środa, 15 maja 2024

imieniny: Zofii, Nadziei, Berty

RSS

Winiarski nie chce taryfy ulgowej. Plura narzeka na refleks

25.04.2017 00:00 red.

Starosta raciborski przerwał milczenie w sprawie zarzutów podawania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych.

Starosta Ryszard Winiarski przyznał, że przyjęta przez niego wcześniej taktyka, polegająca na zawierzeniu dewizie „prawda sama się obroni”, okazała się nieskuteczna. Starostę boli, że poddana została pod wątpliwość jego uczciwość i dobre imię, na które pracował całe życie. Podkreślił, że wszystkie pieniądze jakie posiada, również te wpisane do oświadczeń majątkowych po korektach – zostały zarobione w legalny sposób i były opodatkowane. – Nie oczekuję żadnej taryfy ulgowej, ale apelują o powściągliwość. Obowiązuje zasada domniemania niewinności – powiedział R. Winiarski podczas zorganizowanej w poniedziałkowy poranek w starostwie powiatowym konferencji prasowej. Starosta raciborski nie zamierza składać mandatu radnego ani też rezygnować z pełnionej funkcji. – Nie mogę zawieść wyborców – dodał.

Staroście towarzyszyli wicestarosta Marek Kurpis, przewodniczący rady powiatu Adam Wajda, a także przewodniczący Klubu Razem dla Ziemi Raciborskiej Adrian Plura. Przewodniczący rady powiatu Adam Wajda przyznał, że o sprawie wiedział od grudnia ubiegłego roku, gdy do biura rady wpłynęła korespondencja zawierająca informacje o prowadzonym postępowaniu. Kolejne informacje wpłynęły do biura rady w lutym tego roku, gdy staroście postawiono zarzuty. – Nie była to kwestia wyroku - odpowiedział nam A. Wajda, gdy zapytaliśmy go, dlaczego podczas kolejnych sesji rady powiatu raciborskiego ograniczył się do zwyczajowej formułki („korespondencja znajduje się w biurze rady”), nie informując radnych oraz opinii publicznej o postawieniu staroście zarzutów. – Mam nadzieję, że wyrok będzie korzystny (...) Ufamy, że wszystko będzie dobrze – dodał.

Zapytaliśmy przewodniczący klubu Razem dla Ziemi Raciborskiej* Adriana Plurę, czy na sesji spodziewa się wykorzystania sprawy przez klub Prawa i Sprawiedliwości. – Wierzę w to, że zachowają się przyzwoicie i też zastosują zasadę domniemania niewinności – powiedział. Jednocześnie Plura przyznał, że klub RdZR nie wykazał się należytym refleksem i głos w sprawie należało zabrać wcześniej, tzn. zaraz po pierwszych informacjach medialnych. Wicestarosta Marek Kurpis podkreśla, że do czasu rozstrzygnięć sądowych zarząd powiatu raciborskiego będzie funkcjonował „normalnie”, czyli tak jak do tej pory. – Nic się nie zmieni – zapewnił.

Wojtek Żołneczko


Komentarz

Nie czuję się ani autorytetem moralnym, ani prawnym, by oceniać zarzuty podawania nieprawdy w oświadczeniach majątkowych postawionych staroście Ryszardowi Winiarskiemu. Głos zabieram jako dziennikarz i przedsiębiorca, gdyż przeszkadza mi chaos i rynsztok, jaki w dyskusji na ten temat często bierze górę.

Jako dziennikarz uważam, że starosta powinien poinformować o postawieniu mu zarzutów związanych z pełnioną funkcją publiczną natychmiast po tym, jak się o nich dowiedział. Oczywiście należało poinformować obywateli i swoich wyborców, a nie tylko zaufanych kolegów. Nie mam pojęcia dlaczego tego nie zrobił. Nawet gdyby był urodzonym kłamcą lub tchórzem (a za takiego go nie uważam), to nie mieści mi się w głowie, by człowiek z jego doświadczeniem i horyzontami mógł zakładać, że tę sprawę da się ukryć. Nie kupuję wersji, że musiał słuchać prawników. Prawników rzadko kiedy interesuje cokolwiek poza suchą literą prawa, a polityk powinien zdawać sobie sprawę także z innych konsekwencji swoich działań. Dlatego Ryszard Winiarski zbiera teraz bolesne, ale w pełni zasłużone cięgi.

Jako przedsiębiorca oburzam się, kiedy czytam lub słyszę chamskie komentarze typu „ale się nachapał” lub jeszcze gorsze. Czy człowiek w wieku 67 lat, który prowadził dobrze prosperującą firmę dłużej niż połowa jego zawodowego życia, nie miał prawa zaoszczędzić 642 tysiące (czyli średnio odkładać ponad 25 tys. rocznie)? Czy ktoś z komentujących, anonimowych frustratów podał choć cień dowodu, że Ryszard Winiarski ukradł te pieniądze, oszukał kogoś? I druga sprawa. Jeśli ktoś chciałby jako urzędnik brać łapówki lub wzbogacać się za pomocą przekrętów, to tak na logikę, powinien w oświadczeniach majątkowych przed objęciem funkcji wykazać posiadanie większego majątku niż ten prawdziwy. Żeby potem nielegalnie pozyskaną kasę zalegalizować. Nigdy odwrotnie, bo wtedy szybkie wzbogacenie się od razu budziłoby podejrzenia.

Oczywiście to co napisałem powyżej nie dotyka sprawy winy lub niewinności. Fakty są takie, że starosta nie podał w oświadczeniu prawdziwej kwoty pieniędzy, które miał na koncie. To wbrew prawu. Ale „skalę winy” powinien ocenić sąd, dysponujący pełną wiedzą co do okoliczności i „umyślności” uczynku, a nie anonimowi krzykacze. I nie chodzi mi tu bynajmniej o „domniemanie niewinności do czasu prawomocnego wyroku sądowego”. Akurat ta, szczytna skądinąd, zasada zbyt często stawała się u nas cynicznym frazesem w ustach różnych cwaniaków. Mnie chodzi o to, że dostrzegam istotną różnicę pomiędzy zrzuceniem komuś na głowę doniczki podczas nieudolnego poprawiania firanek, a świadomym celowaniem i trafieniem nią w głowę nielubianego sąsiada.

Arkadiusz Gruchot

  • Numer: 17 (1299)
  • Data wydania: 25.04.17
Czytaj e-gazetę