środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

To uczucie, gdy możesz podrapać się po głowie

25.09.2018 00:00 red.

Przed trzema miesiącami stan zdrowia Arkadiusza Górszczyka pogarszał się z dnia na dzień. Dzisiaj chory potrafi unieść ręce czy też utrzymać w dłoni szklankę. Pomogła mu wiara oraz dobrzy ludzie, których wciąż napotyka na swojej drodze.

Przeszło trzy miesiące temu opublikowaliśmy w Nowinach Raciborskich reportaż pt. „Dlaczego nie płaczesz, Arku?”. Bohaterem artykułu był Arkadiusz Górszczyk – pochodzący z Gródczanek mieszkaniec Raciborza, który cierpi na stwardnienie zanikowe boczne. Mężczyzna rzucił wyzwanie chorobie prowadzącej do śmierci. W minionym tygodniu spotkaliśmy się z nim ponownie, aby sprawdzić jak się dziś czuje, czy nasza publikacja przyniosła jakieś rezultaty, czy spełniły się nadzieje na zatrzymanie postępu choroby.

Uśmiechnięta rodzina

Na progu wita nas stawiający pierwsze kroki Maksiu – syn Arka i jego żony Kingi. Starszy Oskar szykuje się na trening piłki nożnej. Rodzina śmieje się i żartuje. Zupełnie jakby poważna choroba Arka dawno już ustąpiła. – Życie to ciągła walka i tylko od nas zależy, czy weźmiemy w niej udział. Ja jestem „walczakiem” – mówi A. Górszczyk. Słowa wypowiada ze swoistą mieszaniną pewności siebie, wiary oraz dumy. Unosi przy tym lekko ręce. Jeszcze trzy miesiące temu nie był w stanie wykonać tak prozaicznego gestu.

– Jestem po trzecim przeszczepie komórek macierzystych. Powiedzieli mi, że jest poprawa. Ja też to czuję, potrafię w dłoni utrzymać szklankę, mogę podrapać się po głowie, wchodzenie i schodzenie po schodach kosztuje mnie mniej wysiłku – wylicza Arek.

Wiertło w biodrze

Stan zdrowia chorego poprawił się po przeszczepach komórek macierzystych wykonanych w Pomorskim Uniwersytecie Medycznym w Szczecinie. Tamtejsi lekarze pod kierunkiem prof. dr. hab. n. med. Bogusława Machalińskiego prowadzą projekt badawczy, którego celem jest opracowanie skutecznej metody leczenia stwardnienia zanikowego bocznego. Arkadiusz Górszczyk zgłosił się do ich projektu dobrowolnie.

– Jak się tam dostałem, to powiedziałem, że jestem ryzykant i będę pił szampana – wspomina A. Górszczyk.

W Szczecinie został poddany trzem przeszczepom komórek macierzystych, wyselekcjonowanych z pobranego uprzedniego szpiku kostnego. – Szpik pobierali mi z biodra. Dali znieczulenie i zaczęli... Lekarz spytał jakie to uczucie. Odpowiedziałem: jakby ktoś wiercił w płycie OSB – mówi chory.

Pierwsze efekty kuracji pojawiły się po około dwóch tygodniach. Dziś Arek wykazuje się większą sprawnością niż trzy miesiące temu, choć jego stan jest nadal bardzo poważny, a do codziennego funkcjonowania potrzebuje pomocy drugiej osoby. Na razie kolejnych darmowych przeszczepów nie będzie. Naukowcy muszą najpierw przeanalizować wyniki dotychczasowych testów. Jeśli okażą się obiecujące i otrzymają pieniądze na kontynuację badań, wówczas ogłoszony zostanie kolejny nabór osób chętnych do wzięcia udziału w projekcie. Arek żyje nadzieją, że tak właśnie się stanie. Ponadto wierzy, że uda mu się uzbierać pieniądze na wykonanie przeszczepu prywatnie. Koszt trzykrotnego zabiegu to 50 tys. zł.

Przeczytali i pomogli

Po publikacji artykułu w „Nowinach Raciborskich” zgłosiło się do niego wielu ludzi, którzy chcieli pomóc. Od tamtej pory dwa razy w tygodniu odwiedza go rehabilitantka. Ćwiczy z Arkiem nie pobierając za to wynagrodzenia. Jedna z mieszkanek Ocic podarowała mu zestaw do ćwiczeń. Udało się również uzbierać kilka tysięcy złotych.

– Chciałbym złożyć serdeczne podziękowania wszystkim, którzy do tej pory dołożyli nawet drobną złotówkę czy wysłali sms. Dziękuję też pani Małgorzacie, pani Eli, panu Bogdanowi, panu Marcinowi – wszystkim rehabilitantom. Oczywiście dziękuję również rodzinie i mojej żonie, za wsparcie którego mi udzielają. Maksiu daje mi tyle siły by walczyć i się nie poddawać... – mówi Arek.

Chory raciborzanin wciąż potrzebuje pieniędzy na nieustanną rehabilitację (oprócz zabiegów w Raciborzu, jeździ również na rehabilitację do Kietrza, Pietrowic Wielkich oraz Rybnika). Obecnie stara się również o sprowadzenie ze Szwecji leku Ammonaps. To specyfik stosowany w zaburzeniach wydalania azotu z organizmu, jednakże chorzy na stwardnienie zanikowe boczne twierdzą, że lek pomaga zatrzymać również postęp ich choroby. Opakowanie leku kosztuje około 1100 euro i ma wystarczyć na około miesiąc. Arek liczy, że kuracja drogim lekarstwem przyczyni się do dalszej poprawy jego stanu zdrowia lub przynajmniej zatrzyma postęp choroby. Kuracja ma również pomóc w lepszym przygotowaniu do kolejnych przeszczepów komórek macierzystych.

Życie przyszłością

– Zebrałem 1600 kilogramów nakrętek. Pomogła rodzina, znajomi, przyjaciele, uczniowie ze szkół w Pietrowicach i Krzanowicach. Sprzedaliśmy to i dostaliśmy 640 zł. Teraz szykujemy się do kiermaszu świątecznego w szkole w Toszku, gdzie pracuje koleżanka mojej żony. Będziemy tam sprzedawać stroiki świąteczne, które pięknie robi Kinga – mówi Arek o swoich planach na najbliższe miesiące.

Żegna mnie szczerym uśmiechem. Oczy błyszczą mu radośnie. Zupełnie jakby znowu był zdrowy i świętował wygrany mecz piłkarski czy powrót z udanej akcji OSP w Gródczankach. Taki już jest.

Wojtek Żołneczko


Jak można pomóc?

Arkadiusz Górszczyk wymaga nieustannej rehabilitacji. Zamierza również poddać się kuracji drogim jak na polskie warunki lekiem o nazwie Ammonaps. Koszt miesięcznej kuracji to około 1 100 euro. Oprócz tego zbiera pieniądze na kolejny przeszczep komórek macierzystych, za który tym razem będzie musiał sam zapłacić. Trzykrotne wykonanie zabiegu będzie kosztować około 50 tys. zł. Stąd prośba o wsparcie finansowe leczenia i rehabilitacji chorego.

Wpłat można dokonywać na konto Fundacji Avalon:

nr konta: 62 1600 1286 0003 0031 8642 6001

tytuł: Górszczyk, 9702

Pomóc można wysyłając również SMS na numer 75 165 o treści: POMOC 9702.

  • Numer: 39 (1371)
  • Data wydania: 25.09.18
Czytaj e-gazetę