Arek silny wiarą i dobrocią ludzi
Choroba wywróciła do góry nogami życie Arkadiusza Górszczyka i jego rodziny. Pochodzący z Gródczanek raciborzanin w ciągu kilku miesięcy stracił swoją siłę i sprawność. Ale nie stracił wiary w siebie, ludzi i dobrego Boga. Zadziwia lekarzy nieustępliwością i optymizmem. Lubi mówić, że dobro, które uczynił w życiu teraz do niego wraca. Pomaga mu rodzina, pomagają znajomi, pomagają obcy ludzie, którym los chorego nie jest obojętny.
– Jesteś dla nas inspiracją – napisali w laurce dla Arkadiusza Górszczyka uczniowie szkoły w Jemielnicy, w której pracuje koleżanka jego żony Kingi. Młodzi ludzie przejęli się losem raciborzanina zmagającego się ze stwardnieniem zanikowym bocznym – rzadką, ale poważną chorobą, która zabija w ciągu kilku lat. U pana Arka zdiagnozowano ją 14 lutego 2017 roku. Wówczas lekarze powiedzieli mu, że zostało mu od trzech do dziesięciu lat życia. Arkadiusz Górszczyk przyjął do wiadomości informację o chorobie, ale nie pogodził się z wyrokiem, który ona oznacza. Rozpoczął walkę, którą prowadzi do dzisiaj. Dla siebie, dla żony Kingi, dla jedenastoletniego Oskara, dla niespełna rocznego Maksia.
Ryzyko i szampan
Za pośrednictwem Fundacji Avalon zbiera pieniądze na leczenie, nieustanną rehabilitację oraz kolejne przeszczepy komórek macierzystych. Wykonane latem tego roku pierwsze przeszczepy komórek, połączone z eksperymentalną kuracją lekiem o nazwie Ammonaps, przyniosły już pierwsze rezultaty. Obecnie wydaje się, że udało się zatrzymać postęp choroby. Nieznacznie poprawił się również stan pana Arka, który dziś potrafi się już samodzielnie ubrać czy podrapać po głowie. To przykłady prozaicznych czynności, do których jeszcze kilka miesięcy temu nie był już zdolny.
Jak udało się to osiągnąć? Pomógł udział w projekcie badawczym realizowanym w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. To właśnie tam choremu przeszczepiono komórki macierzyste wyselekcjonowane z jego własnego szpiku kostnego. – Jak się tam dostałem, to powiedziałem, że jestem ryzykant i będę pił szampana – wspomina pan Arek.
Kto może, pomaga
Swoje zrobiły też ciągłe zabiegi rehabilitacyjne. Tylko część z nich realizowana jest w ramach świadczeń finansowanych przez NFZ, pozostałe finansowane są z datków, które udaje się zebrać choremu. Skromną rolę w tym dziele odegrał również artykuł „Dlaczego nie płaczesz, Arku?” z czerwca tego roku opublikowany w „Nowinach Raciborskich” oraz portalu Nowiny.pl. W internecie przeczytało go prawie dziesięć tysięcy osób, kolejne tysiące zapoznały się z wersją gazetową tekstu. Wówczas do pana Arka zgłosiło się wiele osób, które postanowiły pomóc choremu. Jedna z mieszkanek Ocic podarowała mu zestaw do ćwiczeń. Udało się zebrać kilka tysięcy złotych na leczenie i rehabilitację.
Machina pomocy ruszyła i wciąż działa całkiem sprawnie. Arkadiuszowi Górszczykowi pomagają przyjaciele, którzy realizują prace przy jego domu. Swoje dokłada młodzież z Pietrowic Wielkich, która zbiera dla niego nakrętki. Dariusz Kuc z Borucina, właściciel firmy Piękny Trawnik, sfinansował choremu miesięczną kurację lekiem Ammonaps. Jan Wenglarz, znajomy pana Arka, przywiózł ze Szwecji zakupione dzięki datkom lekarstwo. 16 listopada Achim Wieczorek i Małgorzata Wycisk-Chmielewska z drużyną UKS Startu Pietrowice Wielkie zorganizowali dla chorego mecz charytatywny, w trakcie którego udało się zebrać około 2900 zł.
Świąteczny kiermasz
Kolejną okazją do zbiórki pieniędzy był zorganizowany w pierwszą niedzielę adwentu kiermasz świąteczny w Pietrowicach Wielkich. W rodzinie Górszczyków przygotowania do tego wydarzenia rozpoczęły się jeszcze w sierpniu. Podczas gdy wielu z nas myślało głównie o urlopach, słońcu i rekreacji, pani Kinga, żona Arkadiusza Górszczyka, zaczęła gromadzić korę, szyszki i inne materiały, które miały posłużyć jej do wykonania świątecznych stroików.
Początkowo Kinga Górszczyk zamierzała wykonać i sprzedać kilka świątecznych ozdób, jednakże zainteresowanie było na tyle duże, że koleżanka Ania zaproponowała jej organizację charytatywnego kiermaszu w Jemielnicy, gdzie uczy. Wkrótce okazało się, że świątecznych artykułów wystarczy na dwa kiermasze – w Jemielnicy oraz Pietrowicach Wielkich. Przyczynili się do tego mieszkańcy Borucina, Pietrowic, Samborowic i Studziennej, którzy podarowali panu Arkowi stroiki oraz słodkości z przeznaczeniem na sprzedaż.
***
Przy każdej naszej rozmowie Arek Górszczyk wymienia dziesiątki osób, które mu pomagają. Jest wdzięczny za wielkie dobro, które spotyka go w nieszczęściu choroby. – Przede wszystkim dziękuję mojej kochanej żonie, że jest taka cierpliwa i całej rodzinie, która umacnia mnie i daje siłę do dalszej walki z chorobą – powiedział podczas naszego ostatniego spotkania.
Żegna mnie w drzwiach z uśmiechem, którego mogłoby mu pozazdrościć wiele zdrowych osób. To najpiękniejszy uśmiech na świecie, bo zbudowany z dobrych uczynków Arka, Kingi, Oskara, Maksia i tych wszystkich dobrych ludzi, którzy mu pomagają.
Wojtek Żołneczko
Jak można pomóc?
Pochodzący z Gródczanek w gminie Pietrowice Wielkie, obecnie mieszkający w Raciborzu, Arkadiusz Górszczyk zmaga się ze stwardnieniem zanikowym bocznym. To bardzo rzadka choroba, która zabija w ciągu kilku lat. Arek liczy na to, że jego walka z chorobą będzie trwała dłużej. Nadzieję daje mu wsparcie dobrych ludzi, a także medycyna. Póki co, dzięki przeszczepowi komórek macierzystych udało się zatrzymać postęp choroby. Obecnie A. Górszczyk przyjmuje też lek o nazwie Ammonaps. Kuracja jest droga, miesięczny koszt wynosi około 1100 euro. Pan Arek wszelkimi możliwymi sposobami zbiera pieniądze na zakup leku oraz kolejne przeszczepy komórek macierzystych. Jego walkę z chorobą można wspomóc wpłacając pieniądze na konto Fundacji Avalon:
numer konta Fundacji Avalon: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001
tytuł płatności: Górszczyk, 9702
Pomóc można wysyłając również SMS na numer 75 165 o treści: POMOC 9702.
Najnowsze komentarze