środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

100 lat temu w Nowinach Raciborskich

07.08.2018 00:00 red.

Katastrofa kolejowa, egzekucya władcy oraz kara śmierci za zabójstwo szwagierki

Kolejny raz podróżujemy w przeszłość razem z „Nowinami Raciborskimi”. Tym razem sięgamy do archiwalnych numerów gazety z 7, 9 i 12 sierpnia. Przekonajcie się, czym ekscytowali się Czytelnicy Nowin sto lat temu, dowiedzcie się o problemach trapiących ówczesną raciborszczyznę oraz poznajcie... sposób na przygotowanie mąki ziemniaczanej w domu.

Burze, pożary i mord w rodzinie

W „Nowinach Raciborskich” sprzed stu lat dominują artykuły poświęcone wydarzeniom ze świata, ze szczególnym uwzględnieniem walk na frontach wielkiej wojny, wypadkom krajowym czyli niemieckim oraz... postępom rewolucji bolszewickiej w Rosji. Wiadomości lokalnych jest względnie niewiele. Natrafiamy na nie w rubryce „Z blizka i z daleka”. Dzięki temu wiemy, że 100 lat temu mieszkańcom Raciborza we znaki dawały się gwałtowne burze. – W niedzielę w nocy zburzył piorun szopę przy Kozielskiej ulicy. Nocy poprzedniej uderzył piorun w posiadłość Niewrzoła w Niwie pod Markowicami i wzniecił pożar, którego ofiarą stała się chałupa i stodoła napełniona zbożem – czytamy w gazecie.

Niespokojnie było również w Rybniku i okolicach, gdzie grasował podpalacz. Za ujęcie złoczyńcy wyznaczono nagrodę w wysokości tysiąca marek.

Bieda skłaniała ludzi do oszustw i kradzieży. Z powodu „pokątnego handlu” wieprzowiną odebrano uprawnienia do skupu i sprzedaży wieprzy i bydła dwóm mieszkańcom pobliskich Żor – niejakiemu W. Gwoździkowi oraz rzeźnikowi o nazwisku Górnik. W Studziennej ofiarą złodziei padł Antoni Tomiczek, któremu skradziono „wszystką bieliznę, wiele ubrań i wałek płótna na worki, ważącego przeszło centnar”. – Przed kilku miesiącami ukradli złodzieje Tomiczkowi większą ilość zboża – dowiadujemy się z gazety.

Tymczasem przed sądem wojennym w Raciborzu zakończył się proces 42–letniego Alojzego Tobali z Knurowa. Mężczyzna zamordował swoją szwagierkę Marię Morysową. Za popełnienie tej zbrodni przyszło Tobali zapłacić głową, gdyż sąd skazał go na karę śmierci.

Wieści o oszustwach i kradzieżach, które szerzyły się w ówczesnych Niemczech i tak były niczym wobec sytuacji, jaka panowała w ogarniętej rewolucją i wojną domową Rosji. – Bolszewickie gazety moskiewskie zamieszczają odezwę do robotników, by ci ostatni po prostu zabierali dla siebie chleb i wszelkie środki żywnościowe wszędzie tam, gdzie je tylko znajdą. Wobec tego anarchia poczyna się w Rosyi rozpowszechniać w sposób nader poważny i zastraszający – czytamy w Nowinach sprzed stu lat.

Domowy sposób na mąkę

Wojenne niedobory skłaniały ludzi do większej gospodarności niż w czasach pokoju. Zachęcała do tego również prasa. W „Nowinach Raciborskich” z 7 sierpnia 1918 roku natrafiamy na przepis przygotowania mąki ziemniaczanej domowym sposobem.

– Surowe ziemniaki kładzie się na kilka godzin w zimną wodę, szczotkuje je i zamiast obierać nożem, ociera na tarce w napełnione wodą naczynie. Otarte ziemniaki kładzie się natychmiast w inne naczynie z wodą i płucze – czytamy w gazecie. Mąkę przygotowuje się z otartych wcześniej łupin, które należy pozostawić w wodzie na trzy godziny, a następnie wymieszać i odcedzić do następnego naczynia. – Woda z mąką kartoflaną powinna stać z godzinę. W tym czasie mąka osiada na dnie, wtedy odlewa się ostrożnie wodę i nalewa świeżą, miesza się wszystko ręką i wlewa do mniejszego naczynia – informują dawne Nowiny. Procedurę należy powtórzyć jeszcze 4–5 razy, „dopóki mąką nie jest białą”. – Dobrze zlaną mąkę przekłada się przy pomocy noża na płaski talerz i stawia go pod płomień gazowy w czasie gotowania (...) Zależy na szybkiem suszeniu, aby mąka nie skwaśniała. Suchą mąkę raz jeszcze przesiewa się przez sito. Można ją użyć do pieczenia, mączkować bluzki itp. – czytamy w zakończeniu artykułu.

„Oby krew moja uratowała Rosyę!”

W „Nowinach Raciborskich” sprzed stu lat natrafiamy również na wieści dotyczące śmierci cara Mikołaja II. Egzekucja imperatora, spokrewnionego z większością władców ówczesnej Europy, wprawiła w zdumienie opinię publiczną na całym świecie. Oto jak opisywano te wypadki w ówczesnych Nowinach:

Według zeznań szofera, który wiózł cara na plac wyścigowy poza miasto wraz z dziesięcioma czerwonogwardzistami, którzy dokonali egzekucyi jego – modlił się car przez całą drogę. Bolszewicy nie zezwolili, aby car otrzymał w ostatniej chwili jeszcze pomoc duchowną. Kaci bolszewiccy znęcali się nad swoją bezbronną ofiarą całą drogę, lżąc ją, bijąc kolbami i popychając. Gdy ściągnięto go z samochodu – zemdlał, ale ocucono go szybko, oblewając zimną wodą. Z klęczącej pozycyi podźwignął się car jeszcze raz, jakby nabierając odwagi i sił. Wyrzekł też w owej chwili ostatnie swe słowa: Oby krew moja uratowała Rosyę! Miejcie litość nad mą żoną i nad memi niewinnemu, nieszczęsnemi dziećmi. Zaraz potem nastąpiła egzekucya, a odbyła się już zupełnie milcząco. Dziesięć kul wystrzelono do cara – były to kule dum–dum. Cała twarz cara była strasznie zeszpecona. Ciało drgało jeszcze kilka minut. Dowódca oprawców przystąpił do zbroczonego krwią trupa i strzelił doń poprzez prawe ucho z browninga.

Tytułem uzupełnienia dodajmy, że car Mikołaj II został zamordowany 17 lipca 1918 roku, a powyższa relacja ma wspólnego z prawdą tylko tyle, że car rzeczywiście zginął zamordowany przez bolszewików. W rzeczywistości Mikołaj II został stracony razem ze swoją najbliższą rodziną w piwnicy domu Nikołaja Ipatiewa w Jaketynbrugu. Na temat śmierci cara krążyło wiele pogłosek, czego przykładem jest przywołana wcześniej „relacja” (fałszywa).

Katastrofa kolejowa i spekulanci

Do tragedii doszło w owym czasie również w pobliskiej Rudzkiej Kuźni, czyli dzisiejszej Rudzie Śląskiej, gdzie wykoleiła się kolejka wąskotorowa. – Wagon motorowy, do którego przyczepiony był drugi wagon, wyskoczył z szyn i stanął w poprzek toru. Drugi wagon przewrócił się i uderzył o grube drzewo przy szosie. Dwie osoby zostały śmiertelnie okaleczone, trzy odniosły ciężkie obrażenia, a liczbę lżej rannych podają na około 20. Rannych umieszczono w lecznicy w Rudzkiej Kuźni, gdzie dwie osoby z owych trzech okaleczonych skonały – czytamy w gazecie. Pociągiem kierowała kobieta. Zeznała, że przyczyną wykolejenia było zapowietrzenie i uszkodzenie hamulca kolejki.

Ostrzegały również Nowiny swoich czytelników z okolic Rybnika, w szczególności Boguszowic, przed spekulantami łasymi na ziemię. – Na szczęście mamy tu gospodarzy, którzy swej ziemi nie sprzedadzą za żadną cenę, bo sami będą umieli wykorzystać stosunki, gdy powstaną w naszej okolicy nowe kopalnie. Wraz z kopalniami otrzymamy także i kolej wskutek czego, wartość i znaczenie naszej ziemi wzrośnie. Głupi tylko sprzedaje ojcowiznę i potem idzie do obcych na poniewierkę i w zależność (...) Matka ziemia, nasza żywicielka daje nam siłę i moc, pieniądze zaś wiatr rozniesie – przestrzegała redakcja Nowin.

***

Ciekawostka na zakończenie naszej kolejnej podróży w przeszłość. Ma ona związek z kartkami pocztowymi, które w okresie letnim wysyłamy i otrzymujemy od bliskich, pozdrawiających nas ze swoich wakacyjnych wojaży. W sierpniu 1918 roku wysyłanie „kart z widokami jakiemikolwiek, fotografii itp.” było surowo zabronione. Korespondencji tego typu nie można było wysyłać do „krajów okupowanych”, a więc zajętych przez sojusz Niemiec i Austro–Węgier, np. Królestwa Polskiego czy Litwy. Obawiano się, że zdjęcia i widokówki mogą w ten sposób przeniknąć do państw ententy i pomóc w planowaniu działań wojennych.

Wojtek Żołneczko

  • Numer: 32 (1364)
  • Data wydania: 07.08.18
Czytaj e-gazetę