Na złe świadczenia medyczne w szpitalu każdy może poskarżyć się u dyrektora
Kolejki, zapisy, długie terminy rejestracji – uciążliwe są dla osób w podeszłym wieku, które ze swymi schorzeniami najczęściej trafiają pod skrzydła systemu opieki zdrowotnej. Trudno więc dziwić się, że spotkanie emerytów i rencistów Koła Centrum Racibórz z dyrektorem raciborskiego szpitala Ryszardem Rudnikiem miało posmak słodko–gorzki.
Jedni seniorzy chwalili lekarzy i pielęgniarki za empatię wobec starszych pacjentów, inni ganili personel medyczny za brak wrażliwości i zrozumienia dla wieku i choroby.
Dyrektor przyznał, że system funkcjonowania szpitala nie jest prosty, a czasem brakuje w nim logiki. – Dostęp do lekarza utrudniony jest nie dlatego, że nie chcemy państwa przyjmować, ale ponieważ za te usługi medyczne nikt nam nie zapłaci lub stworzono takie przepisy, które wydłużają czas przyjęć. Jeśli ktoś uzna, że nie udzielamy tych świadczeń zbyt dobrze, może do mnie przyjść i poskarżyć się – zachęcał. Jednocześnie przyznał, że pomimo zgłaszanych uwag na funkcjonowanie służby zdrowia do płatnika, czyli NFZ, on sam ma niewielki wpływ na rozwiązanie problemów dręczących pacjentów.
Członkowie koła korzystając z obecności szefa lecznicy zadawali szereg pytań dotyczących funkcjonowania szpitala, a także dzielili się uwagami z pobytu na jego oddziałach oraz doświadczeniami z poradni specjalistycznych.
– Czy to prawda, że szpital nie otrzymał dotacji na oddział ratunkowy?
– Ratownictwo medyczne od wielu lat funkcjonuje w szpitalu – tłumaczył Ryszard Rudnik. –Mamy cztery zespoły wyjazdowe, dwa specjalistyczne z lekarzem i dwa z ratownikami, obsługujące obszar powiatu raciborskiego. Od izby przyjęć, lepszą formą zabezpieczenia pacjenta byłby oddział ratunkowy. Lekarz mógłby pozostawić na nim pacjenta lub skierować na inny oddział szpitalny. Pomimo, że istniał w planach zaniechano jego budowy, ze względu na brak pieniędzy. Skorzystaliśmy więc z okazji i złożyliśmy wniosek o środki zewnętrzne na SOR, który nie został uznany ze względów formalnych. Obecnie w ministerstwie, na etapie rozpatrywania jest drugi wniosek i wszystko wskazuje na to, że znajdą się środki na ten cel – zapewniał dyrektor.
– W raciborskim szpitalu jest tylko jeden urolog, a potrzeby mieszkańców na tego typu usługi medyczne są dużo większe. Czy nie ma możliwości zwiększenia obsady lekarskiej?
– W szpitalu posiadamy tylko specjalistyczną poradnię urologiczną, w której kontrakt realizowany jest przez jednego lekarza. Kiedyś urologia istniała w ramach oddziału chirurgii ogólnej. W nowych warunkach konieczne byłoby utworzenie odrębnego oddziału, na który w szpitalu nie ma miejsca. Aby zapewnić ciągłość pracy, na wszelki wypadek, jesteśmy w kontakcie z lekarzem, który u nas pracował, a obecnie kończy specjalizację z urologii – tłumaczył dyrektor.
– W niektórych poradniach, jak np. ortopedycznej nie ma możliwości skorzystania z porady u tego samego lekarza. Stale zmieniają się i za każdym razem na nowo trzeba wprowadzać ich w historię choroby pacjenta. Czy nie można zapewnić kontynuacji leczenia u jednego medyka?
– Nie ma takiego wymogu, który mówi, że musimy pacjentom zapewnić dostęp do konkretnego specjalisty. Lekarze, którzy przyjmują w szpitalnych poradniach specjalistycznych w większości zatrudnieni są na oddziałach. Mamy wprawdzie dużo lekarzy na ortopedii, ale trafiają tam przypadki nagłe i czasami konieczne są nawet dwa zespoły operacyjne. Dlatego lekarze, którzy nie obsługują bloku operacyjnego, zajmują się pacjentami w poradni. Tam dwóch lekarzy przyjmuje dziennie ok. 200 pacjentów.
– Kiedyś oddział dziecięcy był oczkiem w głowie dyrektor szpitala Gizeli Pawłowskiej, która mawiała, że musi być najlepszy, bo dzieci to nasza przyszłość. Obecnie szpital nie preferuje tej przyszłości. Wszystkie przypadki typu ortopedycznego kierowane są poza Racibórz i matki z dziećmi muszą szukać gdzie indziej pomocy.
– To nie tak, że nie dbamy o dzieci, mocno inwestujemy w oddział pediatryczny i noworodków. Pediatria u nas jest i nigdy nie było innego dziecięcego oddziału w szpitalu. Mamy tam więcej lekarzy niż potrzeba, poza tym w nocnej i świątecznej pomocy, a także po godz. 18.00 stale do dyspozycji jest pediatra. Z zasady przyjmujemy wszystkie dzieci, które wymagają pomocy, bez ograniczeń i limitów, nawet jeśli przekroczony zostaje kontrakt. Kiedyś w ramach istniejących oddziałów, a więc otolaryngologii, czy ortopedii wprowadzać wiele zabiegów. Od kiedy zmieniono przepisy, wykonywać można je wyłącznie na dziecięcych oddziałach chirurgii urazowej, za wyjątkiem przypadków ratujących życie. Liczba małych pacjentów w Raciborzu nie pozwala nam na otwarcie takiego oddziału. W poradni chirurgii dziecięcej wprowadziliśmy natomiast wiele procedur zabiegowych, żeby nie trzeba było jeździć z dziećmi do Rybnika.
– Czy nie można lepiej zadbać o starsze samotne osoby, czasem spoza miasta, które z urazami trafiają do izby przyjęć pogotowia ratunkowego? W przypadku starszego 87–letniego pana, gdyby nie towarzyszący mu znajomy raciborzanin, sam miałby problem z poruszaniem się po szpitalu i np. odnalezieniem pracowni diagnostyki, gdzie skierowano go na prześwietlenie. Może należałoby lepiej oznaczyć trakty szpitalne czy też wskazać osobę, które zaprowadzi pacjenta we wskazane miejsce?
– Jeśli pacjent porusza się o własnych siłach, może sam skorzystać z diagnostyki. Inaczej niż w przypadku zagrożenia życia, kiedy na to nie pozwalamy. W różnych częściach szpitala są wózki, z których można korzystać. Szpital ma 45 tys. m² powierzchni i bardzo ważne jest jego właściwe oznakowania. Chodząc po szpitalu sam na to zwracam uwagę i mogę zapewnić, że nie wykonano je w sposób przypadkowy. Pracowali nad nim ludzie, którzy na tym się znają i jeśli uważnie się je obserwuje wszędzie można trafić. Zapraszam pana do siebie na kawę, przejdziemy się po szpitalu – zaproponował pytającemu dyrektor.
– Jak organizowany jest czas pracy lekarzy w poradniach? Zamiast przyjmować o wyznaczonej godzinie, spóźniają się nawet 40 minut i więcej, co denerwuje czekających pacjentów, wśród których nie brakuje osób starszych i schorowanych.
– W szpitalu obowiązuje elektroniczny pomiar czasu pracy. Jeśli lekarze nie pojawiają się punktualnie w poradni, to dlatego, że często zajęci są pilniejszymi czynnościami na oddziale lub przypadkami, które zmusiły ich do pozostania tam na dłużej. Szpital to miejsce, gdzie wiele dzieje się w sposób dynamiczny – tłumaczył spóźnienia dyrektor.
– Czy istnieje system oceny jakości pracy lekarzy i personelu medycznego? Na przykład świetnie pracuje oddział noworodkowy, ale są i takie oddziały, o których źle się mówi i mieszkańcy nie chcą tam trafiać, szukając pomocy w szpitalach poza Raciborzem.
– Ocena kadry lekarskiej czasami jest subiektywna. W naszym szpitalu nie brakuje lekarzy. Staramy się pozyskać kadrę o dużych kompetencjach i kwalifikacjach, zatrudniamy specjalistów również spoza Raciborza. W szpitalu pracuje ok. 170 lekarzy, część na umowach o pracę, a część na kontraktach. Należy jednak pamiętać, że to też tylko ludzie. Proszę mi wierzyć nie łatwy jest dobór kadry w tak dużym zakładzie pracy, jak szpital, gdzie zatrudnionych jest 700 osób na umowę o pracę i ok. 200 na kontraktach. Staramy się dobierać najbardziej odpowiednie osoby. Niedobory kadry, sprawiają jednak, że priorytetem jest zabezpieczenie oddziału od strony medycznej. Pracownicy dokształcają się. Lekarze mają zagwarantowane sześć dni urlopu szkoleniowego, poza tym istnieje możliwość szkolenia na naszych oddziałach. Mamy ok. 40 miejsc specjalizacyjnych, na większości oddziałów szpitalnych, gdzie szkoli się ponad 30 młodych lekarzy. Ponadto przeznaczamy część naszego budżetu na dokształcanie kadry lekarskiej i pielęgniarskiej, a część naszego personelu podnosi kwalifikacje za własne pieniądze – zapewniał seniorów dyrektor. Przypomniał też o możliwości wypełniania anonimowych ankiet, które znajdują się na każdym oddziale szpitala.
(ewa)
Najnowsze komentarze