Kulisy odwołania prezesa Czernera
Szybka zmiana w PK. Finansista zastąpił pupila załogi
Przedsiębiorstwo Komunalne ma od 17 listopada nowego szefa. Mariana Czernera zastąpił Stanisław Mucha. Zmiany dokonano w tempie ekspresowym, z dnia na dzień. W magistracie obawiano się, że prezes Czerner nagle się rozchoruje i urząd będzie musiał mu fundować kosztowne L-4.
Choć prezydent Raciborza Mirosław Lenk mówi, że powodem końca współpracy z Marianem Czernerem nie są dwie kolejne porażki PK w przetargach na wywóz śmieci z Pietrowic Wielkich i Nędzy, to faktem jest, że na tych rynkach spółka miejska już nie popracuje. Na dniach ogłoszony zostanie przetarg na odbiór odpadów w Raciborzu. Jeśli i tę rywalizację PK przegra, to zaważy to na jej
sytuacji – zwłaszcza kadrowej. Gdy Czerner był jeszcze prezesem mówił nam, że od tego kontraktu zależy praca 95% załogi zajmującej się w PK odpadami. Przetargi w gminach rzutują na los reszty zatrudnionych. Sygnały, że na linii pezydent Lenk (i odpowiedzialny za gospodarkę komunalną Wojciech Krzyżek) – prezes Czerner nie jest optymalnie wciąż się nasilały. Źle działo się w schronisku dla zwierząt, nie za dobrze było na targowisku, a oliwy do ognia dolała sprawa deficytu w rozliczeniach PK z Pietrowicami Wielkimi. Wciąż od pokrycia jest tam strata 350 tys. zł za wyższy do spodziewanego wywóz odpadów pietrowickich.
W nocy prezes, za dnia robotnik
Prezesa Czernera odwołano w tajemnicy. Z naszych ustaleń wynika, że gdy wezwano go do urzędu, to nie wiedział, że przyszedł po odbiór wypowiedzenia umowy o pracę. Gdy rozmawialiśmy z nim w środowe popołudnie o przegranym przetargu w Nędzy brzmiał jak ktoś, kto wciąż realizuje jakąś misję w swej pracy. Nieco później przyznał nam, że taki ma charakter – póki był prezesem, póty realizował swoje obowiązki. Rada nadzorcza odwołała go rankiem, w czwartek 17 listopada. Już w południe miała następcę. Znalazł go prezydent Mirosław Lenk, dzięki rekomendacjo swego zastępcy. Wiceprezydent Krzyżek wskazał Stanisława Muchę, 59-letniego raciborzanina. Lenk znał się z nim z czasów pracy w starostwie powiatowym, a Krzyżek był jego szefem, gdy Mucha pracował w szpitalu na Gamowskiej (co ciekawe opuszczał lecznicę za dyrektorowania Ryszarda Rudnika, rozstając się z nim w burzliwych okolicznościach, z dnia na dzień). Ostatnio Mucha czuwał nad finansami centrum medycznego w Prudniku, które prowadzi tam szpital. – To finansista i na jego umiejętności ekonomiczne najbardziej liczę – podkreśla prezydent Lenk. Na początek poprosił go o analizę finansową ostatnich przegranych w przetargów. PK przegrywało ceną swych usług z potentatami rynku usług odpadowych. Od dobrze zorientowanego w sprawie wiemy, że spółkę cechuje przerost zatrudnienia i „nowa miotła” jest na Adamczyka po to, by koszty pracy obniżyć. Wiceprezydent Krzyżek mówił nam przed tygodniem, że PK musi być konkurencyjne na rynku. Jednocześnie Lenk podkreślał, że spółka nie może oferować cen poniżej kosztów działalności.
Marian Czerner może zostać w PK do końca roku, bo tak przewiduje wypowiedzenie. Może też poprosić następcę o zwolnienie z obowiązku świadczenia pracy. Na razie zajął się przekazaniem nowemu prezesowi swoich obowiązków. Prezydent Lenk pytany czy widzi jeszcze szansę dla Czernera w sektorze samorządowym mówi, że tego nie wyklucza.
Załoga go lubiła
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że oprócz widocznych kłopotów PK ze schroniskiem (wyniki kontroli urzędowej wykazały zaniedbania w jego prowadzeniu) i na rynku odpadów, były prezes miał w swojej pracy wartościowe osiągnięcia. Po poprzedniku – Krzysztofie Kowalewskim "odziedziczył" problem z należnościami pracowniczymi i nakazem wypłat z Państwowej Inspekcji Pracy. Zobowiązania wobec byłych zatrudnionych wyniosły aż 1,3 mln zł. Działania Czernera doprowadziły do spłaty tego długu w kwocie ponad 1 mln zł. Za jego kadencji zmniejszyła się też strata na funkcjonowaniu komunikacji miejskiej. Z dwóch niezależnych źródeł dowiedzieliśmy się, że prezes Czerner cieszył się dużym poparciem załogi. Ta obdarzyła go kredytem zaufania od samego początku gdy zaczął porządkować sprawy po poprzedniku. W czwartkowe popołudnie załoga dowiedziała się, że ma już nowego szefa, którego przedstawili jej Lenk i Krzyżek.
– Mariana Czernera cechuje duża kultura. Podszedł do sprawy zwolnienia tak, jakby każdy pracodawca oczekiwał – słyszymy od informatora Nowin. Wie co mówi, bo rozstanie z poprzednim prezesem należało do groteskowych. Mimo, że był wieloletnim współpracownikiem prezydenta Lenka, "jego człowiekiem", to gdy tylko dostał cynk o zwolnieniu uciekł na chorobowe, na którym jest do dziś.
Szok wśród radnych
Wprost zdziwiony decyzją prezydenta jest jego radny Janusz Loch. – Szkoda Mariana. Poruszę tę kwestię na klubie naszej koalicji – powiedział nam radny senior. Przesłanki jakie towarzyszyły podjęciu decyzji przez włodarza chętnie pozna radny Michał Fita z komisji gospodarki. Wgłębiał się ostatnio w tematykę gospodarowania odpadami, gdy pracował w zespole nad nową metodą obliczania opłaty śmieciowej. – Brakowało nam wtedy w zespole prezesa Czernera, którego wiedza wzbogaciłaby temat – uważa Fita. O ruchach prezydenta nie wiedział nic szef komsji gospodarki Marcin Fica. – Nie było wcześniej żadnych zapowiedzi takiego działania. Liczę na wyjaśnienia co się stało. Chciałbym też poznać wizję nowego prezesa – opowiada nam przewodniczący. Szef opozycyjnego klubu Nasze Miasto Leon Fiołka mówi, że Marian Czerner prezentował się jako pełen zapału i energii menadżer. – Prezentował nam pomysły na miarę XXI wieku. Mam nadzieję, że decydowały względy ekonomiczne, a nie jakieś subiektywne czy personalne. Sposób wyłonienia jego następcy też wydaje się dziwny – twierdzi radny. Zapowiada zainteresowanie tematem podczas najbliższych posiedzeń komisji lub rady miasta.
Mariusz Weidner
Najnowsze komentarze