Bernard Pawlar – Internować!
Do tej pory wymieniając internowanych w stanie wojennym raciborzan pomijano Bernarda Pawlara. Postarajmy się uzupełnić to niedopatrzenie. Urodzony w Raciborzu w 1959 roku Pawlar był pracownikiem kopalni węgla kamiennego „Staszic” w Katowicach. Powodem nie wymieniania go jako osoby represjonowanej po 13 XII był fakt, że górnika internowano nie w Raciborzu, ale na terenie stolicy województwa katowickiego. Był on zameldowany na stałe w Bieńkowicach, jednak w związku z pracą czasowo mieszkał w Katowicach w Domu Górnika przy ul. Kolistej.
Niebezpieczny wichrzyciel
Raciborzanin został zatrzymany 15 grudnia 1981 roku w miejscu swojego tymczasowego pobytu w Katowicach. W decyzji o jego izolacji argumentowano, że zachodzi uzasadnione podejrzenie, co do jego aktywnego udziału w strajku w kopalni, w którym mógłby nie tylko wziąć udział, ale być wręcz jednym z jego organizatorów. A to właśnie na Śląsku doszło do fali strajków protestacyjnych po wprowadzeniu stanu wojennego. Strajk był wówczas najskuteczniejsza forma protestu przeciwko represjom wobec Solidarności i w obronie aresztowanych kolegów. Nie długo po północy, 13 XII, w kopalni „Staszic” schroniło się kilku członków Komisji Zakładowej, był wśród nich przewodniczący Solidarności Kazimierz Krawczyk. W trakcie wiecu w cechowni powołany został Komitet Strajkowy w skład którego weszli członkowie Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” i około 800 pracowników.
Strajki trwają
W dniach 14–15 grudnia protesty w regionie osiągnęły punkt kulminacyjny, strajkowało kilkadziesiąt zakładów
pracy – kopalnie, huty, przedsiębiorstwa transportowe, fabryki, jednak w wielu miejscach, pomimo starań, protestów przeciwko stanowi wojennemu nie udało się zorganizować. We wtorek 15 grudnia nastąpiła pacyfikacja KWK „Staszic” i 9 kopalń na terenie Rybnickiego Okręgu Węglowego. Starcia z milicją w Katowicach przeniosły się także na teren przyległy do kopalni, zaatakowano hotele robotnicze, w których mieszkali górnicy. Tam też pochwycono Bernarda Pawlara. Młodego górnika uznano za niebezpiecznego i dlatego też 16 grudnia 1981 roku w komendzie wojewódzkiej MO w Katowicach zapadła decyzja o izolacji i osadzeniu go w ośrodku odosobnienia.
Za kratkami
Po przewiezieniu 18 grudnia 1982 roku do Strzelec Opolskich więzień został poddany rewizji osobistej o godz. 4:30. przez por. Andrzeja Michulewicza przy udziale st. szer. Mariana Dusika. Osadzonemu odebrano łańcuszek z krzyżykiem i 4 zł., pobrano odciski palców, wykonano szereg zdjęć, które wraz ze szczegółowym opisem trafiły do założonej mu teczki. Jak wszyscy internowani pracownik KWK „Staszic” był wielokrotnie przesłuchiwany. Od początku twierdził, że nie brał udziału w protestach, nie był nawet członkiem NSZZ „Solidarność”, nie należał także do związków organizowanych przez komunistów. Pracę „na Staszicu” podjął w styczniu 1980 roku na oddziale PRP–6 jako pracownik fizyczny – ładowacz. Na kilka dni przed stanem wojennym, od 10 grudniu 1981 roku był chory i przebywał na zwolnieniu w Bieńkowicach, do pracy miał wrócić 15 grudnia. Do hotelu robotniczego przyjechał jednak 13 grudnia około godz. 10:00 na wieść o wprowadzeniu stanu wojennego. Mieszkał w pokoju wraz z kolegami Januszem Korkowskim i Jarosławem Kowalskim.
Starcia z milicją
Przed godziną 20:00 dnia 14 grudnia zszedł na kolację, w jej trakcie przyjechała delegacja górników z kopalni „Wujek”, dwóch, trzech młodych ludzi, którzy opowiadali co się u nich dzieje, że są bici i obrzucani granatami. Na stołówce powstał spontaniczny wiec, część obecnych stała na stołach. Przekonywano żeby wszyscy udali się pod szyb kopalni. W stołówce Pawlar spotkał swojego kolegę Marka Janusiewicza, który zaprosił go do siebie na wódkę, a po kolacji razem grali w szachy i pili alkohol. Rozmowa toczyła się wokół wydarzeń w kraju i dziewczyn. Do siebie wrócił ok. 21:00. Rano, koło godziny 10:00 obudził go hałas. Opisywał przesłuchującemu sierżantowi Bernardowi Kaźmierczakowi, jak widział z okna młodych ludzi, mieszkańców hotelu, ale i innych rzucających, jak to kreślił, palącymi się granatami łzawiącymi z powrotem w kierunku milicjantów. Walki były zacięte, ale górnicy byli bezradni wobec brutalności i przewagi organizacyjnej ZOMO. Między 10:30 a 11:00 został zatrzymany przez milicjantów wraz z innymi mieszkańcami hotelu. Pawlar zeznał, że nie brał udział w protestach. Podkreślał, że nie należał do żadnych związków zawodowych. Interesowała go tylko dobra płaca, szczególnie, że w kwietniu zamierzał zawrzeć związek małżeński z mieszkającą w RFN Edytą Kurpisz. Do NSZZ „Solidarności” nie zapisał się, bo związek walczył o wolne od pracy soboty, a jemu się to nie podobało, bo zależało mu na zarobkach.
Wyjaśnić nieporozumienie
Internowany w Strzelcach złożył także oświadczenie, a raczej dodatkowe wyjaśnienia, których zapewne domagała się SB. Napisał w nim, że zamierza ożenić się z obywatelką Niemiec Edytą Kurpisz z Kolonii, którą poznał w 1979 roku w Bieńkowicach podczas tradycyjnej, organizowanej co roku uroczystej procesji wielkanocnej połączonej z wyścigami konnymi. Do PRL Niemka przyjechała ze swoim wujkiem Helmutem Semannem i kuzynem. Dziewczyna uczyła się w wyższej szkole technicznej w Niemczech, ale znała bardzo dobrze język polski, choć nie miała krewnych w Polsce. Młodzi utrzymywali od tego czasu kontakt korespondencyjny i telefoniczny. Pozbawiony wolności Pawlar skierował na ręce komendanta Milicji Obywatelskiej w Katowicach prośbę adresowaną do ministra spraw wewnętrznych o anulowanie decyzji o internowaniu. Dwukrotnie złożył oświadczenie o lojalności. Raz był to odręcznie napisany tekst o zaniechaniu wszelkiej szkodliwej dla PRL działalności oraz przestrzeganiu prawa, z kolei drugi raz był to typowy druk „lojalki” tej samej treści. O zwolnienie górnika wnioskowali także funkcjonariusze z OI w Strzelcach Opolskich, sierżant B. Kazimierczak wydał pozytywną opinie o zachowaniu osadzonego i nie wnosił w stosunku do niego żadnych zastrzeżeń. Raciborzanin nie pojawiał się także w materiałach wydziału V SB, który to zajmował się m. in. kontrolą zakładów pracy w PRL i zwalczaniem przeciwników politycznych.
Zwolnienie
Zespół podejmujący decyzję o zwolnieniu z internowania zebrał się w KWMO w Katowicach 23 stycznia 1982 roku w składzie: ppłk. B. Piacko, kpt. St. Kostyra i kpt. R. Surniak i po zapoznaniu się z zażaleniem Bernarda Pawlara i stwierdzeniu, że nie brał on udziału w strajku, jak i innych formach protestów uznał, że ustały powody internowania górnika. Tym sposobem po ponad miesięcznym internowaniu mężczyzna odzyskał wolność. Historia raciborzanina pokazuje w jaki sposób jednostka może przypadkowo trafić w wir zdarzeń, wbrew swej woli i planom. Pokazuje też, że represje stanu wojennego były skierowane także przeciwko przypadkowym osobom, a władzy zależało na zastraszeniu robotników zwłaszcza dużych ośrodków. Raciborzanin nie długo cieszył się swobodą, wkrótce otrzymał wezwanie do odbycia dwuletniej, obowiązkowej służby wojskowej…
Bone Bondczewski
Najnowsze komentarze