcia z ministrami. – A po wyborach martwcie się raciborzanie sami. Czy będziecie mogli spokojnie spać? – rzucała pytaniami na swojej konferencji.
Sto procent robót
Pani poseł towarzyszył na konferencji Adam Grotowski, hydrotechnik w przeszłości uczestniczący w budowie Zbiornika Racibórz. – Ponad 3 lata spędziłem tam na budowie. Zaczynałem w zespole inżyniera projektu, w CES niemieckiej firmie. Byłem zastępcą kierownika projektu, jedynym hydrotechnikiem w zespole – scharakteryzował się gość posłanki.
Grotowski opowiedział dziennikarzom o tym, jak dotąd Odra rozdzielała się na podstawową i miejską. Ta pozamiejska płynęła przez śluzę Rafako, a teraz przełożona zostanie do nowego ujęcia Odry miejskiej. W 1943 roku te cieki zostały rozdzielone przez Niemców, gdyż rzeka wyrządzała olbrzymie szkody płynąc cała przez miasto. Kanał Ulgi odbierał nadmiar wody. Co teraz zaplanowano przy budowie Zbiornika Racibórz? Aktualnie jest kanał doprowadzający wodę z rzeki i kanał odprowadzający ją do Ulgi. Na obu znajdują się tzw. korki. Gdy zostaną rozebrane, cała woda z rzeki „pójdzie” przez blok przelewowo-spustowy.
Ekspert mówił też o 6 przęsłach bloku, gdzie zamontowane są potężne zasuwy główne, o wadze 60 ton każda. Występuje jeszcze 12 zasuw po 8 ton – upustów dennych.
– Zasady hydrotechniki są takie: żeby wodę przepuścić trzeba wykonać 100% robót na bloku przelewowo-spustowym. Nie można niczego nie dorobić, później się nie da. Most po bloku jest zaprojektowany na 50 ton. Jak wtedy zdemontować zasuwę o wadze 60 ton? Jeszcze dźwig waży swoje, razem byłoby to ponad 100 ton. Most musiałby mieć nośność 150 ton. To byłby gigantyczny problem, nigdy się z tym nie spotkałem – podkreślał A. Grotowski.
Opóźnienie z wiosny
Z jego wiedzy wynika, że nastąpiło duże opóźnienie ze sporządzeniem projektu na sterowanie zasuwą do przepuszczania wody. Ta jest skonstruowana, aby przepuszczać wodę o przepływie do 1210 m sześc. sek. Takie wody są raz na 20 lat. Kiedy przepływ będzie wyższy – to trzeba zasuwy dławić i zbiornik będzie się napełniał, aż do pełna.
Grotowski opowiedział też o konieczności wykonania „szalenie trudnego odcinka pod wodą, który będzie trzeba „zasypać, zagęścić, uszczelnić palami”. – To potrwa miesiącami – prognozuje hydrotechnik. Tymczasem według niego, wszystkim przy budowie się spieszy: wykonawca ma wyznaczony termin, inwestor i inżynier projektu są pod naciskiem Banku Światowego i dochodzi jeszcze „heca wyborcza 10 października, nawet z premierem Morawieckim”.
Tzw. przełożenie rzeki miało dokonać się wczesną wiosną. – Jest jeszcze wiele robót o potężnym zakresie, których nie wykonano. Idzie zima. Już jest mowa o zmianie terminu na maj – stwierdził Adam Grotowski.
Trauma powodziowa
Posłanka Lenartowicz podkreśla, że nie chodzi jej o kampanijny wymiar jej wystąpienia w tej sprawie. – Gdyby tak było, zaczekałabym do 10 października. Dla mnie to jest lipa jak w Nieboczowach, ale ta jest okupiona ryzykiem. Ja ostrzegam prędzej, bo obawiam się o ryzyko przyspieszania etapów budowy żeby impreza się odbyła. Tu chodzi o wykorzystanie raciborzan, którzy wciąż mają traumę przed powodzią. Chciałabym żeby inwestor się zreflektował – podsumowała liderka PO na ziemi raciborskiej.
Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze