Niedziela, 19 maja 2024

imieniny: Iwa, Piotra, Celestyna

RSS

Złote gody u Eichendorffów

25.10.2016 00:00 red.

20 października w w Górnośląskim Centrum Kultury i Spotkań im. Eichendorffa w Łubowicach odbyła się uroczystość wręczenia prezydenckich medali parom, obchodzącym w tym roku Złote Gody, czyli 50 lat małżeństwa.

Z terenu gminy Rudnik na jubileusz przybyło pięć par, wszystkie z zasięgu parafii w Łubowicach. Przywitał ich wójt Alojzy Pieruszka, Michaela Proba oraz Teresa Dudek, była kierowniczka USC. Przedstawiamy krótkie historie pierwszych jubilatów, o kolejnych będziemy pisać za tydzień.

(woj)


Hildegarda i Manfred Jureccy z Grzegorzowic. Ślub cywilny wzięli 17 lipca 1966, zaś kościelny dwa dni później.

Poznali się na zabawie w Brzeźnicy. Tańce odbywały się wtedy w sali naprzeciw remizy. Manfred oczarował młodą Hildegardę pięknymi oczami. Sam twierdzi, że był mocno zakochany. Młodzi przed ślubem byli cztery lata parą. Po ślubie mieszkali w Brzeźnicy, a do Grzegorzowic przeprowadzili się w 1974 r. gdy wybudowali tam dom. Hildegarda pracowała w gospodarstwie rolnym i prowadziła dom. Manfred, z zawodu rzeźnik, przez 44 lata pracował z raciborskich Zakładach Mięsnych, które później były znane bardziej jako Despol. Małżonkowie mają dwóch synów i dwie córki, trzech wnuków i dwie wnuczki, cały czas oczekują prawnuków. Wolny czas poświęcają na życie rodzinne, głównie z wnukami, dla których trzymają małego konika. 50 wspólnych lat zawdzięczają wzajemnemu zrozumieniu. – Problemy są zawsze, ale zawsze też mijają. Trzeba być dla siebie cierpliwym – mówią, a pani Hildegarda dodaje, że dobry obiad też ma wpływ na szybką zgodę.


Anna i Ernest Markowie z Grzegorzowic założyli sobie obrączki w USC 5 czerwca 1966 r. Aby następnego dnia złożyć sobie przysięgę przed ołtarzem.

Mają dwie córki i syna, cztery wnuczki i trzech wnuków. Anna od urodzenia mieszkała w Grzegorzowicach. Po szkole podstawowej zaczęła pracę w raciborskim ZEW-ie. Ernest przeprowadził się tu z Zabrza w 1942 r. gdy miał cztery latka. Poznali się na zabawie weselnej u Pietruszki. – Wcześniej już ją obserwowałem i wiedziałem, że to robotna dziewczyna – mówi pan Ernest. Anna sama nie jest pewna co zdecydowało o wyborze przyszłego męża. Po urodzeniu dzieci zajęła się pielęgnowaniem domowego ogniska. Głowa rodziny pracował najpierw w Rafamecie a później w gliwickiej kopalni Ostropa. Jego ulubioną drużyną piłkarską jest Borussia Dortmund. Pani Anna lubi za to seriale „Barwy Szczęścia” i „M jak miłość”. Oboje radzą młodym, aby uczyli się wzajemnych ustępstw. – Chociaż u nas to akurat Ernest więcej ustępował, szczególnie wtedy jak mnie mocno wnerwił – mówi półżartem pani Anna.


  • Numer: 43 (1273)
  • Data wydania: 25.10.16
Czytaj e-gazetę