środa, 20 listopada 2024

imieniny: Anatola, Rafała, Edmunda

RSS

Czas na zawodowców: Elżbieta Kula o pracy w Mieszko S.A.: Poprawiamy to, co było zaniedbane

25.04.2017 00:00 red.

O pracy w firmie Mieszko, odejściu od umów – zleceń, regulacjach płac i wzroście zatrudnienia rozmawiamy z Elżbietą Kulą, kierownikiem działu personalnego w Mieszko S.A.

– Umowa zlecenie. Tak się mówi o pracy w Mieszku. Co pani na to?

– Mieszko to producent słodyczy. W każdej firmie tego typu występuje duża sezonowość. Sezon czekoladowy przypada głównie na miesiące od sierpnia do lutego roku następnego. Wtedy następuje wzmożone zapotrzebowanie na pracowników produkcyjnych i wynosi ono od kilkudziesięciu do kilkuset osób więcej niż poza sezonem. W tym okresie proponujemy osobom chętnym do pracy umowę o pracę tymczasową. Tak więc odeszliśmy od umów zleceń.

– Czym różni się umowa o pracę tymczasową od umowy zlecenia?

– Umowa zlecenie to jest umowa cywilna, której nie reguluje kodeks pracy. Osoba, której zleca się czynności w ramach takiej umowy nie zawsze ma takie same obowiązki i prawa jak pracownik. Natomiast umowa o pracę tymczasową ma wszystkie znamiona umowy o pracę i jest regulowana m.in. przez kodeks pracy.

– Czyli obecnie w Mieszku nie ma osób zatrudnionych na umowę zlecenie?

– Już od niemal roku nie zawieramy z pracownikami takich umów.

– Jak w takim razie wygląda struktura zatrudnienia w firmie? Ile osób pracuje w Raciborzu, a ile w Warszawie? Ile macie pracowników tymczasowych?

– W szczycie sezonu zatrudniamy prawie tysiąc osób. Na produkcji pracuje wówczas około 660 osób, przy czym umowy o pracę tymczasową dotyczą 200 osób. Pozostałe 460 osób to stali pracownicy. Jeśli mowa o proporcjach zatrudnienia Racibórz – Warszawa, to zdecydowana większość załogi pracuje w Raciborzu, trzydzieści osób w Warszawie oraz około 20 osób w terenie. Tutaj [w Raciborzu – red.] mamy produkcję z działami pomocniczymi, jak magazyny, dział techniczny czy laboratoria. Do tego działy wsparcia: finansowy, technologii, niemalże cały personalny, większość działu sprzedaży eksportowej. W Warszawie stacjonuje część działu sprzedaży odpowiadającego za Polskę oraz większość marketingu. Prezes Zarządu Igor Jeliński ma swoje biuro zarówno w Raciborzu, jak i w Warszawie i regularnie przemieszcza się pomiędzy tymi miastami. Drugi członek Zarządu Mieszko S.A. Artur Nowak – dyrektor operacyjny, na co dzień pracuje w Raciborzu, podobnie jak inni członkowie kadry zarządzającej: dyrektor finansowy, dyrektor ds. zakupów, dyr. eksportu czy kierownik działu badań, rozwoju i technologii.

– Przyglądając się ogłoszeniom o pracę odnoszę wrażenie, że w Mieszku nieustannie trwa rekrutacja. Do jakich działów – na jakie stanowiska – poszukujecie państwo aktualnie pracowników?

– Mieszko się rozwija więc potrzebujemy pracowników. Aktualnie do Raciborza poszukujemy osób z wykształceniem technicznym do działu utrzymania ruchu, osób przygotowanych do pracy w laboratorium oraz takich, które posiadają uprawnienia do obsługi wózka widłowego. Zależy nam również na zatrudnieniu operatorów do obsługi maszyn i urządzeń w obszarze produkcji lub osób, które chcą się przyuczać do roli operatora. Poza tym szukamy m.in. stażystów do rozliczeń produkcyjnych, do laboratorium, asystenta do spraw zakupów… W Mieszku jest wiele możliwości, warto więc śledzić ogłoszenia.

– Staże nie mają dobrej prasy. Często określa się je mianem „współczesnego niewolnictwa”...

– Nie traktujemy stażu z urzędu pracy w sposób instrumentalny, nie uważamy, że stażysta to darmowy pracownik na pół roku do parzenia kawy... Staż u nas to naprawdę okazja do nauki, prawdziwa inwestycja w siebie, która się opłaca. Pod warunkiem, że ktoś nie boi się tego półrocznego okresu przejściowego.

Osoby, które podchodzą do tego poważnie, sprawdzają się, zostają zatrudnione. Dziś mamy w strukturach wiele osób na stanowiskach specjalistycznych i kierowniczych, które zaczynały od stażu, choćby Piotr Matuszczak – kierownik wsparcia sprzedaży i analiz, Ania Wilke – starszy specjalista ds. technologii, Anna Fidos – specjalista ds. planowania produkcji, Mateusz Gradziński – seasonal project manager odpowiadający za specjalne oferty na wszelkie okazje, Agnieszka Buczkowska – starszy specjalista ds. personalnych i wielu wielu innych.

– Na rynku pracy w regionie panuje spora konkurencja. Jakimi argumentami staracie się Państwo przekonać potencjalnych pracowników, żeby wybrali właśnie was?

– Mieszko to firma z tradycjami o stabilnej pozycji na rynku. To ma znaczenie, gdyż warunki rynkowe zmieniają się dynamicznie, a w wielu przedsiębiorstwach obserwuje się bardzo duże wahania w zatrudnieniu. Na tym tle wyróżnia nas stabilność (mimo naszej sezonowości), która wiąże się z bogatą historią produkcji słodyczy w Raciborzu. Jesteśmy kontynuatorem działalności firm kojarzonych przez lokalną społeczność z rozwojem naszego miasta takich, jak: Goldsiegel, Ślązak i Raciborzanka. Poza tym decyzje biznesowe, które zapadły ostatnio jeszcze bardziej związały firmę z naszym miastem. Nie mamy już zakładu w Warszawie, skoncentrowaliśmy całą produkcję w Raciborzu, gdzie przenieśliśmy linie waflowe. To, że przedsiębiorstwo rozwija się właśnie tu – na miejscu – również ma znaczenie. Dzięki temu w mieście przybyło 60 nowych miejsc pracy. Poza tym stawiamy na solidność i pewność zatrudnienia w oparciu o jasne i zgodne z przepisami zasady. Nie ma możliwości, żeby pracować inaczej niż na podstawie umowy. Oferujemy też dużo benefitów w postaci świadczeń pozapłacowych. Mamy fundusz socjalny, wypłacamy nagrody jubileuszowe, dopłaty do wczasów, wycieczki, wyprawki szkolne. Nie zawsze tego typu świadczenia funkcjonują w firmach.

Oferujemy też możliwość zdobywania nowych umiejętności, pozyskania wiedzy, poznania nowych procesów, nabywania kolejnych doświadczeń. Czyli możliwość rozwoju, czego przykładem jest duża grupa pracowników, którzy w wyniku awansów wewnętrznych zajmują obecnie stanowiska specjalistyczne oraz kierownicze – niekoniecznie pozostając w swoim pierwotnym dziale. Przykłady można mnożyć: Adam Łomnicki – kierownik działu płac czy Adam Augustyniak – kierownik zakładu produkcyjnego, którzy zaczynali swoją pracę zawodową jako operatorzy, Tomasz Stiebler kierownik ds. inwestycji czy Joanna Bors – kierownik działu planowania, którzy zaczynali na produkcji.

Inspirująca jest też w Mieszko różnorodność pracowników: starsi i młodsi, osoby od lat związane z Mieszko i znające firmę od podszewki oraz osoby z innych firm, które często porzuciły wielkie korporacje, by budować nowe Mieszko.

Jesteśmy też zwolennikami jasnej i otwartej komunikacji z pracownikami, dzięki której pracownicy mają informacje o bieżących sprawach, które ich dotyczą oraz o przyszłości firmy.

– Wspominała Pani o przeniesieniu produkcji wafli do Raciborza. Z drugiej strony niedawno otworzyliście nowy magazyn w Gliwicach. Ile osób w naszym mieście straciło pracę w wyniku tej operacji?

– Ani jedna osoba nie straciła pracy i nie straci. Przeniesienie magazynu wyrobów gotowych wynika z naszej strategii operacyjnej. W Mieszko skupiamy się na tym, w czym jesteśmy ekspertami czyli na czekoladowych pralinach i cukierkach. Chcemy też rozwijać kategorie wafli. Logistykę powierzyliśmy wiec doświadczonemu operatorowi logistycznemu. Poza tym atutem nowego Centrum Dystrybucyjnego Mieszko S.A. jest bliskość autostrady. W Raciborzu pozostają magazyny surowców i opakowań. Kilka osób przeniosło się do działu produkcji, poszerzając swoje kwalifikacje, ale znakomita większość tej załogi nadal pracuje w magazynach.

– Wszystko to dobre, ale muszę poruszyć kwestię niskich zarobków...

– Niestety przez lata regulacje płac w Mieszku nie były prowadzone systematyczne. Teraz zaczyna się to zmieniać. W 2015 roku była pierwsza regulacja płac. W 2016 roku, pomimo wielu kosztownych zmian w firmie, pensje naszych pracowników zostały zmodyfikowane trzykrotnie. Wypracowanie długofalowej strategii wzrostu wynagrodzeń jest jednym z priorytetów dla całej kadry zarządzającej. Żeby podołać temu zadaniu, powołano trójstronną grupę roboczą, która tym się zajmuje. W jej skład wchodzą przedstawiciele związków zawodowych, działu personalnego oraz zarząd. Poprawiamy to, co było zaniedbane przez lata, ale na to potrzebujemy jeszcze trochę czasu.


Przedstawiciele załogi Mieszko S.A. o pracy w firmie

Marcela Klemens, operator – pakowanie III

Moją przygodę z pracą w Mieszko zaczęłam w 2010 roku. Rozpoczynałam jako pakowacz następnie zaczęła się nauka na urządzeniach – automatach zawijających, celofaniarkach, urządzeniu konfekcjonującym, a obecnie jestem koordynatorem na obszarze pakowni głównej linii produkcyjnej wydziału czekolady. Lubię swoją pracę z wielu powodów: dała mi możliwość rozwoju, awansu, poznaję różnych ludzi i różne osobowości. Pracuję w miłym towarzystwie i kreatywnym środowisku. Praca jest przyjemna, codziennie przede mną nowe wyzwania przez co nie można się nudzić. Mam bardzo fajnych przełożonych, szczególnie majstrową. Podsumowując, jestem zadowolona ze swojej pracy. Zarobki może nie są jakieś ekstra, ale na wszystko starcza.

Natalia Łęska-Twardawa, kierownik działu kontrolingu

Lubię moją pracę za szacunek i zaufanie, którego doświadczam. Za możliwość ciągłego rozwoju, podnoszenia kwalifikacji. Za współpracę z ciekawymi ludźmi i ambitne wyzwania.

Bogdan Badowski, lider wydziału produkcyjnego, dział wafli

Uwielbiam pracę z ludźmi na produkcji i bardzo doceniam współpracę z kolegami i koleżankami z innych działów. Lubię też codzienne wyzwania a przede wszystkim te, które dotyczą rozwiązań technicznych przynoszących korzyści dla firmy a usprawnienie dla załogi i to, że mam możliwość pracy w bogatym parku maszynowym.

Sebastian Lipiński, operator kuchni, zakład produkcyjny nr 1

Najbardziej lubię ludzi, których codziennie spotykam w Mieszko i atmosferę w swojej pracy. Ale uwielbiam też słodycze, które produkuję.

Adam Osiecki – planista działu utrzymania ruchu

W Mieszko pracują ciekawi ludzie. Lubię pracę z nimi. Często spotykamy się także po pracy. Cieszy mnie możliwość rozwiązywania technicznych i nie tylko zagadnień. Doceniam kreatywność kolegów, ich wiedzę oraz zaangażowanie.

Ryszard Gandurski, pracownik magazynowy – brygadzista

W Mieszku pracuję od 2002 roku, początkowo jako pracownik magazynowy, potem lider zmiany na magazynie wyrobów gotowych, a obecnie brygadzista zmiany. Lubię swoją pracę z wielu powodów: mili ludzie, ciekawe zadania, możliwość rozwoju i nauki, no i oczywiście wspaniała atmosfera. Cenie też zaufanie i szacunek, którymi darzą mnie przełożeni. Niestety, z powodu tych zalet nie mogę się zebrać, żeby podjąć decyzję o zmianie pracy.

  • Numer: 17 (1299)
  • Data wydania: 25.04.17
Czytaj e-gazetę