Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Miłość zakręciła się na karuzeli

07.02.2017 00:00 red.

Byliście państwo przez te wszystkie lata dla siebie i ziarenkiem pieprzu i szczyptą soli i tym co cieszy i tym co boli. Wytrwaliście w swojej przysiędze i za to bardzo dziękujemy – wyraziła swoje uznania dla dziewięciu par małżeńskich, które obchodziły złote gody, prowadząca jubileuszową uroczystość w raciborskim Pałacu Ślubów Urszula Ziaja.

– W ciągu 50 lat życia nie zawsze świeci słońce, czasem pada deszcz. Trzeba jednak iść wspólnie przez życie, wspierając się wzajemnie. A po drodze kariera zawodowa, wychowanie dzieci, niejednokrotnie wnuków. Wielu z was znam również z działalności społecznej na rzecz miasta – chwalił jubilatów prezydent Raciborza Mirosław Lenk.

Dziewięć par małżeńskich tradycyjnie podziękowało sobie wzajemnie za wspólne lata, a także uhonorowanych zostało Medalami za długoletnie pożycie małżeńskie.(ewa)

Helena i Jerzy Gizowscy

Połączyła ich noc sylwestrowa na zimowisku, na które przyjechali, każde ze swoją młodzieżą. – Widzieliśmy się pięć razy i wzięliśmy ślub cywilny – wspominają. Oboje są nauczycielami. Gdy zamieszkali w Raciborzu, pani Helena zmieniła profesję i została m.in. kierowniczką działu gastronomii w PSS „Społem”, a pan Jerzy 43 lata przepracował w raciborskim „Mechaniku”. Rodzice dwójki dzieci, doczekali się dwóch wnuczek i wnuka. – Nie ma dobrej recepty na szczęśliwy i długi związek. Jeden drugiemu musi w życiu ustępować – uważają małżonkowie.

Maria i Władysław Krupowie

Spotkali się na ulicy w Nowej Cerekwi, była to miłość od pierwszego wejrzenia. Chodzili ze sobą trzy miesiące, po czym pobrali się. Ślub zawarli 26 grudnia, a pani Maria w drodze do kościoła pogubiła szpilki w śniegu. Pracowała na gospodarstwie, a potem w Fabryce Pluszów i Dywanów w Kietrzu. Po przeprowadzeniu się do Raciborza pan Władysław zatrudnił się w Zakładzie Karnym, a pani Maria w MPBK. Mają córkę i syna. Uważają, że w małżeństwie potrzebna jest wyrozumiałość, miłość i zgoda.

Zofia i Rajnhard Warkoczowie

Ze sobą są już 52 lata, a poznali się na karuzeli na pl. Drzewnym w Raciborzu. Pan Rajnhard pracował jako tokarz w ZEW, a pani Zofia jeździła na suwnicy w RAFAKO. Wychowali dwóch synów i córkę, a jednocześnie stworzyli rodzinę zastępczą dla czwórki dzieci. Aby zając się ich wychowaniem pani Zofia zrezygnowała z pracy. Mają pięcioro wnuków, a obecnie czekają na prawnuczkę. Pani Zofia uważa, że najlepszą recepta na wspólne życie jest zajmowanie się dziećmi, później wnukami, a już wkrótce – prawnuczką.

Zdzisława i Stanisław Ostrowiczowie

Ich znajomość zawiązała się na studniówce, na którą chłopcy głubczyckiego technikum rolniczego zaprosili dziewczyny – przedszkolanki z Prudnika. Pani Zdzisława pochodząca z powiatu nyskiego, pracowała w raciborskim przedszkolu, a pan Stanisław rodowity głubczyczanin związał się rolnictwem, najpierw zatrudniając się w Prezydium Powiatowej Rady Narodowej, a później w doradztwie rolniczym. Mają syna i córkę, dwie wnuczki i troje wnuków. We wspólnym życiu pozostają wierni zasadzie: Żony – męża trzeba słuchać, a swój rozum mieć.

Barbara i Antoni Pałczyńscy

Przeznaczeniem ich była zabawa karnawałowa, na którą poszli z koleżanką i kolegą. Po dwóch i pół roku pobrali się. Pani Barbara jest nauczycielką a pan Antoni ponad 40 lat przepracował w RAFAKO. – Mamy dwóch synów, dzięki którym zyskaliśmy dwie synowe i pięcioro wnucząt – mówi ze śmiechem jubilat. Ich zadaniem w związku małżeńskim najważniejsze jest boże błogosławieństwo, miłość, szacunek, zaufanie i umiejętność wybaczania sobie. Poza tym musi być jednomyślność, trzeba też polubić wady drugiej osoby.

Edeltrauda i Henryk Niemcowie

Poznali się na zakładowym zlocie na Górze św. Anny. Chodzili ze sobą trzy lata, 18 czerwca wzięli ślub cywilny, a 31 października – ślub kościelny. Pan Henryk pracował jako kierowca w ZEW, a pani Edeltrauda w Domgosie. Mają córkę Klaudię, wnuki: Sandrę, Jennifer, Patryka oraz prawnuczka – Filipka. Przekonani są, że w związku małżeńskim musi panować zgoda, bo we wspólnym życiu raz jest z górki, a raz pod górkę. Dlatego jeden małżonek musi przebaczyć drugiemu.

Agnieszka i Fryderyk Schneiderowie

Połączył ich raciborski ZEW, gdzie pracowała pani Agnieszka, a pan Fryderyk zatrudnił się po przyjeździe z Nowego Sącza. Pobrali się w Wielkanoc 1966 r. Mają dwóch synów w Krakowie oraz córkę lekarza stomatologa w Zawierciu. Doczekali się trzech wnuczek. Pani Agnieszka udziela się aktywnie w komisji rewizyjnej swojego zakładu pracy, a także w kole emerytów i rencistów Centrum. – Tworząc rodzinę, całą uwagę poświęca się dzieciom, później więcej czasu można znaleźć dla siebie, jeździć do wnuków, a także udzielać się społecznie – uważają jubilaci.

Sylwia i Ewald Wyszkoniowie

Zaprzyjaźnili się w szkole w Owsiszczach. Pani Sylwia jest owsiszczanką, a pan Ewald mieszkał w Nowej Wiosce, gdzie przeprowadził się z Sudoła. Pani Sylwia pracowała w PSS „Społem”, a pan Ewald jako elektryk górnik na kopalni. Mają dwie córki i syna oraz trzech wnuków. Związek małżeński zawarli w Krzyżanowicach. Przyznają, że w każdej rodzinie dochodzi do ekscesów, ale nawet jak ludzie trochę się pokłócą, to muszą porozmawiać. Przede wszystkim trzeba jednak się kochać.

Krystyna i Walerian Wędzinowie

Poznali się w 1964 r. w Studium Nauczycielskim w Raciborzu. Dwa lata później po zakończeniu edukacji wzięli ślub. Pani Krystyna pracowała jako nauczycielka w Domu Dziecka i kilku raciborskich szkołach, a pan Walerian zmienił pracę i zatrudnił się w Zakładzie Karnym w Raciborzu. Mają syna i córkę oraz trzy wnuczki. Pewni są, że dobry związek musi opierać się na wspólnych zainteresowaniach, cierpliwości i tolerancji.

  • Numer: 6 (1288)
  • Data wydania: 07.02.17
Czytaj e-gazetę