środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Alfabet Michała Ogórka

30.01.2018 00:00 red.

Czego zazdrości Niemcom Michał Ogórek? Z czym kojarzy mu się Racibórz? Kogo najchętniej wykluczyłby z życia publicznego? W minionym tygodniu znany dziennikarz i publicysta spotkał się z czytelnikami raciborskiej biblioteki. Postanowiliśmy wykorzystać okazję i przeprowadzić z nim nietypowy wywiad.

Autorytet

– Czy był/jest jakiś autorytet w życiu Michała Ogórka?

– Było za dużo. Właściwie życie polega na pozbywaniu się autorytetów i ja już jestem w tej fazie, że prawie nie mam autorytetów i wszystkim tego życzę.

Błąd

– Jaki jest największy błąd ostatnich dekad (III, IV RP)?

– Największym błędem jest to, że wszyscy tak poważnie wszystko traktują. Jakbyśmy wszyscy spuścili trochę z tonu, to byłoby nam dużo łatwiej żyć. Umówmy się, nie tak wiele zależy od tego, co my w tym sejmie wymyślimy, tymczasem żyjemy tak, jakby od tego zależało całe nasze życie, a na szczęście tak nie jest.

Cenzura

(anegdota ze spotkania)

– W „Przeglądzie Tygodniowym” napisaliśmy kiedyś artykuł o rosyjskich szpiegach w Wielkiej Brytanii. To było opracowanie angielskiej książki o Kimie Philbym. Nasz redaktor naczelny poszedł z tym tekstem do cenzury cywilnej i oczywiście w całości go odrzucili. No bo jak, szpiedzy rosyjscy? Takiego czegoś przecież nie ma! Ale że ten redaktor miał też jakieś wtyki wojskowe, to poszedł z tym samym artykułem do cenzury wojskowej i co ciekawe, oni ocenzurowali tylko fragmenty tego tekstu i nagle okazało się, że w ogóle byli jacyś szpiedzy rosyjscy.

Duma

– Z czego jest Pan najbardziej dumny?

– Z syna jestem dumny, jestem dumny, że zbudowałem dom, posadziłem drzewo... Chociaż uschło (śmiech).

Emigracja

– Jakie warunki musiałyby zaistnieć, żeby zdecydował się pan na emigrację?

– Musielibyśmy wprowadzić w takim kraju urzędowy język polski, bo jestem przede wszystkim związany z językiem. Uwielbiam wyjeżdżać, ale uwielbiam też wracać.

Facebook

– Czy Facebook jest błogosławieństwem, czy przekleństwem naszych czasów?

– W ogóle się nie znam na tym, nie mam Facebooka i nie traktuję tego ani jako przekleństwa, bo mnie to nie dotyczy, ani jako błogosławieństwa, bo nie znam korzyści z tego płynących. Chociaż boję się, że niedługo to już będzie obowiązkowe, jak dowód osobisty. Wtedy to będzie przekleństwo.

Gra

– Jaka gra nigdy się Panu nie znudzi?

– Uwielbiam karty, ale coraz mniej czasu jest na to. Bardziej tęsknię za tym, żeby móc pograć w brydża, ale nie robiłem tego już od bardzo dawna.

Humor

– Z czego/kogo najczęściej śmieje się Michał Ogórek?

– Nienawidzę opowiadania dowcipów. Czasem się mówi o takim potwornym wujku na imieninach, który ma swój zestaw dowcipów i wszystkie musi opowiedzieć. Najlepszy jest humor sytuacyjny, czyli gdy dowcip akurat opisuje dany moment, to jest genialnie.

Inteligencja

(anegdota ze spotkania)

– Miałem kiedyś przeprowadzić wywiad z Cathrine Deneuve. To odbywało się ramach promocji jakiegoś filmu. Strasznie się bałem, żeby dobrze wypaść z tym moim francuskim. Okazało się, że nie miało znaczenia o co pytam, bo ona miała przygotowane odpowiedzi i wszystkim dziennikarzom mówiła to samo. Ale ja zadawałem jej te kolejne pytania, drążyłem i walczyłem o ciekawe odpowiedzi. W pewnym momencie ona odwróciła głowę w moim kierunku i powiedziała: pan jest inteligentny. Więc tak zostałem nagrodzony za to, że atakowałem ją tymi moimi pytaniami.

Jedzenie

– Jakie jest popisowe danie Michała Ogórka?

– Robię bigos, bo on jest bardzo pracochłonny i żona odmawia jego przygotowania (śmiech). Zdziwię pana, ale piekę też ciasta czasem, bo jestem fanatykiem ciast.

Książka

– Jaka jest najgorsza książka, którą zdarzyło się panu przeczytać?

– Raczej nie czytam tego, co jest złe, ale... Zadzwonił do mnie kiedyś dyrektor Biblioteki Śląskiej, żebym przyjechał poprowadzić spotkanie z Maleńczukiem, który napisał jakąś książkę wierszem. Ja jej nie miałem wcześniej, ale powiedziałem: proszę bardzo, poprowadzę. Książkę przeczytałem dopiero w pociągu. To była taka grafomania, ale taka grafomania... (śmiech). Znalazłem się w sytuacji bez wyjścia, bo zgodziłem się poprowadzić to spotkanie, więc robiłem to starając się nie powiedzieć złego słowa o tej książce, co było dosyć trudne. Maleńczuk był nią zachwycony. To się nazywało „Chamstwo w państwie”, taka mocno buntownicza książka, ale grafomaństwo niewiarygodne.

Lista

– Była kiedyś „Lista Macierewicza”, a kto znalazłby się na „Liście Ogórka”? Kogo Michał Ogórek wykluczyłby z życia publicznego?

– Spośród tych osób, które bym wykluczył, mam jednego ulubieńca, mianowicie Ryszarda Czarneckiego. A to dlatego, że w ogóle nie rozumiem co on mówi. Dzięki temu ja go nawet lubię (śmiech). Podejrzewam, że on mówi jakieś okropne rzeczy, ale ma taką wspaniałą wadę wymowy, że ja nic nie rozumiem, co on chce powiedzieć.

Marzenia

– Jest pan dumny z syna, zbudował Pan dom, posadził drzewo. Czy w życiu Michała Ogórka są jeszcze jakieś marzenia?

– Całe życie chciałem pojechać do Nowej Zelandii i jeszcze mi się nie udało. Coraz bardziej wątpię, czy mi się uda, ale warto mieć coś takiego. Zbieram na razie informacje, że na Nowej Zelandii jest fatalny klimat (śmiech).

Niemcy

– Co pan ceni w naszych sąsiadach? Czy mają jakąś cechę, której nam brakuje?

– Kiedyś bym powiedział, że porządek – takie ułożenie wewnętrzne, czy pracowitość, ale to już jest nieprawda. W tej chwili nawet Niemcy nie są pracowici, coraz więcej żyje z zasiłków, co kiedyś było niewyobrażalne. Zawsze wydawało mi się, że jeśli Niemiec może pracować, to zawsze będzie pracować. Z tego co ja się orientuję, to jest już nieprawda. Chyba najbardziej można im teraz zazdrościć dobrej opinii, którą mają, a która już się nie potwierdza.

Ojczyzna

– Gdy pada słowo „Ojczyzna”, Michał Ogórek myśli o...?

– „Rzadko na moich wargach...” – był taki wiersz, więc myślę o Krzysiu Wardze (śmiech). Ojczyzna jest tam, gdzie się dobrze czuję.

PRL

– Jakie jest dominujące skojarzenie, symbol, wspomnienie związane z tamtymi czasami?

– Mam taką teorię, że dlatego nam się tak podobało w PRL–u, bo to było takie „Królestwo Nieodpowiedzialności”. Człowiek za nic nie ponosił odpowiedzialności – za swoje życie, za swoją karierę, co osiągnie, czego nie osiągnie. To wszystko było poza nami. Dzisiaj nie możemy kogoś tym obciążyć, bo tylko my jesteśmy winni. A wtedy wszyscy obciążali coś zewnętrznego. Bardzo wygodne to było.

Racibórz

– Z czym kojarzy się Panu nasze miasto?

– Po niemiecku to jest Ratibor, tak? To jest jedno z nielicznych miast, które po polsku nazywa się prawie tak samo jak po niemiecku. To rzadka sytuacja na ziemiach zachodnich. W przypadku Raciborza można mówić o spójności, Ratibor nie kłóci się z Raciborzem.

Stalinogród

– Jakie miejsce w życiu Michała Ogórka zajmuje Stalinogród*?

– To jest taka ciekawostka historyczna, urodziłem się w Stalinogrodzie, przez trzy lata obowiązywała ta nazwa.

Telewizja

– Lepsza w czasach PRL czy obecnie?

– W tej chwili jest dużo większy wybór. Jasne, że nie ma takich programów jak „Kabaret Starszych Panów”, które miały wysoki poziom, ale jednak nie można tego porównywać. Dwa programy kiedyś były, a dzisiaj mamy dwieście dwadzieścia dwa. Nawet jeśli założyć, że z dwustu dwudziestu dwóch do niczego jest dwieście dwadzieścia, to jednak coś ciekawego się wydobędzie.

Ulubiony

– Jaki jest ulubiony pisarz Michała Ogórka?

– Ryszard Kapuściński, Witold Gombrowicz. Bardzo lubię też Masłowską. Z Bralczykiem bardzo się o nią kłócę, bo on mówi, że nie jest w stanie jej czytać, a mi ten jej język się podoba. Jeśli przyjąć, że pisarz to jest język, to jest obecnie jedyna pisarka, bo ona jest tym językiem. Wszyscy pozostali pisarze nie stworzyli swojego języka.

Władza

– W swojej pracy nie raz stykał się pan z ludźmi władzy. Czy kiedykolwiek kusiło pana, żeby zamienić się miejscami?

– Nie wyobrażam sobie tego. Kiedyś przyjaźniłem się z Krysią Bochenek, która zginęła w Smoleńsku. Ona chorowała, jak została wicemarszałek senatu. Mówiła: słuchaj, to jest takie nudne! Całymi godzinami debatowali na tematy, które jej w ogóle nie interesowały. Miała takie okresy, że chciała uciekać stamtąd. Pomimo tego, że zrobiła przecież karierę i bardzo pożyteczne rzeczy, np. dla języka polskiego.

Yeti

– Grasowało swego czasu w naszej okolicy coś takiego, jak „raciborskie Yeti**”. Niech Pan spróbuje zgadnąć, co to takiego?

– Czy to jest jakieś stworzenie? Nikt nigdy nie widział Yeti, więc to powinno być coś, czego nie ma.

Złość

– Czym najłatwiej wyprowadzić z równowagi Michała Ogórka?

– Telefony akwizytorów. Człowiek coś pisze, w tym momencie ktoś zadzwoni. To jest dwadzieścia minut straconego czasu na to, żeby powiedzieć, że nie chce się pojechać za darmo do Lichenia. Zdarza mi się nawet bardzo nieprzyjemnie reagować na to. Chociaż wiem, że tam pewnie ktoś siedzi i to jest jego praca. Ale ja wiem i on wie, że to jest jakieś oszustwo i on próbuje mnie w to wkręcić. Trudno się nie zezłościć.

Wojtek Żołneczko


* Tak w latach 1953–1956 nazywały się Katowice.

** Określenie ukute przez D. Wacławczyka po ostatnich wyborach samorządowych w związku z komentarzami publikowanymi w internecie z adresu internetowego M. Lenka.


Michał Ogórek (ur. 22 lipca 1955 w Stalinogrodzie) – polski dziennikarz, felietonista, prezenter telewizyjny, satyryk i krytyk filmowy. Studiował nauki polityczne i dziennikarstwo na Uniwersytecie Śląskim. Podjął pracę w Warszawie. Powodem były kłopoty z cenzurą, z którą miał do czynienia, pisząc jeszcze w „Studenckim Magazynie Reporterów”. Pracował w „Przeglądzie Technicznym” oraz „Przeglądzie Tygodniowym”. Od 1989 jest stałym felietonistą „Gazety Wyborczej”. Jest autorem książek, m.in. Przewodnika po Polsce oraz Najlepszego Ogórka czyli kalendarza na każdy rok. W 2014 został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

  • Numer: 5 (1337)
  • Data wydania: 30.01.18
Czytaj e-gazetę