środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Racibórz semper fidelis

17.09.2019 00:00 red

Na samym środku rynku miasta wznosi się kolumna Matki Boskiej, zaś obok dwa kościoły – Racibórz pokazuje wszystkim swoje chrześcijańskie oblicze. Można rzec, że to utrwalone w kamieniu wyznanie wiary naszych przodków i nas, obecnych mieszkańców.

Tysiąclecie chrześcijaństwa

Nie ma określonej daty chrztu Raciborza, chrześcijaństwo weszło tu stopniowo i zapuściło korzenie na stałe. Możliwie, że aż tu, poprzez Bramę Morawską, sięgały wpływy misyjnej pracy apostołów Słowian św. Cyryla i Metodego. Jeżeli w 1060 r. była już kaplica św. Mikołaja na Starej Wsi, a farny kościół może się powołać na datę 1205 r. swej budowy – tj. wcześniej niż miasto uzyskało prawa miejskie – to można uważać, że chrześcijaństwo w naszym mieście ma już tysiącletnią tradycję.

Owocna współpraca

Można śmiało twierdzić, że w Raciborzu od początku istniała dobra współpraca między władzą cywilną a Kościołem. Cel był wspólny: dobro mieszkańców. Jak ciało i dusza przenikają się nawzajem w człowieku, tworząc jeden organizm, tak społeczeństwo, sterowane władzą świecką, przenikała duchowość chrześcijańska i razem tworzyli zdrowy organizm miejski. Ta symbioza między władzą świecką i duchową istniała w naszym mieście przez wieki. Okresy trudne dla Kościoła były wtedy, gdy rządców narzucano nam z zewnątrz, kiedy przyszli władcy posłani przez reżimy totalitarne, roszczące sobie prawo nie tylko do sterowania porządkiem cywilnym, ale także duszami ludzkimi, chcąc narzucić im obcy chrześcijaństwu światopogląd. Chodzi tu głównie o XX wiek, o okres panowania faszyzmu i komunizmu.

Zgodne współistnienie

Na początku naszym miastem rządzili książęta, później burmistrzowie, ostatnio sekretarze partyjni, a obecnie prezydenci – zaś obok byli, niezależni od rządców, duchowni, którzy wciąż głosili tę samą Ewangelię. Zmieniał się język: polski albo niemiecki, a duszpasterze starali się przemawiać „językiem serca”, by dotrzeć do serc wiernych słowem Bożym.

Wspaniałomyślni dobrodzieje Kościoła

– Dwa kościoły tak blisko siebie! – dziwią się turyści zwiedzający nasze miasto.

Racibórz przez długi czas był ograniczony powierzchniowo przez swe mury i w ich obrębie była tylko jedna parafia. Owszem, obok, w okolicznych wsiach, były również świątynie i parafie; niektóre zostały później wchłonięte, ale przez wieki sanktuarium Wniebowzięcia NMP było jedynym kościołem parafialnym, dlatego nazywany jest kościołem farnym. Tuż obok stał kościół św. Jakuba, a nieco dalej Ducha Świętego, ale to były świątynie zakonne.

Budowę kościołów w dużej mierze zawdzięczamy pobożnym książętom. To była pewna forma ich modlitwy: czasem chcieli tym uwielbić Boga, niekiedy odpokutować za swe grzechy, albo po prostu chcieli pozostawić po sobie pomnik.

Za fundatora farnej świątyni uchodzi Mieszko Laskonogi, założyciel księstwa, choć już przedtem był tu kościół drewniany.

Wielkim dobrodziejem dla Kościoła był książę Mieszko Otyły, który sprowadził do Raciborza zakon dominikanów i osadził przy istniejącym już kościółku drewnianym. W 1240 r. zapisał im w testamencie 200 grzywien srebra na budowę kościoła i klasztoru z obowiązkiem pochowania go w tymże kościele. Kościół dominikański, czyli św. Jakuba, został poświęcony w 1258 r. Przy okazji poświęcenia kościoła, książę Władysław, brat Mieszka, okazał także swą hojność i obdarował dominikanów licznymi przywilejami. W testamencie zaś zapisał im dalsze tereny pod budowę klasztoru. Przez 550 następnych lat dominikanie prowadzili błogosławioną działalność w Raciborzu. Wydali kilka wybitnych postaci, które rozsławiły nasze miasto. Edyktem sekularyzacyjnym zostali w 1810 r. przez rząd pruski skasowani. Klasztor po jakimś czasie został wyburzony, ale kościół św. Jakuba, na szczęście, uniknął tego losu.

Pobożnym i wspaniałomyślnym dla Kościoła był książę Przemysław, ojciec świątobliwej Eufemii. W 1299 r., kiedy obradowała kapituła dominikanów w Raciborzu, zjawił się i oznajmił, że zamierza sprowadzić do miasta siostry dominikanki i przekazuje na ten cel pokaźny plac w obrębie miasta. Spektakularnie zdjął nakrycie głowy i dał je prowincjałowi zakonu jako symboliczny zastaw darowizny. Sam dokument został sporządzony dopiero w 1306 r., tuż przed jego śmiercią. Budowę klasztoru dominikanek i kościoła Świętego Ducha ukończono dopiero w 1334 r. Książę Przemysław już wtedy nie żył, ale Eufemia, jego córka, była przeoryszą dominikanek (+ 1356 r.). I ten klasztor uległ kasacji w 1810 r. Budynek klasztoru stał się Królewskim Gimnazjum Ewangelickim, które, o ironio, wykształciło wielu katolickich duchownych i polskich działaczy. Kościół klasztorny Świętego Ducha przekazano Ewangelikom, a gdy otrzymali nowy zbór, zamieniono go na muzeum, którym jest dotychczas.

Z fundacji księcia Przemka powstał pierwszy szpital w Raciborzu. Sprowadził zakon bożogrobców z Miechowa i przydzielił im na prawej stronie Odry, poza murami miasta (tam gdzie dziś stacja benzynowa Statoil) teren pod budowę kościoła i szpitala, aby „wszyscy cierpiący nędzę, którzy sami pomóc sobie nie potrafią, cieszyli się dziełem miłości”. W ten sposób powstał kościół św. Piotra i Pawła a obok szpitalik, w którym było miejsce dla 10 chorych. Również ta placówka została zlikwidowana podczas sekularyzacji w 1810 r.

Dumą Raciborza była kolegiata. Została założona po wygaśnięciu sporu między księciem Wrocławia Henrykiem Probusem i biskupem wrocławskim Tomaszem II, któremu książę Przemysław udzielił azylu na zamku raciborskim. Do spektakularnego pojednania między biskupem a księciem Henrykiem doszło przy kościele św. Mikołaja w 1287 r. Wdzięczny za gościnę i szczęśliwe zakończenia zatargu biskup powołał kolegiatę, czyli zespół duchownych zobowiązanych do modlitwy i nauczania. Kolegiata została w 1614 r. przeniesiona z zamku do kościoła farnego. Uległa kasacji razem z zakonami w 1810 r.

Zakony i klasztory

Oprócz wspomnianych dominikanów i dominikanek, błogosławioną działalność prowadziły w Raciborzu też inne zakony i zgromadzenia, które zapuściły w Raciborzu korzenie w późniejszym czasie. Na tzw. Bronkach przy Starej Wsi był kiedyś (od 1686 r.) klasztor ojców franciszkanów. Oni także ulegli kasacji w 1810 r. a kościół rozebrano. Pamiątką po nich jest figura św. Jana Nepomucena przy ul. Ks. Londzina oraz zabudowania klasztorne za murem i duży krzyż w kościele św. Mikołaja na ołtarzu pod chórem. Ojcowie franciszkanie pojawili się ponownie w XX w. osiedlając się na Płoni w 1920 r. Prowadzą tam duszpasterstwo parafialne oraz głoszą rekolekcje w okolicy.

Wielki dobrodziejstwem dla miasta był i nadal jest Zakład św. Notburgi. Powstał z inicjatywy ks. Hermanna Schaffera w 1892 r. i sprowadził tu siostry Maryi Niepokalanej, te same, które w Branicach pracują w szpitalu psychiatrycznym. Zakład rozbudowano w 1894 i 1902 r. Siostry prowadziły szkolenie dziewcząt, przygotowując je do pracy domowej, zajmowały się przedszkolakami, a obecnie sprawują opiekę nad ludźmi niedołężnymi i starymi.

W 1863 r. przybyły do Raciborza siostry Urszulanki, sprowadzone przez proboszcza Heidego, a po jego śmierci wspierane przez ks. Schaffera. Prowadziły szkołę dla dziewcząt na wysokim poziomie. Liczba uczennic dochodziła do 800. Po wojnie w1945 r. wyemigrowały do Niemiec.

Każdemu raciborzaninowi znany jest klasztor Annuntiata, Dom Misyjnych Sióstr Służebnic Ducha Świętego. Zasadniczym ich zadaniem jest praca na misjach, ale także na miejscu są czynne jako katechetki, pielęgniarki, prowadzą świetlicę, żywią ubogich, organizują rekolekcje. Do Raciborza sprowadził je w roku 1921 r. ks. Carl Ulitzka, proboszcz na Starej Wsi.

W granicach dzisiejszego Raciborza są jeszcze siostry Elżbietanki obok kościoła św. Mikołaja oraz siostry Maryi Niepokalanej w Brzeziu, gdzie żyła i umarła kandydatka na ołtarze s. Dulcissima (1910–1936).

„Racibórz semper fidelis”

Trzeba wyrazić uznanie duchowieństwu Raciborza, że wszyscy proboszczowie, z wyjątkiem księdza Carla Ulitzki skazanego na wygnanie najpierw przez niemieckie władze faszystowskie a potem komunistyczne polskie, oraz ks. Schulza z parafii Wniebowzięcia NMP zmuszonego do opuszczenia Polski, pozostali w swych parafiach po II wojnie światowej, służąc ludowi w nowej rzeczywistości. Nikt też później nie poszedł na współpracę z komunistami, tak, że w Raciborzu nie było żenującej lustracji.

W 1963 r. kard. wrocławski Bolesław Kominek na srebrnym jubileuszu kapłańskim ks. Haidy przywitał zebranych kapłanów raciborskich gestem uniesionej ręki i słowami: „Ratibor semper fidelis – Racibórz zawsze wierny”. Nawiązał do faktu, że duchowni Raciborza nigdy nie uznali jego usunięcia jako administratora Śląska Opolskiego w 1951 r.


Sławne postacie Kościoła raciborskiego

Z wybitnych przedstawicieli Kościoła raciborskiego trzeba wpierw przedstawić, sięgając do dawnej historii, dwóch dominikanów: o. Wincentego z Kielczy (ok.1200–1261), autora hymnu Gaude Mater Polonia i historycznej relacji z bitwy pod Legnicą, w której spisane jest pierwsze polskie zdanie: „Gorze szą nam stało”. W pamięci historii miasta zapisał się też o. Peregryn (ok 1260–1333), wybitny kaznodzieja i autor zbioru kazań.

Spośród dominikanek ogólnie znaną postacią jest wspomniana już wyżej świątobliwa księżna Ofka, córka księcia Przemysława. Urodzona ok. 1299 r. złożyła śluby zakonne w 1313 r. Była dwukrotnie przeoryszą w klasztorze dominikanek. Zmarła w opinii świętości 17 stycznia 1359 r. Jej proces beatyfikacyjny jest w toku.

Wspomnieć trzeba także kapłana – męczennika ks. Antoniego Korczoka. Pochodził ze Starej Wsi, był proboszczem w Gliwicach–Sośnicy. Za swą gorliwość apostolską i propolskie nastawienie został osadzony w obozie w Dachau i tam zginął w lutym 1941 r.

Są pewne nieśmiałe próby wyniesienia na ołtarze ks. Bernarda Gadego (1911–1995), proboszcza z Ocic w latach 1937–1990. Przez wiele lat był równolegle ojcem duchownym w seminarium w Nysie. Człowiek głębokiej pobożności i skromności. Przez władze faszystowskie czasowo więziony, a przez władze komunistyczne wygnany z parafii. Budował wszystkich swoją pokorą i pogodą ducha. W ostatnich latach swojego życia stracił wzrok i zrezygnował z urzędu proboszcza. Do końca pomagał tam, gdzie jeszcze mógł.

Opinia świętości przylgnęła też do ks. Stefana Pieczki, proboszcza farnego kościoła w latach 1974–1991. Człowiek charyzmatyczny, do którego lgnęli ludzie. Świetny organizator i gospodarz w parafii. Nawet wśród więźniów zdobył niezwykłe zaufanie. Wspomagał internowanych w czasie stanu wojennego. Najbardziej jednak przemawiał cierpliwym znoszeniem choroby, która nieubłaganie prowadziła do przedwczesnej śmierci w wieku 59 lat. Co roku wręcza się Medal im. ks. Pieczki, wyróżniając nim osoby związane z Raciborzem, a znane z prawości.

Spośród proboszczów farnego kościoła XIX w. wyróżnić należy ks. Hermanna Schaffera (1831–1914). Osobowość wszechstronna w swej działalności. Wpierw był wychowawcą młodych książąt von Ratibor na zamku w Rudach. Przez księcia polecony biskupowi został proboszczem farnego kościoła i był nim przez 42 lata (1867–1909). Był historykiem, autorem książek do nabożeństwa, założycielem czasopisma. Jako trwały pomnik po nim pozostał Zakład „Notburga”. On zainicjował grzebanie zmarłych na cmentarzu Jeruzalem. Odznaczony został doktoratem honoris causa Uniwersytetu Wrocławskiego, tytułem prałata oraz orderem od rządu pruskiego. Jako ostatni został pochowany w krypcie pod prezbiterium kościoła farnego.

Wielką postacią był niewątpliwie proboszcz starowiejski ks. Carl Ulitzka (1873–1953). Może znany jest głównie jako polityk – angażował się w plebiscycie na Śląsku, a w latach 1920–1933 był posłem Reichstagu, ale na pierwszym miejscu był jednak duszpasterzem, kochany przez swoich parafian starowiejskich zarówno polsko – jak i niemieckojęzycznych. Człowiek o ogromnym autorytecie, zwany „niekoronowanym królem Górnego Śląska”, Wygnany przez władze faszystowskie, zamieszkał w Berlinie, następnie pół roku był więźniem w Dachau. Po wojnie, nieakceptowany przez władze polskie, powtórnie musiał opuścić parafię. Umarł w 1952 r. w Berlinie. Za jego czasów wybudowano kościół w Ocicach, usamodzielniły się parafie w Studziennej i Matki Bożej. On też sprowadził siostry misyjne do Annuntiaty.

W Niemczech po II wojnie światowej szeroko znany był o. Johannes Leppich (1915–1992). Jego kazania, głoszone na ulicach i placach, przyciągały tłumy ludzi, a jego mocne słowa poruszały sumienia ludzkie. Nie robił tajemnicy z tego, że był synem strażnika więziennego ze śląskiego Raciborza.

  • Numer: 38 (1421)
  • Data wydania: 17.09.19
Czytaj e-gazetę