środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Dziesięciu „niepewnych” kandydatów

20.03.2018 00:00 red.

Złośliwy komentarz tygodnia Bożydara Nosacza

Akcja z wywieszonym na ścianie dziwacznym zdaniem – pytaniem „Czy istnieje w Raciborzu pewny człowiek?” powiodła się częściowo. Niby media podjęły śledczy trop, Nowiny Raciborskie i portal nowiny.pl opublikowały nawet lekko humorystyczną listę potencjalnie „pewnych” kandydatów. Ale dosłownie na minuty przed zamknięciem tego numeru Nowin tajemniczy „pewny człowiek” z plakatu nieoczekiwanie się ujawnił, co oznacza, że coś lub ktoś zmusiło go do przerwania zabawy, która mogła przecież trwać jeszcze długo, budując ciekawość i przyciągając uwagę elektoratu. Jeśli macie państwo wolne dwie minuty, to zachęcam do alternatywnego przeglądu, tym razem „niepewnych” kandydatów.

Mirosław Lenk – kandydat niepewny sam z siebie, czyli np. na parterze jest czegoś absolutnie pewny, a po wejściu na pierwsze piętro pewny jest już czegoś zupełnie przeciwnego (lub na odwrót). Za to w wyborach na pewno wystartuje, bo niby co miałby robić? Chodzą wprawdzie ploty, że na Wileńskiej szykowali Lenkowi niemiłą niespodziankę w postaci innego kandydata, ale stawiałbym, że strach przed Wosiem zjednoczy dawnych towarzyszy broni.

Dawid Wacławczyk – kandydat politycznie bardzo niepewny, czyli jak w ludowym powiedzeniu taki „ni PiS, ni wydra”. Kiedyś zaciekły tropiciel układów, dziś nobliwy przewodniczący komisji w radzie powiatu, coraz skuteczniejszy biznesmen, wymarzony lider opozycji dla powiatowej władzy, czyli „nieawanturujący się”, a ostatnio nawet z rzadka oddzywający się publicznie w ważnych sprawach.

Marek Kurpis – kandydat całkowicie niepewny, bo przecież nie po to wysprzątał sobie powiatowe gniazdko by wracać do nieposprzątanego Urzędu Miasta, gdzie roboty jest pięć razy więcej. Wprawdzie prawników tam mają ciut lepszych i trudniej wdepnąć w g…, ale za to łatwiej nadepnąć na jakąś jadowitą żmiję. Zresztą obecny wicestarosta, jako jedyny z tego peletonu (oczywiście poza Lenkiem) już tam kiedyś pracował i niekoniecznie wszystko mu się dobrze kojarzy.

Michał Woś – kandydat niepewny, na razie przede wszystkim niepewny swej przyszłości w Warszawie, bo jak dla mnie to dni (tygodnie?, miesiące?) jego protektora Zbigniewa Ziobry są policzone, czyli po odwaleniu brudnej roboty w sądach zostanie poświęcony w blaskach fleszy na ołtarzu porozumienia z Unią Europejską. Choć i w kraju niejeden osikowy kołek wbije… Jeśli kandydat Woś przewiduje podobnie i nie ma na oku jakiejś innej przytulnej posadki, to jego start wydaje się pewny.

Ryszard Winiarski – kandydat niepewny, przede wszystkim siebie, w publicznych kontaktach, czyli kompletna noga w zakresie autopromocji, jak ognia unikający konfliktów, starć, itp., więc do ostrej walki w wyborach bezpośrednich nadaje się mniej więcej tak, jak wicestarosta Chroboczek do baletu. Za to jeśli sąd pozwoli, to pewny kandydat na starostę, bo tego wybiera się bardziej w zakulisowych targach, niż w otwartym starciu wyborczym.

Anna Ronin – kandydat niepewny w tym sensie, że nie bardzo wiadomo czy nosi obecnie w sobie jakąś bardziej potrzebną miastu ideę niż poczucie osobistej krzywdy i przeświadczenie o swej kompetencji w zakresie kruszenia betonu, czego przez cztery lata raczej nie dowiodła. Zapowiedziała wprawdzie kandydowanie, ale na wszelki wypadek przypominam, że jest taki wiersz Szymborskiej „Nic dwa razy się nie zdarza…”

Leszek Szczasny – kandydat niepewny, czy ze swoim temperamentem krasomówcy i trybuna ludowego nadaje się do sprawowania władzy, a nie tylko do bycia wiecznym, niesfornym opozycjonistą walczącym o ścieżki rowerowe i czyste powietrze. Mam niejasne przeczucie, że kandydat ma tego świadomość i wyżej niż do rady miasta nie zastartuje.

Michał Fita – kandydat niepewny, czyli nie wiadomo czy: a) w ogóle zamieniłby cichy i bezpieczny kuźniański kurort, na zgiełk i smog Raciborza, b) nie jest pewne czy w ewentualnych wyborach byłby bytem samodzielnym czy sprzężonym z Michałem Wosiem. Na dziś pewne dla mnie jest to, że gdyby Woś wygrał to Fita pójdzie na wicka.

Dariusz Polowy – kandydat niepewny co do poglądów, czyli dotąd milczący i nieobecny tak bardzo, że na pewno wiemy o nim tylko to, że ceni Żołnierzy Wyklętych. Ale rondo Żołnierzy Wyklętych to my już w mieście mamy, więc potencjalny kandydat musiałby dać jakiś głos, czyli na przykład oznajmić ludowi, jakie ma zamiary w tej, czy innej sprawie. Wychodzi na to, że Polowy miał dotąd taktykę wyczekiwania na rozwój sytuacji: „a powieszę sobie bilbordzik i zobaczę jaki będzie odzew, jacy konkurenci się ujawnią”. Ale nagle taktyka uległa zmianie i kandydat zrobił „coming out”, wypełniając puste miejsce na bilbordzie swym obliczem odmłodzonym o jakieś 15 lat. Może przyspieszony poród kandydata mógł zostać wywołany nieoczekiwaną dymisją i wywiadem Wosia, w którym ten prawie zapowiedział start w wyborach. Tak czy siak lepiej pierwszemu „zaznaczyć teren”.

Katarzyna Dutkiewicz – kandydat niepewny, bo choć PiS ma w Raciborzu zasoby kadrowe porównywalne z liczebnością pogłowia pand wielkich w Polsce, a jej twarz dla wyborców brzmi bardziej wiarygodnie niż twarz PiS a la Wacławczyk i „bardziej znajomo” niż twarz PiS a la Dominik Konieczny, to ponoć najchętniej by się wymigała od kandydowania. Stawiam, że albo wybawi ją od kłopotu Woś, albo partia powie „startuj Kaśka”. I wtedy wystartuje.

bozydar.nosacz@outlook.com

  • Numer: 12 (1344)
  • Data wydania: 20.03.18
Czytaj e-gazetę