środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Dziewczynka na którą runęła wielka huśtawka, cudem ocalała

10.07.2018 00:00 red.

Dzieci wesoło wyległy na plac zabaw, a raczej to co niegdyś nim było. Wakacje, zabawa i ruch na świeżym powietrzu. Brykały i dokazywały, aż nagle towarzyszącej im opiekunce „serce znalazło się w kręgosłupie”. To co zobaczyła, resztę przeraziło równie mocno.

Wtorek 3 lipca, godziny południowe. Na jednym z podwórek, w rejonie ulic Bielskiej i Przejazdowej na Ostrogu bawi się grupa dzieci. Stoją tu drewniane huśtawki – duże, solidne konstrukcje z drewna. Dzieci korzystają z nich nawet po dwie naraz. Siedziska wyglądają na nowsze od reszty urządzenia do zabawy. W czasie gdy jedna z dziewczynek huśta się beztrosko, słychać głośne skrzypnięcie i belki tworzące huśtawkę rozsypują się jak domek z kart. Dziecko spada na ziemię, a lecąca z góry najdłuższa belka zatrzymuje się o centymetry nad małą głową. Później dziewczynka opowie matce, że huśtawka „była taka dziwna”. – To był jakiś cud, że córce nic się nie stało. Pobolewała ją tylko głowa i rączka, ale te dolegliwości ustąpiły – cieszyła się matka.

W Raciborzu od lat odczuwa się deficyt placów zabaw. Ich projekty mnożą się w naborach do budżetu obywatelskiego. Jest wiele miejsc, gdzie dzieci bawią się na pozostałościach tego, co służyło do zabaw ich rodzicom bo przez dekady oszczędzano na wydatkach w place, skupiając się na remontach i ocieplaniu budynków. O nowy plac walczyli raciborzanie na osiedlu Eden, a modernizacji przaśnej piaskownicy w małym parku przy Warszawskiej bezskutecznie domagało się troje radnych miejskich. Symbol zaniedbanego centrum dziecięcej rozrywki – ogródek jordanowski – czeka na odmianę ponad 20 lat i zmienił się w tym czasie w „wylegarnię niczego dobrego”. Robert Myśliwy, szef miejskiej edukacji, marzy, by w Raciborzu powstał plac zabaw na wzór duńskich konstrukcji firmy Monster, o którym mówiłoby się na całym Śląsku, a może i dalej. Placyków brakuje, ale te, co są, wydawały się bezpieczne. Od lat nie było tam zdarzeń mrożących krew w żyłach.

Huśtawka się rozsypała

Pani Ewa zgłosiła się do redakcji dzień po feralnym wtorku, który tak dobrze – niestety – zapamięta jej ośmioletnia córka. 3 lipca mama zawiozła ją na zajęcia organizowane przez Miejską i Powiatową Biblioteką Publiczną. To część miejskiej akcji Lato w mieście. Od godz. 11.00 dziewczynka bawiła się w filii na Ostrogu. – O godz. 12.43 odebrałam telefon od pani z biblioteki. Powiedziała, że wyszli z grupą dzieci na pobliski plac zabaw. Moja córka sie huśtała ... i nagle huśtawka sie rozsypała! – relacjonowała kobieta. Może nie nagłośniłaby problemu, gdyby nie opinie na temat starego placu zabaw, które potem usłyszała. – Karygodne w tym wszystkim jest to, że mieszkańcy mówią, że zgłaszali do spółdzielni sprawę tej huśtawki i nikt nic z tym nie zrobił. Nawet gdy zgłoszono wypadek w spółdzielni, to pani przyjmująca zgłoszenie stwierdziła, że było już parę skarg na to urządzenie – dodaje matka ośmiolatki. Jest zła na zarządcę obiektu. – Dziecko mogło zginąć! – oburza się w korespondencji mejlowej z Nowinami.

Mundury w akcji

Pani Ewa postanowiła zgłosić zdarzenie w komendzie policji. – Uważam, że osoba, która jest odpowiedzialna za sprawdzanie stanu technicznego placu zabaw na terenie tego osiedla naraziła moje dziecko na ciężki uszczerbek na zdrowiu, kalectwo albo nawet utratę życia poprzez swoje zaniedbanie! Ta huśtawka była schruściała! Kompletnie nie nadająca się do użytku – tłumaczyła swoją decyzję. Gdy opowiadała policjantce co wydarzyło się na Ostrogu ta powiedziała jej, że dzielnicowy narzekał, że stan byłej już huśtawki wskazywał na konieczność wyłączenia jej z użytkowania. Funkcjonariuszka przyznała wzburzonej matce, że swoje dzieci przestrzegała, aby unikały tam zabawy. Próbujemy ustalić co konkretnie na temat „schruściałej huśtawki” wie policjant patrolujący Ostróg, ale jak mówi rzecznik Mirosław Szymański, ten przebywa na urlopie i dopiero jak wróci dopyta go o szczegóły. Inni mundurowi – strażnicy miejscy – co roku oglądają place zabaw w całym mieście. – Robimy to wczesną wiosną i skupiamy się na tych ogólnodostępnych obiektach – tłumaczy komendant Wiesław Buczyński. Strażniczy raport nie jest do publicznego wglądu, ale, jak zapewnia szef straży, wszelkie uwagi trafiają do zarządców podwórek. Zaznacza, że jego podwładni oceniają ogólny stan urządzeń bo nie mają wiedzy i uprawnień do ich testowania. Ponadto od obchodu strażników minęło wiele tygodni. Komendant dopytuje o szczegóły wypadku na Ostrogu i cieszy się, że dziecku nic się nie stało. – To najważniejsze – podkreśla.

Skutek wandalizmu

Spółdzielczy teren, na którym doszło do zdarzenia, podlega bezpośrednio Administracji Północ w SM Nowoczesna. Reakcja jej służb była natychmiastowa. – Zaraz po zgłoszeniu byłem tego dnia na tym placu, a także w bibliotece by porozmawiać o tym co się stało – relacjonuje nam Dariusz Doleżych. Poza tym, że pracuje w spółdzielni jest radnym miejskim z Ostroga. – Dozorczynie z poszczególnych osiedli mają obowiązek codziennego sprawdzania czy nie ma uszkodzeń na placach zabaw. Dodatkowo dwa razy w roku przeprowadzamy kontrolę stanu technicznego urządzeń zabawowych. Robimy to, protokoły są do wglądu – opowiada nam Doleżych. Sprawdził wiedzę swoich współpracowników i twierdzi, że z oglądu zewnętrznego nie można było wnioskować o naruszeniu konstrukcji huśtawki przed wypadkiem. – Dopiero gdy runęła, to stwierdziliśmy, że na wysokości kilkunastu centymetrów pod poziomem trawnika są oznaki zbutwienia – zaznacza pracownik spółdzielni. Jego zdaniem ktoś musiał „pomóc” urządzeniu w utracie stabilności. Doleżych sądzi, że mogło do tego dojść w dzień lub noc przed zdarzeniem z udziałem ośmiolatki. Z jego przypuszczeń wychodzi na to, że dokonała tego np. podpita młodzież w akcie nocnego wandalizmu. – Musiał ktoś coś zrobić żeby naruszyć tę konstrukcję. Z samego huśtania nie ma prawa ona runąć – twierdzi nasz rozmówca. Doleżych dodaje, że w miejscu, gdzie doszło do zdarzenia planowany jest nowy plac zabaw. Mieszkańcy osiedla ubiegają się o sfinansowanie go z budżetu obywatelskiego na przyszły rok. – Gdyby projekt nie przeszedł to jako spółdzielnia uzupełnimy teren o nowe urządzenia, ale na razie nie chcemy się dublować – mówi radny. Po huśtawce, która runęła, na razie zostanie puste miejsce. D. Doleżych zastrzega, że spółdzielnia reaguje na sygnały od użytkowników placów zabaw. – Ostatnie zgłoszenia, jakie mamy na jej temat, dotyczyły siedziska, które wymieniliśmy – podsumowuje. Wcześniej, parę lat wstecz, wymieniono górną belkę urządzenia.

Drobne, grzeczne dzieci

Dla biblioteki i organizowanej przez nią akcji „Lato z biblioteką” było to standardowe wyjście z dziećmi na zajęcia na świeżym powietrzu. – Dwie dziewczynki zaczęły się huśtać. To były dosyć małe dzieci o drobnej budowie ciała. Nie skakały, nie wygłupiały się. Grzecznie się bawiły – relacjonuje Magdalena Pordzik-Paskuda z biblioteki. Na pobliski dla filii z Ostroga plac zabaw udano się tak jak w poprzednie dni akcji, która trwała już ponad tydzień. – Wcześniej korzystałyśmy z niego bez problemu – zaznacza. W momencie gdy huśtawka się rozpadła, pani Magdalena szybko podbiegła do wystraszonego dziecka. – Posprawdzałyśmy z koleżankami czy nic mu się nie stało. Nie było na szczęście żadnych ran, nic złego się nie działo. Skontaktowaliśmy się od razu z rodzicem – omawia bibliotekarka. To ona zgłosiła wypadek w „Nowoczesnej”. W akcji bibliotecznej z paroletnią już tradycją nigdy nie odnotowano równie przykrego zdarzenia.

Wniosek o kontrole

Inny radny z Ostroga – Michał Kuliga mówi, że już przed rokiem, gdy startował w wyborach uzupełniających, miejscowi opowiadali mu o „rzężących rzęchach”, które służą dzieciom do zabawy. – Teraz place zabaw są kolorowe i bezpieczne. Tymczasem na Ostrogu występują jeszcze jakieś relikty z przeszłości, nie odpowiadają współczesnym standardom. Jeden z pilnych problemów do rozwiązania w tej części Ostroga to właśnie powstanie nowego placu zabaw – zaznaczył radny. Gdy dowiedział się od nas o przypadku dziewczynki, na którą spadła stara huśtawka niezwłocznie zgłosił prezydentowi miasta pilną potrzebę sprawdzenia placów zabaw nie tylko na Ostrogu. Mirosław Lenk obiecał mu takie działanie ze strony miejskich służb. – Sam podjechałem na plac zabaw w parku Roth i pooglądałem tamten sprzęt. Szczęśliwie tam problemów nie widać. Byłem na placu Bohaterów Westerplatte, tam jest nowy i jeszcze między szkołami na Ostrogu. Analiza stanu w jakim się znajdują jest potrzebna w kontekście tego, co się wydarzyło – oznajmił. Zdaniem Kuligi przed rozpoczęciem akcji Lato w mieście powinna być cyklicznie przeprowadzana dodatkowa akcja profilaktyczna związana z bezpieczeństwem użytkowników placów zabaw.

Mariusz Weidner

  • Numer: 28 (1360)
  • Data wydania: 10.07.18
Czytaj e-gazetę