Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Złote gody w gminie Nędza

26.09.2017 00:00 red.

Przed tygodniem prezentowaliśmy jubilatów, obchodzących diamentowe gody. Towarzyszyli oni swoim młodszym znajomym, którym wójt Anna Iskała wręczała prezydenckie medale z okazji 50-lecia pożycia małżeńskiego (złote gody).

 – W dniu ślubu wszyscy wam życzyli samych słodkich chwil i życia bez przeszkód. Ale dopiero po tych wszystkich latach wiecie, że miłość to nie tylko oczekiwania wobec drugiego człowieka, ale to wszystko to, co robicie wspólnie. Tego wam życzę na wszystkie następne lata – mówiła do gości wójt Iskała. Prezentujemy kolejne pary, które w skrócie opowiedziały nam o swoim życiu. Kolejni jubilaci w przyszłym wydaniu gazety.

(woj)


Oskar i Weronika z Groborz z Łęgu ślub wzięli 7 stycznia 1967 r w Nędzy. Poznali się dwa lata wcześniej, na zabawie bożonarodzeniowej u Hubnera w Łęgu. – Oskar przyjechał aż z Siedlisk i bardzo mi się podobało jak tańczył – wspomina Weronika. – Byłem w niej od razu fest zauroczony – dodaje mąż. Oboje znaleźli pracę w Rafamecie, choć Weronika przeniosła się później do szkoły w Zawadzie Książęcej. Poza pracą Oskar lubił majsterkowanie, a obecnie wraz z żoną spędzają wolny czas w ogrodzie. Mają troje dzieci i sześcioro wnucząt. – Problemy małżeńskie rozwiązywaliśmy podobnie jak inni, ale najważniejsze jest zaufanie i ustępstwa – tłumaczą. Na zdjęciu wójt Iskała wręcza jubilatom upominek.


Hieronim i Wanda Kowalczyk z Zawady Książęcej pobrali się 7 stycznia 1967 r. w Raciborzu. – Zanim się poznaliśmy bliżej, znaliśmy się już z widzenia – wspominają. Na zabawie w technikum budowlanym Hieronim poprosił młodą Wandę do tańca. Ona w szpilkach była na początku mocno zdezorientowana, gdyż chłopak deptał ją po stopach. Jednak młodzi przypadli sobie do gustu. – Od początku czuliśmy, że do siebie pasujemy – dodają. Przez wiele lat mieszkali w Raciborzu, a w ich życiu było sporo szczęścia. Hieronim pracował w urzędzie gminy jako naczelnik, a potem wójt. Wanda opiekowała się domowym ogniskiem i dwójką dzieci. – Prawie się nie kłóciliśmy. Choć o atmosferę w związku najlepiej potrafi zadbać kobieta – podkreśla jubilat. Na zdjęciu pan Hieronim przyjmuje kopertę z niespodzianką od kierownik GOPSu, Bożeny Polaczek.


Hubert i Bronisława Piechula z Zawady Książęcej znali się od szkoły podstawowej. Chodzili na potańcówki przy płytach, aż przyszedł czas na wesele. Obrączki założyli sobie 28 stycznia 1967 roku w Nędzy. Urodziła im się dwójka dzieci, a obecnie cieszą się jeszcze czwórką wnucząt i prawnukiem. Bronisława po wychowaniu dzieci znalazła pracę w raciborskiej mleczarni. Hubert całe życie przepracował w Rydułtowach na kopalni. W jaki sposób radzili sobie w sytuacjach małżeńskich kryzysów? – Trzeba umieć drugiemu ustąpić. Ale u nas to zwykle żona pierwsza zaczynała rozmowę. Potem się okazywało, że i tak na tym lepiej wychodziła – mówi z uśmiechem pan Bronisław.


  • Numer: 39 (1320)
  • Data wydania: 26.09.17
Czytaj e-gazetę