Wytrop sprawcę: Kto ukradł Ordery Trzeciej Rzeszy?
W poniedziałek, kilka minut po godzinie 8.00 do gabinetu komisarza Szarka wtargnął starszy mężczyzna. – Matko boska, tylko nie on – pomyślał policjant mieszając poranną kawę. – Dzień dobry panie Wiśniewski, co tym razem? – zapytał złośliwie, acz uprzejmie Szarek, podając rękę zdenerwowanemu gościowi. W wypiciu pierwszej tego dnia kawy przeszkodził mu Szczepan Wiśniewski.
To kolekcjoner militariów i znawca antyków. Tak przynajmniej sam siebie określa, bo policjanci nazywali go po prostu zbieraczem staroci. Szarek znał Wiśniewskiego od lat. Średnio co kilka miesięcy kolekcjoner donosił na swoich kolegów, którzy podobnie jak on handlowali starymi przedmiotami. Mężczyzna wymyślał niestworzone historie o trefnych przedmiotach konkurencji. To był jego sposób na wykoszenie konkurencji. Mało skuteczny, bo żaden z donosów nigdy się nie potwierdził. Za to bardzo kłopotliwy dla policji, bo każdą ściemę Wiśniewskiego policjanci musieli sprawdzać.
Okradli mnie, po prostu mnie okradli – wymachiwał rękami nad biurkiem Szarka Wiśniewski. – Kto pana okradł? – zapytał bez przekonania policjant spodziewając się kolejnej niestworzonej historii. – Podejrzewam mojego kolegę, również kolekcjonera. Wiedział, w której szufladzie trzymam wartościowe ordery z czasów wojny i gdzie kładę klucz – przekonywał Szczepan Wiśniewski. Komisarz Szarek dopił zimną kawę i wraz z technikami kryminalistyki pojechał do domu kolekcjonera. – Szefie, zamek został rzeczywiście otwarty oryginalnym kluczem. Niestety jest czysty. Na szufladzie również brak jakichkolwiek odcisków – wyliczał technik. Dobrze, sprawdźcie jeszcze klamkę i drzwi wejściowe do gabinetu – polecił Szarek.
No to panie Wiśniewski, jeszcze raz wszystko od początku – powiedział policjant opierając się o komodę Wiśniewskiego. – W sobotę urządzałem skromne przyjęcie. Był na nim jeden z moich nielicznych kolegów, Piotr Koszewski. To drugi po mnie, duży kolekcjoner w mieście. W trakcie przyjęcia zaprosiłem go do swojego gabinetu i pokazałem te cenne ordery. Widział, gdzie chowam klucz. Potem wróciliśmy na przyjęcie.
Przyznaję, że trochę za dużo wypiłem i szybko poszedłem spać. W salonie został Koszewski i nasze żony. Małżonka mówi, że kilka razy wychodził do toalety. Pewnie wtedy buszował w moim gabinecie. Dziś rano zajrzałem do szuflady i zobaczyłem, że zostałem okradziony. Jak on mógł – denerwował się Wiśniewski. Szarek uśmiechnął się pod nosem i zwrócił się dom kolegów. – Zostawcie te drzwi, jestem pewien, że nie było żadnej kradzieży. A pan panie Wiśniewski za kolejną bujdę będzie miał kłopoty.
Jak komisarz Szarek zorientował się, że Wiśniewski kłamie? Aby poznać odpowiedź, odwróć stronę
Odpowiedź: Wiśniewski przekonywał, że cenne ordery przechowywał pod kluczem. Jeśli rano rzeczywiście zajrzałby do szuflady, na kluczu i meblu technik znalazłby odciski jego palców. Kolekcjoner chcąc sfingować kradzież przed wizytą dokładnie wyczyścił przedmioty, sugerując, że Koszewski zacierał ślady.
Najnowsze komentarze