Kampania wyborcza czyli samozachwyt, banały i „pomyły”
Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza
Co wybory jest to tak samo. Niby od czterech lat wiadomo, że będą, ale zawsze, nawet na kilka tygodni przed, jest ta sama prowizorka, czyli łapanka kandydatów, chaos informacyjny, niezdecydowanie, wymyślanie na szybko haseł i koncepcji (a częściej antykoncepcji) kampanii wyborczej. Poniżej kilka przykładów z raciborskich ulic.
Jako wyborca chciałbym od kandydata Myśliwego usłyszeć, co ma mi do zaoferowania, a nie zastanawiać się, dlaczego mam w ciemno mówić mu „tak”. No, może gdyby chłop był Ryanem Goslingiem, a ja kobietą to wtedy...Ale nie jest, więc na bilbordzie kojarzy mi się raczej z właścicielem biura matrymonialnego zachęcającym do skorzystania z jego usług. Kto wie, może to jest jakiś pomysł na powyborczą ścieżkę kariery w razie przegranej.
Z refleksem zareagował na apel Myśliwego kandydat Polowy, próbując przekierować go na siebie. Za to ma plusa, bo refleks i wchodzenie w takie interakcje to u nas rzadkość. Tylko dlaczego na jego bilbordzie „Jesteśmy na tak” mówią jacyś Amerykanie czy inni Szwedzi? Zdjęcia wszystkich twarzy, poza samym Polowym, ewidentnie pochodzą z tzw. banku zdjęć z całego świata, gdzie płaci się za ich wykorzystanie mniej niż jednego dolara. To już w Raciborzu nie było żadnego chętnego by użyczyć swojej facjaty do walki z betonem? Kruszenie betonu przy pomocy amerykańskiego młota jeszcze bym zrozumiał, ale używanie do tego celu amerykańskiej siły roboczej? Przecież ci Jankesi nawet z wysłaniem do nas kilku żołnierzy się ociągają...
„Głosujmy na TAK”, czyli na co konkretnie, panie Robercie? Pewnie chodzi panu o to, że pana komitet wyborczy tak się właśnie nazywa, tylko...kto o tym wie? (przynajmniej na tym etapie kampanii). A nawet gdyby wyborcy jakimś cudem już się to wryło w pamięć, to dalej przecież nie wie, co mu przyjdzie z głosowania na pana. Ja rozumiem to pana umiłowanie do pozytywnych komunikatów, ale wyborcom to jakieś konkrety by się jednak przydały. No i jeszcze to akcentowanie pustych rąk, które bardziej przystoi kaznodziei proszącemu o jałmużnę niż kandydatowi chcącemu przekonać wyborców, że trzyma w tych rękach coś dla nich atrakcyjnego. No chyba, że kandydat błaga o litość – wtedy cofam wszystko co napisałem. Wołanie o litość jest przekonujące!
„Będziemy poważnie traktować małych i dużych przedsiębiorców”. No patrzcie przedsiębiorcy, jaki Łaskawy Pan! Będzie was traktował poważnie! A przecież mógłby was pogonić na cztery wiatry, albo smagać batem jak car z wysokości swojego majestatu ku uciesze gawiedzi. Inna rzecz, że słowo „poważnie”, tylko na pierwszy rzut oka brzmi konkretnie, a już na drugi znaczy wszystko i nic. Proponuję poduczyć się od sąsiada Lidla: na trzy słowa – trzy konkrety!
„Stawiam na Racibórz” – zapewnia urzędujący prezydent Mirosław Lenk. Hasło dosłownie zapiera dech w piersiach swoją głębią i kreatywnością. A na co ma stawiać prezydent Raciborza (w dodatku rządzący nim od 12 lat), na Honolulu? Ale to i tak wszystko pikuś, w porównaniu z umieszczeniem bilbordu na obskurnej, zaniedbanej elewacji kamienicy, zresztą należącej w części do miasta. Może prezydent ma w sztabie jakiegoś „kreta” konkurencji, który podpowiada mu takie ruchy? Oczyma wyobraźni już widzę kolejny filmik kandydata Polowego, na którym ten, stojąc na tle sypiącej się elewacji z billbordem Lenka, wystylizowany na Mahatmę Gandhiego, teatralnym gestem odkłada swój świder do kruszenia betonu i oświadcza: Szanujmy energię, szanujmy ciszę, wyzbądźmy się przemocy: beton sypie się sam!
To chyba najgorzej wydane pieniądze na bilbordy, z tych które się dotąd pokazały. Hasła „W służbie mieszkańcom” i „Nowe rozdanie” są tak banalne, że nie tylko nie mówią nic o kandydacie i jego planach, ale nawet (w przeciwieństwie do bilbordów innych kandydatów) do niczego nie usiłują wyborcy zachęcać. Na dodatek są tak mało oryginalne, że zapomina się je w milisekundę po przeczytaniu. Można podsumować, wykorzystując słowotwórczy dorobek kandydata Fity zaprezentowany w jego pisemnym oświadczeniu o kandydowaniu, że to po prostu wielkoformatowe „pomyły”.
(Dosłowny cytat z oświadczenia Michała Fity: „Chcę moje doświadczenie, energię i pomyły poświęcić dla Raciborza”).
A skoro już o oświadczeniach mowa, to warto jeszcze wspomnieć o byłej kandydatce na prezydenta, czyli Annie Ronin. Wprawdzie nie zdążyła ona wywiesić żadnego bilbordu, gdyż czas pomiędzy jej oświadczeniem o kandydowaniu, a rezygnacją z niego można by od biedy mierzyć w godzinach, ale warta podkreślenia jest ciekawa metamorfoza jej oceny raciborskiej demokracji. Najpierw, wraz ze swą decyzją o kandydowaniu, pani Anna wydała oświadczenie pt. „Anna Ronin odwołuje wybory na Prezydenta Miasta Racibórz!”, w którym napisała m.in.: „W tym roku w Raciborzu nie odbędą się wybory, a będziemy mieć do czynienia z plebiscytem. Wybory będą mogły się odbyć za pięć lat, jeśli wolność i demokracja powrócą do Raciborza”. Ale już po kilku dniach i wstąpieniu na listę Dariusza Polowego, nastąpił iście kopernikański zwrot oceny sytuacji. Tym razem, w kolejnym oświadczeniu, Anna Ronin zachęca: „Namawiam Państwa do zagłosowania na Dariusza Polowego w wyborach na prezydenta Raciborza oraz do głosowania na kandydatów komitetu wyborczego „Dariusz Polowy – Racibórz może być wielki” w wyborach do rady miasta”.
Patrzcie Państwo, jak to wsparcie silnego, męskiego ramienia może zmienić postrzeganie rzeczywistości przez niewiastę, a współpraca z nim – uczynić ją szczęśliwą (jak to wyznała podczas konwencji wyborczej na Zamku)! Aż mi się łza w oku zakręciła ze wzruszenia...
PS. Nie dostrzegłem na razie jakichkolwiek materiałów wyborczych Ludmiły Nowackiej, więc nie mam czego komentować (stan na 22.09.2018 r.).
bozydar.nosacz@outlook.com
Najnowsze komentarze