Duży kaliber: Gang złomiarzy i ochrony rozkradał kopalnię
RYDUŁTOWY Z terenu kopalni Rydułtowy wyparowały elementy urządzeń górniczych. Złodzieje wywozili je z terenu zakładu samochodami osobowymi. Nie bali się wpadki, bo w gangu działali ochroniarze z kopalni. Złodzieje otrzymali grafiki z rozkładem ich pracy. Ochrona przestawiła również kamery, aby nie rejestrowały kradzieży.
O tym, że z placu kopalni znikają metalowe elementy, policja dowiedziała się pod koniec marca. Kierownictwo kopalni należącej do Polskiej Grupy Górniczej po ujawnieniu kradzieży zaczęło sprawdzać co zniknęło z placu. Okazało się, że tony metali, w tym tzw. grubego złomu. Taki materiał jest bardzo poszukiwany przez huty, a za jego tonę można dostać nawet 850 złotych. Wartość skradzionego sprzętu, kopalnia oszacowała na ponad 64 tysiące złotych. – Ustaliliśmy, że na terenie Rydułtów doszło do kradzieży tzw. metalowych elementów użytkowych z terenu kopalni Ruch Rydułtowy. Materiały te zostały wyniesione przez ogrodzenie kopalni – informuje komisarz Marta Pydych z Komendy Powiatowej Policji w Wodzisławiu Śląskim. Dzielnicowi wraz z zespołem kryminalnym pod nadzorem zastępcy komendanta z komisariatu w Rydułtowach, podczas pracy operacyjno-rozpoznawczej ustalili i zatrzymali 8 sprawców kradzieży. – Ponadto w wyniku szeroko zakrojonych czynności wykrywczych udało się odzyskać wszystkie elementy metalowe na z terenu skupów złomu znajdujących się w powiecie wodzisławskim i jastrzębskim – dodaje policjantka.
Kradli podkopem
Jak się nieoficjalnie dowiedzieliśmy, do kradzieży doszło przy szybie Leon IV. W jego sąsiedztwie została postawiona nowa hala. Pracownicy prowadzą w niej m.in. remonty. Przekazano nam, że pod halą powstał niewielki podkop. To dzięki niemu udało się skraść kosztowne elementy. Ktoś będąc w hali podawał, a ktoś z zewnątrz odbierał sprzęt. Prawdopodobnie łupem padły tak zwane drabinki z przenośnika zgrzebłowego (urządzenia transportowego, przesuwającego urobek w określone miejsce). Jedna taka drabinka waży kilkadziesiąt kilogramów. Udało nam się skontaktować z jednym z pracowników ochrony w rydułtowskiej kopalni. - Ja tam nic nie wiem. To śliski temat - skwitował krótko. - Jeden z ochrony, co to brał w tym wszystkim udział, od razu się zwolnił - dodał.
Ochrona przestawiła kamery
Jak się okazuje, kopalnia musiała być okradana regularnie. Do transportów wykorzystywany był między innymi… fiat cinquecento. – Sprawcy czuli się bardzo pewnie, bo wśród podejrzanych jest dwóch, byłych już ochroniarzy z kopalni Rydułtowy – mówi prokurator Marcin Felsztyński, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Jak się okazało, ochrona ułatwiała kradzież złomiarzom. Kamery na terenie kopalni zostały przez nich tak przestawione, że choć pracowały, to rejestrowały obraz z innej części placu. Ładowanie złomu odbywało się poza kadrem kamery. Dodatkowo złodzieje dysponowali rozkładem dnia ochroniarzy i w momencie kradzieży byli z nimi w stałym kontakcie telefonicznym. – Ochroniarze przekazywali dokładne informacje między innymi na temat organizowanych obchodów ochrony, że np. obchód został właśnie wykonany, albo o której godzinie zostanie przeprowadzony. Te były na tyle precyzyjne, że podejrzani bez problemu wjeżdżali i wyjeżdżali z terenu kopalni samochodami – tłumaczy prokurator. – Grupa przestępcza spoza kopalni wynosiła elementy w dni wolne od pracy z placu składowego – mówi Tomasz Głogowski, rzecznik Polskiej Grupy Górniczej. – Pracownik oddziału kopalni, który sprawował nadzór nad swoim materiałem składowanym na placu składowym zauważył brak tych elementów – tłumaczy Głogowski. Czy PGG zamierza wprowadzić jakieś zmiany co do zaostrzenia procedur ochrony, ewentualnie zmiany firmy ochroniarskiej?– Zweryfikowano i uszczelniono procedury związane z ochroną podległego terenu. Na dzień dzisiejszy nie przewidujemy zmiany firmy ochroniarskiej na terenie Ruch Rydułtowy – dodaje Głogowski.
Dwie niezależne szajki
Sześciu mężczyzn usłyszało zarzuty kradzieży, natomiast byli pracownicy ochrony zarzuty pomocnictwa do kradzieży. Sprawa jest o tyle bulwersująca, że ochroniarze pozwalali kraść nie jednej, a dwóm niezależnym od siebie grupom złomiarzy. – Przeanalizowaliśmy ich sposób działania i rzeczywiście mamy do czynienia z dwoma grupami. Między innymi z tego powodu prokuratorowi prowadzącemu śledztwo nie udało się udowodnić podejrzanym udziału w zorganizowanej grupie przestępczej – wyjaśnia prokurator Marcin Felsztyński. Wszyscy mężczyźni, którzy usłyszeli zarzuty otrzymali środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego i pozostają do dyspozycji Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu Śląskim. Śledztwo nadal się toczy.
Adrian Czarnota, Magdalena Kulok
Najnowsze komentarze