Dwunastu wspaniałych
To była przypadkowa wizyta, aczkolwiek był plan, że kiedyś tu zawitam. Sławienko, koło Gamowa w gminie Rudnik, to mała wieś, a właściwie maleńka wioseczka o powierzchni 0,3 km2, choć sami mieszkańcy mówią, że miejscowość ma 200 metrów długości. Zaczyna się jak każda wioska bądź miasto od znaku z nazwą miejscowości, ale nie kończy się. Po przejechaniu kilkuset metrów wjeżdżamy w pole i na tym koniec. Koniec świata? – pytam mieszkańców. Ze śmiechem odpowiadają, że można tak powiedzieć – czasem tu przejeżdżają mieszkańcy Gamowa udając się polną drogą do Krowiarek. O godzinie spędzonej w najmniejszej wsi powiatu raciborskiego opowiada Maciej Kozina.
Wolne dwie godziny
Czerwcowe niedzielne popołudnie spędziłem na zawodach rolkarskich w Modzurowie. Sportową imprezę w gminie Rudnik, jak co roku, relacjonowaliśmy na łamach portalu nowiny.pl. W mojej weekendowej rozpisce materiałów do zrealizowania były jeszcze mecze A i B klasy, jednak rozpocząć się miały dopiero od godziny 17.00, więc mając chwilę wolnego postanowiłem odwiedzić nieopodal znajdujące się Sławienko. Niegdyś przeglądając mapę powiatu raciborskiego dostrzegłem tę miejscowość, więc wsiałem w samochód i przy okazji tam zawitałem.
Za Gamowem droga się coraz bardziej zwężała, ale już po kilometrze pojawiły się pierwsze i zarazem ostatnie zabudowania... to Sławienko. Według danych znalezionych w internecie na rok 2008 wieś zamieszkiwało 15 osób. Gdy wjechałem do miejscowości od razu w pierwszym domu po prawej zauważyłem poruszenie. Zaparkowałem na końcu zabudowań tuż przed rozciągającymi się przede mną na prawo i lewo polami. Przemierzając z aparatem ku początkowi miejscowości naprzeciw wyszedł mi jeden z mieszkańców. – Czego tu poszukujecie? – zapytał miły głosem pan w średnim wieku. Przedstawiając się spytałem na początek czy Sławienko to wieś czy osada? – Sam nie wiem, raczej wieś – odpowiedział pan Janusz, który mieszka tutaj od czterech lat. Żona pana Janusza, która niebawem przybiegła ku niemu potwierdziła – Tak, Sławienko to jest wieś. Mieszka tu obecnie dwunastu mieszkańców – odpowiedziała. – Jaka cisza i spokój tutaj. Przyjeżdża tu ktoś? – zapytałem, bo jadąc do wioski mijałem jedno auto. – A to sąsiad akurat wyjeźdżał, ogólnie nie ma tu ruchu i jest cisza – powiedziała pani Edyta. Pokazując palcem mieszkańcy wskazują – w lewo dojadę do Krowiarek, prosto na Jastrzębie, a w prawo do Modzurowa. Jednak każda z dróg jest polną ścieżką, a tą do Modzurowa to już najprawdopodobniej nie dojedzie się nawet rowerem – mówią.
Duża wiedza najstarszej mieszkanki
Państwo Jeziorscy, których spotkałem na początku, mieszkają w Sławienku od czterech lat. Przeprowadzili się z Gamowa, bo szukali domu w spokojnej okolicy. Macie tu sołtysa? – spytałem. – Nie mamy, jest w Gamowie. Był tu kiedyś sołtys jak było jeszcze więcej mieszkańców – odpowiedzieli. – Mili mieszkańcy postanowili zaprowadzić mnie na koniec wioski, gdzie zresztą zaparkowałem, do pani Angeli, która mieszka tu od urodzenia. Idąc ku ostatnimu domostwu we wsi państwo Jeziorscy poruszali rozmaite tematy od tego czy chcę tu zamieszkać, aż po aktualną słoneczną pogodę. – Jak tu jest zimą? – zapytałem. – Zimą jest problem, bo musimy dzwonić i prosić, żeby odśnieżyli nam drogę. Kiedyś to nawet nie było tutaj jednej asfaltowej drogi. Najpierw była polna droga, potem usypana łupkiem. W 2000 roku doczekaliśmy się drogi asfaltowej, ale nie dbają o nią. Wójt jest z Gamowa, ma do nas dwa kroki, ale bardzo rzadko przyjeżdża – mówi wspomniana dwójka mieszkańców, w międzyczasie do dyskusji dołącza się pani Angela. Pytani o to czy nie jest tu za spokojnie odpowiadają, że im to nie przeszkadza, „tylko jak pioruny grzmią, to tu jest tajfun” – cytując słowa mieszkaców można wyobrazić sobie sytuację. Jak już wyżej wspomniałem Sławienko ma kilka domów i dwunastu mieszkańców, ale przed wojną było ich znacznie więcej. – Sławienko to kiedyś nazywało się Ehrenfeld, czyli Sławne Pole, a także występowało pod nazwą Kołomyja – tak nazwali je Rosjanie – mówi nestorka i kontynuuje: Kiedyś przyjechał tutaj Austriak wykarczować znajdujące się tu lasy. Na początku było tu 11 domów, ale dużo mieszkańców. Mieszkańcy nie mieli za co żyć, więc musieli odrabiać w polu u właściciela co się nazywał von Ehren. On dał ludziom 12 do 16 arów pola, żeby mieli z czego żyć. Oni nie mogli zapłacić za pole, bo nie mieli z czego, więc odrabiali pańszczyznę. W najlepszych czasach Sławienko liczyło sobie 82 mieszkańców, przed drugą wojną światową. Ludzi zaciągnęli do wojny, a młodzież nie chciała walczyć to pouciekała stąd. Ci co poszli walczyć to nie wrócili, bo polegli i w ten sposób wioska się wyludniła – wyjaśniła mieszkająca tu od urodzenia 78-letnia pani Angela. Jak mówi – mieszka tu od urodzenia i jeszcze nigdy nie narzekała na nudę, albo żeby była niezadowolona. Czas spędza w ogródku. A skąd nazwa Sławienko? – Walczyliśmy, żeby ta miejscowość nazywała się Ehrenfeld, czyli Sławne Pole. Mieliśmy zebranie w szkole w Gamowie i chcieli zrobić z tego przysiółek, ale na to nie pozwoliliśmy. Ostatecznie wieś została, ale nie nazywa się Sławne Pole, a Sławienko – wytłumaczyła mieszkanka ostatniego domu we wsi.
Wieś jak rodzina
Przebywając w Sławienku godzinę z minutami spotkałem się z większością mieszkańców tej wioski. – My żyjemy tu jak w rodzinie. Jak są urodziny to do siebie chodzimy – mówią. Wracając ku początkowi miejscowości przechodziliśmy koło kilku kapliczek. Jedna z figurą św. Antoniego jest z 1929 roku, kilka metrów dalej kolejna nieco większa z 1854 roku, co potwierdzają doniesienia znalezione w źródłach, że wieś powstała w XVIII wieku. Z kolejnymi minutami spędzonymi w tym miejscu dochodzili kolejni mieszkańcy zainteresowani obecnością gościa we wsi. W zagrodzie też większe poruszenie kur biegających po podwórku. – Ich jest więcej niż mieszkańców – zażartowałem, co zostało przyjęte śmiechem. – To są nasze kury i ekologiczne jajka. Na tych ze sklepu to nie idzie nawet zrobić makaronu – odparła pani Angela. Do dyskusji dołączyli państwo Zawadowie. Poruszony został temat osady o nazwie Turmasy, która znajduje się tuż za Sławienkiem. Okazało się, że pani Zawada dawniej tam mieszkała. – Kiedyś tam były familoki, ale teraz nie ma już tam nic. Zlikwidowali ją, bo nie było dostępu do wody i trzeba było specjalnie ją doprowadzać – mówią mieszkańcy Sławienka. Na koniec dołączyli kolejni członkowie rodziny Zawadów wraz z synem, który zbierał się do pracy w Austrii. Na koniec przygody ze Sławienkiem prawie wszyscy mieszkańcy zapozowali do zdjęcia. Zabrakło tylko najstarszej mieszkanki, która obecnie przebywała z mężem w szpitalu. Nie ma tu LKS-u, KGW, ani OSP, a jak można miło spędzić czas – podsumowali mieszkańcy.
Maciej Kozina
Najnowsze komentarze