Nirvana w Raciborzu
Jak ognia unikam filmików z oficjalnych ceremonii z udziałem polityków, ale robię wyjątek dla tzw. uroczystych otwarć, bo często śmiechu jest co niemiara. A to jeden drugiemu, oczywiście przez gapiostwo, łopatą przyłoży, a to ktoś wpadnie do wykopu, zgubi but w błocie, albo przytnie sobie nożyczkami krawat. A w ostateczności imprezę staranuje jakiś nieświadomy operator spychacza, któremu brygadzista nie powiedział, że właśnie zaszła potrzeba uroczystego otwarcia, w związku z czym ma dwie godziny wolnego.
Podczas oficjalnego otwarcia nie mniej oficjalnej stacji monitorowania jakości powietrza w Raciborzu aż tak wesoło wprawdzie nie było, ale i tak polecam (nieoficjalny) filmik z imprezki dostępny na nowiny.pl. Moim zdaniem najlepsze „momenty” to:
– wszyscy chwalą zasługi prezydenta Dariusza Polowego, który dzięki „dobrej upartości” załatwił stację, po czym jak przyszło do przecinania wstęgi to ruszyła taka nawałnica oficjeli, że aż zabrakło nożyczek i trzeba było przecinać na dwie zmiany („tniemy do połowy i zostawiamy następnym”),
– wypowiedź europosła Bolesława Piechy, który nagle cudownie objawił się w Raciborzu na parę dni przed wyborami i nadzwyczaj skromnie oświadczył, że nie byłoby stacji bez funduszy europejskich, ale i nie bez znaczenia jest: „no, moja bytność w tym europarlamencie”,
– porównanie (przez Głównego Inspektora Ochrony Środowiska) raciborskiego powietrza do nirvany; zachodzę w głowę czy pan inspektor zna też drugie znaczenie tego terminu, czyli „osiągnięcie zapomnienia, stanu niebytu” (wg słownika PWN); jak przeczytają państwo w tym numerze Nowin Raciborskich, pod względem liczby ludności miasto w stronę nirvany już dawno zmierza,
– prośba kilkunastoletniej dziewczynki o autograf wiceprezydenta Michała Fity; typuję, że ponieważ nikt pana wiceprezydenta podczas imprezy nie przedstawił, to łowczyni autografów wzięła go za Khala Drogo z „Gry o Tron” (gra go Jason Momoa), więc suma summarum może uznać imprezę za udaną.
Na koniec chciałem skierować szczere słowa pocieszenia pod adresem wiceprezydenta Dominika Koniecznego, który do końca imprezy pozostał bezimienny, na nożyczki się nie załapał, a fanki od autografów też zbyły go obojętnością. Panie prezydencie, do jesiennych wyborów jeszcze tylko kilka miesięcy, a po nich naloty polityków na Racibórz ustaną. Nirvany od razu nie obiecuję, ale konkurencja do nożyczek na pewno się zmniejszy.
bozydar.nosacz@outlook.com
Najnowsze komentarze