Poniedziałek, 29 lipca 2024

imieniny: Marty, Olafa, Beatrycze

RSS

Michał Woś. Pierwszy wiceminister rodem z Raciborza

06.06.2017 00:00 red.

Ma 26 lat, mieszka na Ostrogu i jest absolwentem I LO (Kasprowicza). W wyborach do rady miasta pokonał słynnego Ryszarda Wolnego. Nie skusił się na powyborczą propozycję Mirosława Lenka by wejść do prezydium rady jako wiceprzewodniczący. Założył Fundację Ofki Piastówny i sprowadzał do miasta na wykłady znane postaci polityki i nauki. W poniedziałek 5 czerwca otrzymał o godz. 15.15, z rąk premier Beaty Szydło, nominację na wiceministra sprawiedliwości. Zaraz potem udzielił Nowinom krótkiego wywiadu.

Proszę przypomnieć jak znalazł się Pan w polityce przez duże „p”? Co pan robił od czasu ostatnich wyborów parlamentarnych?

Po wygranych dla Zjednoczonej Prawicy wyborach dzieliłem obowiązki między pracą dla Raciborza, a zaangażowaniem w Warszawie. Myślę, że dosyć skutecznie, bo utrzymałem 100% frekwencję obecności na sesjach rady miasta i bezpośredni kontakt z mieszkańcami. Nawet częstszy, bo mieszkańcy zaczęli zwracać się do mnie ze swoimi problemami w sprawach postępowań sądowych i prokuratorskich. Współpracę przy wprowadzaniu dobrej zmiany w wymiarze sprawiedliwości minister Zbigniew Ziobro zaproponował mi w listopadzie 2015 r., zlecając koordynację prac legislacyjnych i wsparcie osób z kierownictwa resortu w związku z ich funkcją polityczną – kontaktowałem się z parlamentarzystami, samorządowcami, przedstawicielami wszelkich innych instytucji publicznych. Słowem – samo centrum bieżących wydarzeń.

Czy na propozycję zareagował Pan bez wahania? Kiedy i w jakich okolicznościach otrzymał Pan ofertę objęcia teki wiceministra?

Miałem chwilę na zastanowienie. Objęcie tak istotnego urzędu, ilość zadań do wykonania i ich powaga to duża odpowiedzialność, także – nawet jeśli zabrzmi to patetycznie – w pewnej mierze za losy Państwa. Zdecydowałem się jednak przyjąć propozycję przede wszystkim biorąc pod uwagę fakt, że doskonale poznałem resort, wiem czego mogę mogę wymagać od konkretnych osób i na kim polegać. Zdążyłem już w swoim życiu zarządzać kilkoma dużymi projektami i zespołami ludzi, angażowałem się w działalność społeczną, zyskałem zaufanie wyborców. Podejmując się tego zadania będę mógł w jeszcze większym stopniu niż dotychczas pracować dla dobra wspólnego, pomagać ludziom. Służba publiczna to piękna sprawa, ale niezwykle wymagająca, dlatego podchodzę do nominacji z dużą pokorą.

Jaki będzie zakres pańskich obowiązków w resorcie? Jak będzie wyglądała pańska praca?

Minister Ziobro powierzył mi zadania z zakresu informatyzacji wymiaru sprawiedliwości. Już jako Szef Gabinetu pracowałem przy opracowywaniu planu informatyzacji, więc nie są to dla mnie tematy nowe. Dodatkowo zajmę się organizacją pomocy dla pokrzywdzonych oraz mam nadzorować wydział prasowy. Dalej będę koordynował różne prace legislacyjne ministerstwa. Dochodzi mnóstwo dodatkowych obowiązków, ale sposób pracy pewnie niewiele się zmieni. Dalej będę pracował z tymi samymi współpracownikami, których bardzo cenię. Z pewnością zmieni się jedno – będę miał jeszcze mniej czasu wolnego.

Takie stanowisko to duże wyzwanie i przyrost obowiązków. Czy pańskie zaangażowanie spowoduje konieczność rezygnacji z prac w Radzie Miasta Racibórz?

Wkrótce poinformuję o swojej decyzji. Z pewnością będę musiał inaczej ułożyć sposób zajmowania się sprawami naszego regionu, ale mój dom pozostaje w Raciborzu.

Czy pracując w tej funkcji będzie Pan miał możliwość lobbowania za sprawami typowo raciborskimi, które podlegają resortowi (np. sprawy miejscowego sądu, zakładu poprawczego, policji)?

Już teraz trwa remont budynku dawnego poprawczaka, a wcześniej Sądu Krajowego, finansowany z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Mam nadzieję, że po remoncie swoją siedzibę znajdzie tam m.in. raciborska prokuratura. Jestem w bieżącym kontakcie z dyrekcją i pracownikami Zakładu Poprawczego i Schroniska dla Nieletnich – spotkaliśmy się już kilkukrotnie w sprawach związanych z MS  Racibórz ma we mnie rzecznika swoich interesów w stolicy.  

W nowej roli może Pan zostać obiektem ataków opozycji (casus Misiewicza) jako wyjątkowo młody człowiek na tak wysokim stanowisku. Co odpowie Pan nieżyczliwym?

Totalna opozycja zajmuje się totalną, niekonstruktywną walką polityczną. Mnie interesuje praca dla dobra wspólnego. Mam właściwie doświadczenie, odpowiednie wykształcenie. Znam funkcjonowanie resortu od podszewki, a do tego mam odpowiadać za informatyzację, co młodzi – kolokwialnie mówiąc – lepiej czują. Obecność we władzy wykonawczej zarówno osób z siwym włosem na głowie, jak i przedstawicieli młodego pokolenia z pewnością dobrze służy społeczeństwu.

Mariusz Weidner

  • Numer: 23 (1305)
  • Data wydania: 06.06.17
Czytaj e-gazetę