Wtorek, 19 listopada 2024

imieniny: Elżbiety, Seweryny, Salomei

RSS

Zwolnienia w PK

10.01.2017 00:00 red.

Kto będzie wywozić śmieci?

Przepracowali w "komunalce" po 20 lat i więcej. To ich zakład pracy, ale i większa część życia. Mimo, że robotę mają trudną i niewdzięczną, to bronią jej jak swego domu. Kryzys w raciborskim PK narasta, załoga sprzeciwia się decyzjom prezesa.

Było jeszcze ciemno, za oknem mróz minus 16, a pracownicy przedsiębiorstwa spotkali się w poniedziałkowy poranek 9 stycznia, w bazie na Płoni, z dziennikarzami i dwójką radnych (Anną Ronin i Leszkiem Szczasnym). Zaprosił ich pan Robert, jeden z kierowców śmieciarek (nazwiska nie podaje, podobnie jak większość naszych rozmówców w zakładzie). – Opowiemy wam, jak źle nas tu traktują – zachęcał dzwoniąc wcześniej. Zebrani w ciasnej salce zamierzali gremialnie wziąć urlopy na żądanie – raz żeby się chronić przed gniewem pracodawcy, dwa aby postawić go w sytuacji, gdzie śmieci z miasta nie zostaną odebrane. Zastrzeżono, że nie ma mowy o strajku, ale jak sytuacja się zaogni to pracownicy szybko przeprowadzą zakładowe referendum w tej sprawie.

Zakładowi patrioci

Konsorcjum w jakie PK weszło z firmą Empol z Tylmanowej (w PK mówią o niej "górale") budzi niepokój zatrudnionych. Denerwują się ci co pracują w tzw. higienie, części spółki zajmującej się wywozem śmieci. Sprawa dotyczy 50 osób. – Jesteśmy ostatnio w ciągłym stresie, że stracimy robotę. Teraz zaproponowano nam byśmy przeszli z PK do Empolu, z umów na stałe, na umowy roczne. Nigdzie się nie wybieramy – stanowczo oznajmił pan Robert. Rzucił w kierunku zebranych pytanie czy ktoś chce przechodzić do Empolu i usłyszał gromkie poparcie dla swego stanowiska.

Głodowe płace

Zarobki "śmieciarzy" są wyjątkowo niskie. Jeden z nich, z trzyletnim stażem, pokazuje nam pasek z wypłatą – dostaje 1400 zł na rękę. Jego koleżanka odeszła z PK bo zarabiała podobnie. Po dwóch latach pracy w Eko-Oknach zarabia 3 tys. zł. Podwyżek nie było tu od 7 lat. – Wszędzie zarabiają w tej branży lepiej, o kilkaset złotych. Mam rodzinę w Chojnicach, ten co u nas zarobi 1500 zł, tam dostaje 2000 zł – mówił pan Bolesław znany raciborzanom z pracy przy oczyszczaniu miasta. – Ludzie stąd odchodzą przez niskie zarobki, ale my nie chcemy zostawić tej firmy, bo ona jest nasza raciborska, nasz wspólny majątek, trzeba tego bronić – podkreśla pan Robert. – Inaczej wykopią nas i za bramę – wtórował mu przedstawiciel rady pracowniczej Zygmunt Kowacz.

Gdzie jest Lenk?

W PK koniecznie chcą się spotkać z prezydentem Raciborza. Tylko jego uznają za pełnoprawnego gospodarza. Mirosław Lenk był tu, gdy w podobnej sytuacji kadrę do wywozu śmieci przejmował Toensmaier. Przed trzema laty uznano to za złe rozwiązanie. Mirosław Lenk – wedle relacji pracowników PK – miał wtedy obiecywać, że do takich przejęć już nie będzie dochodziło. Po zawarciu konsorcjum PK z Empolem nie doszło jeszcze do rozmów Lenka z załogą z ul. Adamczyka. Na grudniowej sesji i na konferencji posesyjnej włodarz mówił, że nie widzi przeszkód by z nimi rozmawiać. – Musi do nas przyjść. Tak źle jeszcze w PK nigdy nie było – przekonywali nas pracownicy o stażu ponad 20 lat w tej bazie. Pytamy Mirosława Lenka czy spotka się z pracownikami "komunalki".

– Jak dotąd nikt z pracowników nie zgłosił się do mnie. Jestem ogólnie dostępny i gotowy na włączenie się w rozmowy na temat spółki miejskiej. Aktualnie ten problem, który uważam za nie tak wielki, rozwiązuje prezes Mucha i sądzę, że sobie poradzi. Pracownicy jasno określili czego oczekują – mówi nam prezydent. O temperaturze spotkania szefa spółki z załogą mówi, że "pan Mucha wiedział na co się pisze kiedy zgadzał się kierować PK". Lenk spotka się w tym tygodniu z prezesem Empolu i będzie poruszał temat przejęcia części kadry PK przez firmę z Tylmanowej. Jak zareaguje na zaproszenie do PK wystosowane przez Leszka Szczasnego? – Pan radny nie jest zatrudniony w PK, nie reprezentuje załogi. Dlaczego miałbym kierować się jego sugestią? – kontynuuje prezydent odnośnie zapowiedzi radnego, że ten będzie się starał by włodarz był w środę na rozmowach z załogą.

Emocje w gabinecie

Z urzędem nie chce kontaktować się prezes spółki Stanisław Mucha. Był zaskoczony porannym zebraniem pracowników. Zapytał kto wywozi śmieci w Raciborzu. Gdy usłyszał, że śmieciarki nie wyjechały, wezwał do siebie kadrę "higieny". Ci opierali się wezwaniu, ale ostatecznie stawili się w gabinecie na piętrze. Temperatura spotkania była wysoka. Trudno było Musze znaleźć wspólny język z podenerwowaną załogą. Tłumaczył się, że zastał jako prezes "dziadostwo". Wskazał wieloletnie zaniedbania poprzedników, zwłaszcza zarządu kierowanego przez Krzysztofa Kowalewskiego. Gdy pracownicy przywoływali działalność prezesa Mariana Czernera, jego następca mówił o nim jako winnym kolejnych błędów. Mucha stwierdził, że musi podejmować niepopularne kroki by postawić spółkę na nogi, ale ma mało czasu. Nie potrafił jednak przekonać podwładnych do swoich racji. Jest przekonany, że trzeba likwidować dział wywozu śmieci i zwolnić większą część jego załogi. Poprosił o tydzień czasu na zaprezentowanie stanowiska w sprawie umowy z Empolem, gdzie trafiliby zwalniani. Pracownicy opuszczali gabinet z zamiarem udania się na parodniowy urlop. Poszli jednak do świetlicy, a na górze zostali związkowcy i członkowie rady pracowniczej. – Prezes musi uruchomić pakiet socjalny – przekonywał później wiceprzewodniczący tutejszej "Solidarności" Tadeusz Piotrowski.

Radni chcą bronić PK

Po wymianie zdań z załogą (padły głosy, że niektórzy widzą swego prezesa po raz pierwszy, a ten urzęduje od 17 listopada) S. Mucha usiadł do rozmów z radnymi i dziennikarzami. Prezes przedstawił problemy zakładu. Dysponuje wysłużonymi śmieciarkami (najnowsza z 2008 roku, reszta ma po kilkanaście i więcej lat) i nie ma pieniędzy na podwyżki płac. Ludzie uciekają mu do Eko-Okien, średnio po 5 pracowników na miesiąc. – Nawet jak wymienię tabor na nowszy to i tak nie zatrzymam kadry – rozkładał ręce. Jest zmuszony wycofać się z wywozu śmieci w PK i skoncentrować na pozostałych działalnościach (zieleń, sprzątanie, autobusy i schronisko). Oferta spółki na rynku odpadów jest niekonkurencyjna. Przegrano przetargi w Kornowacu i Lyskach. W Raciborzu PK słucha lidera konsorcjum – Empolu. Ten wspomoże Racibórz nowym sprzętem, potrzebuje jednak tutejszej kadry. Chce przejąć pracowników z ul. Adamczyka. Oferuje im nieznaczne podwyżki. Mucha jest w trakcie negocjacji z konsorcjantem. Wydarzenia poniedziałkowe zmuszają go jednak do nowych kierunków rozmów. Załoga, która zgodzi się przejść do Empolu chce minimum trzyletnich umów i gwarancji pracy według swoich obecnych kwalifikacji.

Radni Ronin i Szczasny byli zgodni, że sprawą powinien zająć się samorząd i to w trybie pilnym. Mucha przedstawił scenariusz, że przy pomocy finansowej od miasta rzędu 500 tys. zł mógłby unowocześnić tabor śmieciarek. Nie jest jednak zwolennikiem takiego rozwiązania, bo obawia się o brak rąk do pracy przy niskich płacach. Radny Szczasny i przedstawiciele załogi (Teodor Straszewski) są innego zdania i patrzą na taką możliwość jak na szansę dla PK. Przywoływano plany prezesa Czernera, który czekał na raciborski przetarg z umową na 3 lata. Liczył, że to ona postawi PK na nogi.

Czas do środy

Mucha dogadał się ze związkowcami i pracownicy wsiedli do śmieciarek. Obie strony dały sobie czas do środy. Wtedy, o godz. 6.00 mają spotkać się znowu i określić co do przyszłości. Jeśli prezes zagwarantuje m.in. trzymiesięczne odprawy, a Empol długie umowy i pracę według kwalifikacji to dojdzie do porozumienia. Inaczej obsługa śmieciarek nie wyjedzie w miasto i może dojść do strajku. – To złe rozwiązanie. Mieliśmy tu siedzieć i czekać aż przyjdzie prezydent (Mucha rozmawiał z magistratem, został poproszony do telefonu gdy negocjował z podwładnymi). Tracimy nasz atut. Do środy prezes dogada się z Empolem i ten przywiezie tu sprzęt z Nowego Sącza. Zastąpią nas i nie będzie już z nami negocjacji – żałował pan Robert.

Mariusz Weidner

  • Numer: 2 (1284)
  • Data wydania: 10.01.17
Czytaj e-gazetę