Małe jest piękne: Sławików
Sławików (niem. Slawikau, w latach 1936 – 1945 Bergkirch) – wieś w Polsce położona w województwie śląskim, w powiecie raciborskim, w północno-wschodniej części gminy Rudnik. Ma powierzchnię 6 km kw. i około 400 mieszkańców. We wsi znajdują się ruiny zespołu pałacowo-parkowego najprawdopodobniej z XVIII wieku.
Historia zapisana w cyberprzestrzeni
Przedwojenny Sławików miał pałac z folwarkiem, pocztę, dwie gospody, szkołę, piekarnię ze sklepem i dom handlowy. Dziś większość starych zabudowań można oglądać tylko na zdjęciach, ale są jeszcze mieszkańcy, którzy dzięki opowiadaniom rodziców, zachowali w pamięci kawałek historii tej wsi.
Franciszek Maleika urodził się i dorastał w Sławikowie, podobnie jak jego rodzice, którzy jeszcze przed wojną prowadzili tu sklep kolonialny. Oglądamy wspólnie stare pocztówki, na których rozpoznaje tzw. torkowiec, czyli kamienicę, której właścicielem był Albert Torka. Budynek nie przyniósł mu szczęścia, bo jego żona spaliła się w nim we własnym łóżku od zapalonej obok świecy. W latach świetności w torkowcu znajdowała się poczta, a także sklep przemysłowy, który prowadził Jakub Maleika. Budynek zachował się do dziś, choć w nieco skromniejszej formie, niż przed wojną. Znajdują się w nim obecnie mieszkania socjalne. – Mój ojciec miał też sklep w domu Leśnioka. Nie pamiętam już, który był pierwszy, ale wiem, że przed wojną sprzedawał w nim wszystko co było potrzebne mieszkańcom, od nafty i gwoździ, aż po ubrania, które dostawcy przywozili bezpośrednio do Sławikowa. Po wojnie handlował krótko. Miał małego konia, którym jeździł po towar do Raciborza, a w sklepie pomagała mu mama.
Potem dali mu takie domiary, że musiał go zamknąć – wspomina pan Franciszek (od red.: domiar to uznaniowy podatek wprowadzony w PRL przez władze komunistyczne).
Na innej fotografii jest nieistniejąca już gospoda Franza Cyrona. – Po wojnie prowadził ją Józef Blana. Była tam sala taneczna, w której odbywały się zabawy. Za łebka staliśmy w jej oknach i podglądaliśmy jak się ludzie bawią. Druga gospoda była u Kozaka, poniżej torkowca, też z salą taneczną. Rodzice opowiadali mi, że żołnierze rosyjscy spisywali tam wszystkich mieszkańców Sławikowa. Ojciec miał szczęście, bo nie zdążył się zgłosić. Pracował u Rosjanina i ten nie chciał go na ten spis puścić. Tych, co się zgłosili sami, wywieźli na Sybir – opowiada pan Maleika.
Bogata historia wsi, wraz ze zdjęciami i starymi pocztówkami, znalazła się na stronie internetowej, którą z pomocą mieszkańców wsi stworzył miłośnik komputerów ks. proboszcz Joachim Augustyniok. Swoją posługę w Parafii św. Jerzego rozpoczął w lipcu 2006 roku. – Zawsze widziałem potrzebę, by Kościół był otwarty i wychodził do ludzi. Strona parafii to dobrodziejstwo nie tylko dla jej mieszkańców, ale i rodzin, które mieszkają za granicą i są ciekawe tego co się u nas dzieje. Ostatnio jeden z moich starszych parafian powiedział mi, że jego krewni za granicą wiedzą szybciej co się dzieje w Sławikowie niż on. Zaglądają tu każdego dnia, więc strona musi żyć, a do tego potrzebni są ludzie dobrej woli – wyjaśnia ks. proboszcz. Takich pomocników znalazł w swojej parafii bez problemu. Należy do nich Jennifer Wochnik ze Sławikowa i Patryk Pieruszka z Miejsca Odrzańskiego, którzy robią zdjęcia oraz organistka i jednocześnie nauczycielka języka niemieckiego Weronika Żymełka, która przygotowuje teksty i wkłada wszystko na bieżąco na stronę. Udało się również zachęcić rdzennych mieszkańców Sławikowa do tego, by podzielili się z księdzem swoimi wspomnieniami i starymi fotografiami. – Budynek plebanii uległ podczas wojny zniszczeniu, a wraz z nim cenne dokumenty. Musiałem się więc posiłkować informacjami, które znalazłem w przedwojennych „Nowinach Raciborskich” i pamięcią tych, którzy tu zostali. Odzew był bardzo duży. Rozmawiałem z nieżyjącymi już Stanisławem Jaskółką i panem Muchą, którzy pamiętali czasy przedwojenne i to jak przechodził przez wioskę front. Znalazło się też dużo ciekawych zdjęć, które zeskanowaliśmy i oddaliśmy właścicielom. Wszystko to złożyło się na historię wsi, którą wciąż tworzymy – mówi ks. Joachim Augustyniok.
Dzisiejszy Sławików to nie tylko historia, ale i codzienność, z którą od szesnastu lat zmaga się sołtys Aniela Grabowska. Przeprowadziła się tu w 1981 roku z Raszczyc i zamieszkała razem z mężem na ojcowiźnie jego matki. – Mój dziadek Alois Zaczyk był sołtysem w Raszczycach. Ja objęłam tę funkcję w Sławikowie po Andrzeju Czechu. Pilnych potrzeb jest we wsi dużo. Korzystamy z funduszu sołeckiego, ale pieniędzy nigdy nie wystarcza, więc robimy pewne prace etapami, tak jak chodnik przy ulicy Słowackiego, albo ogrodzenie wokół domu kultury. Zrobiliśmy plac zabaw dla dzieci, zakupiliśmy przyrządy do ćwiczeń. W tym roku z funduszu dołożyliśmy się na utwardzenie drogi gminnej prowadzącej do Lasaków. Małymi kroczkami, ale zawsze do przodu – podsumowuje pani sołtys.
Katarzyna Gruchot
Najnowsze komentarze