Jesteśmy zadłużeni i boiska nie budujemy
W Ocicach czekają na boisko wielofunkcyjne przy miejscowej szkole. Według przedstawiciela poprzednich władz miejskich, było ono przyobiecane dzielnicy przez magistrat w nadchodzącym roku budżetowym.
Ta sprawa wzbudziła ożywioną dyskusję na spotkaniu prezydenta z mieszkańcami Ocic. W piątek 11 października zapytał prezydenta Polowego o boisko były szef rady miasta Henryk Mainusz. Według niego już raz planowano je wstępnie do budżetu miasta (za kadencji Mirosława Lenka), ale się wycofano. Dziś chodzi o nakład rzędu 1,5 mln zł.
Odraczana cierpliwość
Obecny na spotkaniu dyrektor ZSP nr 2 Andrzej Skurk podkreślił, że szkoła czeka na boisko już 10 lat. Wsparł go Mainusz zaznaczając, że cierpliwość ociczan się odraczała, gdy inne szkoły „dostawały” takie boiska (SP15, SP4). Prezydent Polowy odparł, że można wpisać boisko do budżetu, ale trzeba na to wziąć kredyt. Tymczasem zadłużenie Miasta sięga już 43 mln zł. – To jakieś trzydzieści kilka procent dla całego budżetu. Są gminy, które zadłużone są dużo bardziej. Budują i inwestują – spierał się Mainusz. Polowy podał, że same odsetki od zadłużenia sięgają rocznie ponad milion złotych. – Oddajemy takie boisko co rok do banku – rzucił. W 2018 roku zadłużenie Miasta wzrosło o 7 mln zł, mimo że inwestycyjnie nic dużego, jak stwierdził prezydent, w Raciborzu się nie pojawiło.
Co jest zbytkiem?
– Czy ktoś w domu by tak robił ze swoim budżetem? Przychody bieżące Miasta równoważą się jego wydatkom bieżącym. Mamy np. 1000 zł pensji, a konieczne opłaty wynoszą nas już 970 zł. Trzeba coś zrobić: albo zarabiać więcej, albo ograniczyć wydatki – podał przykład prezydent. – Czyli nie będziemy mieli boiska bo musimy zaoszczędzić 40 mln zł? – obruszył się H. Mainusz. Usłyszał w ripoście, że Miasto będzie ponosić wydatki niezbędne, ograniczając zbytki. Gdy Mainusz wypalił: czy boisko jest zbytkiem, Polowy rzucił: Dzisiaj budowa boiska nie jest najrozsądniejszym działaniem.
Sport łączy Ocice
Jeden z obecnych na spotkaniu mieszkańców, aktywny w ocickim środowisku piłkarskim, próbował przekonać włodarza, że taki koszt okaże się inwestycją pod kątem zaangażowania społecznego. – Jest chęć do działania, ale kończy się jak ktoś komuś założy kaganiec. Sprawa sportu angażuje całe Ocice. Te stare i te nowe, mimo że podzielone. Bo jest wspólny cel. Do tej szkoły wszyscy chodzą. Nie mówmy ludziom, że liczy się tylko kasa, kasa i procenty – głosił młody mężczyzna. Polowy pozostał jednak przy swoim zdaniu, tłumacząc, że nie chce wziąć na swoje sumienie kolejnego kredytu dla Raciborza.
(ma.w)
Najnowsze komentarze